Dobrze zdajecie sobie sprawę, że bycie w formie nie ogranicza się do tylko do tego, żeby wyjść na trening albo zamówić sobie sałatkę na wynos. Jeżeli ktoś próbował zmienić swój tryb życia na zdrowszy, to doskonale wie, że to wymaga zmian w każdym aspekcie naszego życia – chociażby po to, żeby wszystko to z głową ogarnąć. Jak to zrobić? Oto kilka rzeczy, które niesamowicie ułatwiają mi bycie codziennie fit!
Jestem zwolenniczką zasady “work smarter, not harder”. Odnosi się to również do mojego zdrowego trybu życia. Nie chodzi o to, żeby całe dnie poświęcać tylko i wyłącznie na dbaniu o formę (zresztą, to wcale nie jest zdrowe!).
Mając więc na głowie pracę, studia, blogi, kanał na youtube i jeszcze zrobienie własnego treningu i zjedzenie zdrowego posiłku, muszę tak zarządzać czasem, żeby jak najbardziej go oszczędzać i korzystać z wszystkiego, co może mi w tym pomóc. Wiem, że wy też jesteście zapracowani – niektórzy mają dzieci, wymagającą pracę, studia, na których siedzą całe dnie – myślę więc, że moje rozwiązania z pewnością wam się przydadzą.
To co, ułatwiamy sobie życie? Proszę bardzo:
TYGODNIOWY HARMONOGRAM TRENINGÓW
Wszystkie moje treningi planuję w weekend – w sobotę albo niedzielę. Zazwyczaj drukuję specjalny harmonogram, który uzupełniam. Ponieważ moje życie jest bardzo intensywne, każdy tydzień wygląda inaczej – raz mogę codziennie iść rano biegać, innym razem nie ma opcji, żebym chociaż jeden poranek rozpoczęła rozbieganiem.

Stąd planowanie tygodniowe. Razem z zaplanowaniem odpowiedniego rodzaju treningu na konkretny dzień, planuję też godzinę – dzięki temu unikam wymówek w przypadku braku motywacji. Ważne, by pamiętać, że:
- jeżeli siedzisz do późna, to planowanie zerwania się o 5 żeby pobiegać nie wydaje się czymś, co rzeczywiście może mieć miejsce;
- jeżeli wracasz o 20 i nie masz siły na nic, to zaplanowanie ćwiczeń na 21 nie jest zbyt rozsądne – lepiej wtedy zrobić trening rano i mieć go z głowy;
- trening w okienkach nie zawsze się sprawdza – a już na pewno nie w zimie przy minusowej temperaturze.
Słowem: planuj rozsądnie. Lepiej 3-4 dobrze zaplanowane treningi w tygodniu, które można zrealizować niż 6, na które nie pójdziesz, bo planowałeś na wyrost.
ODPOWIEDNI SPRZĘT DOPASOWANY DO CIEBIE
Sprzęt kuchenny, garnki, ale także urządzenia do sprzątania, małe czy duże AGD – dobrze jest dopasowywać ich zakup do tego, w jaki sposób żyjemy. Wiadomo – jeśli jemy zdrowo, to raczej kupujemy garnek do gotowania na parze, a nie frytkownicę. Z kolei ja trenując naprawdę dużo jako trener, ćwicząc też na AWFie, muszę mieć pralkę, która jest w stanie ogarnąć to wszystko sprawnie, szybko i bez szkody dla moich termoaktywnych legginsów czy oddychających bluzek. Mimo, że obiektywnie mam naprawdę sporo sportowych ubrań, to zawsze jest ten jeden stanik sportowy, w którym ćwiczy się najlepiej… mam rację, nie? 🙂
Ostatnio pisałam wam o tym, jak niszczymy ubrania sportowe, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Ja jakiś czas temu podjęłam propozycję rzuconą mi przez Amicę – mieli mi wybrać pralkę, która będzie pasowała do mojego trybu życia. Jakiś czas temu do mojego mieszkania przyjechał sprzęt, a Amica zapewniła mnie, że będzie z nas #dobranapara.
Dobra pralka autentycznie jest w stanie ułatwić ci zdrowy tryb życia. To fakt. Nie musisz się przejmować, dokładać sobie roboty, głowić się, jaka temperatura do jakiego topu sportowego i tak dalej. Moja Amica ma genialny tryb “sport”, w którym pranie trwa dużo krócej, jednocześnie dokładnie czyszcząc ubrania (ach, te przepocone koszulki po interwałach!) i nie niszcząc ich specyficznego materiału.
Kupuję głównie ubrania funkcjonalne, oddychające, więc jest to dla mnie istotne. Gdybym po wywaleniu sporych pieniędzy na kolejne legginsy termoaktywne po praniu zorientowała się, że już nie działają jak dawniej, byłabym zła. Tutaj wiem, że moje sportowe rzeczy są bezpieczne. Nie muszę się tym przejmować, kombinować, kupować specjalnych środków, marnować czasu na jakieś dzielenie ubrań, segregowanie, martwienie się które są oddychające, które nie i tak dalej.
Dodatkowo można wybrać tryb “skróć czas”, który jeszcze bardziej skraca czas trwania prania, co przydaje się, kiedy przypominam sobie rano, że wieczorem nie zrobiłam prania i nie mam co ubrać na trening, a niedługo wychodzę. Szybkie pranie, szybkie suszenie i nie muszę się o to martwić i o tym myśleć. Przyznam też szczerze, że pralka chodzi bardzo cicho, więc czasami zdarza mi się ją włączyć w nocy i normalnie iść spać.
Pranie jest tak proste, że już sama go nie robię, tylko robi je Nitka – zobaczcie sami:
Niestety z tego powodu czasami mamy z moich chłopakiem problem, bo Nitka jest tak zachwycona praniem, że sama chciałaby się wyprać. Tutaj muszę nadmienić, że mimo tego, że mój model ma certyfikat Woolmark-Apparel Care, który gwarantuje ubraniom świeży wygląd, to niestety ta gwarancja nie obejmuje kotów. Słyszałam, że jak się je wypierze, to się psują, więc pamiętajcie o tym, robiąc własne pranie. 🙂 Ja muszę to ciągle powtarzać Nitce, ale ona każe mi zamknąć właz i iść na trening, zamiast robić kazania. Czasami myślę, że ona po prostu pozazdrościła Łajce i chce polecieć w kosmos.
GOTOWANIE POSIŁKÓW WIECZORAMI
Jestem jedną z tych osób, które gdy są głodne, to po prostu umierają z rozpaczy. Dlatego u mnie gotowanie na bieżąco nie przejdzie, jeśli chcę się trzymać planu żywieniowego. Najlepiej u mnie sprawdzają się dwie rzeczy – spokojne planowanie posiłków (do 3 dni) i przygotowywanie ich wieczorami, pakując w lunchboxy.
Dodatkowo gotuję zawsze więcej np. kaszy, warzyw czy mięsa i robię z tego różne dania. Dzięki temu nie siedzę nad garami latami i mogę poświęcić dodatkowy czas na dłuższy trening czy sen, który także jest ważny przy zdrowym trybie życia – ale o tym chyba już wszyscy wiemy.
Kluczem do przygotowywania lunchboxów jest wynalezienie tych 15-30 minut wieczorem bądź co drugi wieczór i po prostu zrobienie tego. Ja wiem, że się nie chce i że jesteście zmęczeni, ale jak macie lunchboxy, to na 98 % będziecie świetnie i zdrowo jedli następnego dnia. Tak się po prostu dzieje.
APLIKACJE NA TELEFON
Aplikacje na telefon to coś, co dodatkowo pomaga mi prowadzić mój zdrowy tryb życia. Przede wszystkim Endomondo – wiem, że ostatnio jest na to hejt, że ludzie biegają i ciągle mierzą swoje trasy, ale mnie informacja o tym, ile kilometrów dziś weszło i jakim tempem po prostu motywuje i pozwala ułożyć lepiej kolejne treningi. Nie porównuję się – jestem trenerem i zdaję sobie sprawę, że porównywanie dwóch osób jest bezsensowne, zwłaszcza, że większość z nich średnio do siebie pasuje i różni się wszystkim – stażem, typem organizmu, predyspozycjami….
Drugą aplikacją jest 7 weeks – czasami ustanawiam sobie np. treningi dwa razy dziennie (w formie wyzwania), albo picie dodatkowej porcji wody, albo rezygnację z czegoś tam – wtedy odpalam 7 weeks, określam cel i skreślam po kolei kolejne zaliczone dni. To świetnie działa na motywację i moim zdaniem bardzo pomoże początkującym – rosnąca liczba skreślonych, pozytywnych dni da Wam kopa do działania!
ODPOWIEDNIE PODEJŚCIE
Odpowiednie podejście nie jest rzeczą, ale jest czymś, co naprawdę ułatwia bycie fit. Dlaczego jestem trenerem, dlaczego ćwiczę? Bo to kocham. Dlaczego jem zdrowo, chociaż czasami lubię wsunąć pizzę? Bo wiem, jak funkcjonuje moje ciało i robię to po to, by było zdrowe i sprawne przez następne sto lat. 🙂
Im wcześniej zaczniecie zdawać sobie sprawę, że jesteście fit DLA SIEBIE, a nie po to, by komuś coś udowodnić, komuś się przypodobać albo założyć popularne konto na instagramie, tym prędzej będziecie z tego czerpali przyjemność, a bycie codziennie fit stanie się czymś naturalnym, a nie obowiązkiem albo czymś, do czego trzeba się zmuszać. Dlatego właśnie tak was namawiam, żeby zawsze wybierać odpowiednią dla siebie aktywność, którą lubicie i nie zmuszać się do jedzenia czegoś, co wam nie smakuje. To tryb życia, a nie chwilowa dieta. I robicie to, bo chcecie, nikt was nie zmusza! Uwierzcie mi, z takim podejściem jest dużo łatwiej.
I to chyba wszystko – to moje magiczne 5 rzeczy, które ułatwia mi moje bycie fit każdego dnia. A jakie są Wasze?
Wpis powstał we współpracy z marką Amica.
Ostatni wpis że współpracą był trochę bardziej wyważony 😛 niestety wbrew staraniom amiki, mam już pralkę, która działa i będzie musiała mu jeszcze trochę posłużyć.
Ale do rzeczy. Bardzo mi się podoba w twoim podejściu to, że nie lubisz gotować. Też nie przepadam za codziennym staniem przy garach i masz w moim odczuciu niezłe przepisy na szybkie dania. A znasz jakieś sztuczki, jak jeść więcej warzyw?…
Staram się, żeby każdy wpis ze współpracy był także pomocny dla czytelników, myślę, że mimo wszystko w miarę mi się to udaje 🙂
Co do warzyw, pisałam o tym tu:https://www.codzienniefit.pl/2016/08/warzywa-jak-jesc-ich-wiecej-moje-patenty.html
Jak mogłam go przegapić! 😮 dzięki, już nadrabiam!
a widzisz 😀
Muszę Ci podziękować za wspaniałe playlisty na Spotify. Odkryłam je dzisiaj i od razu włączyłam przy bieganiu. Dostałam takiego powera, że hoho! Idealnie trafiają w mój gust muzyczny 🙂
o, cieszę się, że się przydały!
Posiłki przygotowywane wieczorem to coś co robię od dwóch jak nie czterech lat. Owszem prawie zawsze mi się nie chce, ale myśl o tym, że potem muszę wydać jakieś 15 zł na obiad i to najczęściej niezdrowy mnie bardzo motywuje.
To prawda, chociaż na szczęście coraz więcej otwiera się zdrowych knajp – chociaż wiadomo, to idzie z ceną 🙂
No i tu może pomysł na post, bardzo często wyjeżdżam w delegację, masz jakieś posiłki, które można zrobić tylko z wykorzystaniem sztućców i zagotowanej wody 🙂 Często jak kończą się pieniądze a trzeba coś zjeść zostaje sałatka albo kasza kuskus z warzywami na surowo 🙁
Odpowiednie podejście, to coś czego nie mają wszyscy. Dobrze, że poruszasz tą kwestię. Moim zdaniem, dlatego wielu ludzi poddaje się, nie uzyskuje sukcesów w fitnessie i dbaniu o własne zdrowie i sylwetkę – nie traktują ćwiczeń jak przyjemności i jako źródła szczęścia. Ja dostałam od aktywności fizycznej tyle radości, że daje mi to mnóstwo pozytywnej energii, której nie daje mi nic innego w ten sam sposób. Mimo, że teraz usportowieni są niemal „wszyscy” to jednak wielu ludzi traktuje sport zbyt zadaniowo, instrumentalnie….
Podejście jest chyba najbardziej kluczowe. Ja sama kiedyś tak się nakręciłam na „bycie fit”, że o niczym innym nie można było ze mną porozmawiać, a każdą wolną chwilę poświęcałam na trening, by potem zmęczona iść spać przed 22. Dla związku? Tragedia i to chyba wtedy mój Mąż mną potrząsnął. Teraz ćwiczę 5 razy w tygodniu, dwa dni mam wolne na inne „przyjemności 🙂 Staram się być fit, ale nikogo do tego nie przekonuję, nie zmuszam do jedzenia zdrowych rzeczy itp. Musiałam przejść długą drogę, żeby „poprzestawiać” pewne sprawy w swojej „fit-głowie” 🙂
Bardzo dobrze, że zmieniłaś podejście 🙂 niestety przy tej modzie na idealne figury na instagramie, bardzo dużo dziewczyn wpada w takie błędne koło, bo ciągle nie widzi tak idealnej figury w lustrze…. to jest bardzo, bardzo szkodliwe.
Umiar. I gotowanie posiłków do pracy dzień przed – bez tego bym chyba zwariowała 😀
Marta pilnuj dobrze Nitkę, bo Billeg’o Joe kot się wyprał.
A mnie Endomondo zrobiło więcej złego niż dobrego. Zanim zaczęłam korzystać z aplikacji, biegałam ot tak, dla siebie – po 30, 40, 50 minut i bardzo to lubiłam. A odkąd zaczęłam używać Endo, zaczęłam wywierać na sobie jakąś głupią presję, byłam ciągle niezadowolona ze swojego tempa, przebiegniętej odległości… Trening, z którego wcześniej byłabym dumna, nie dawał mi satysfakcji, bo przecież miałam gorszy czas niż przedwczoraj.. Doszło do tego, że straciłam radość z biegania i na jakiś czas przestałam biegać w ogóle. Na szczęście wróciłam do tego, już bez Endo. Teraz zakładam słuchawki na uszy i cieszę się każdym krokiem 🙂 Ale nie uważam, żeby korzystanie z takich aplikacji jest czymś złym. Myślę, że to zależy od osoby. Sama idea mierzenia swoich postępów, dzielenia się z innymi osiągnięciami jest bardzo fajna. Ja po prostu podeszłam do tego zbyt poważnie, przez co wywołało to u mnie dużo stresu i działało demotywująco. Być może kiedyś jeszcze dam szansę Endo, ale na razie tego nie potrzebuję. Biegam dla siebie, nie przygotowuję się do żadnych zawodów i nie będę ryzykować, że znowu mi odbije 🙂
Generalnie problem jest taki, że nie lubię wpisów sponsorowanych… ale czytam twoje i muszę przyznać, że zazwyczaj mi to nie przeszkadza. Dzisiaj jednak, tu konkretnie: nie podobały mi się te ciągłe wtrącenia o Amice. Sama mam dużo sportowych ubrań i daje sobie radę bez tej pralki. Ja wiem, że taki komentarz z mojej strony raczej cię Marta nie ucieszy i ciężko, żebyś go odebrała pozytywnie skoro wspominałaś, że jednak jesteś obrażalska i pamiętasz 😀 mam to samo, ale jednak może w porę warto to napisać… kiedyś było tego mniej. Dziś Amica stała się już za bardzo widoczna, w dodatku wspomniana już dwa razy… i to pod rząd, w dwóch postach! Fajnie dostać darmową pralkę, ale nie wiem czy niechęć dużej części czytelników, którzy mogą to odebrać niezbyt pozytywnie jest tego warte… bo naprawdę jakoś przykro, że się tak porobiło
Pozdrawiam, Ala
Tylko Ala, ja wcale nie piszę, że musisz mieć tą pralkę – nigdzie tego nie ma. Mówię, że ja ją mam, i jestem z niej zadowolona. I to bardzo. Mieszkałam już w 5 wynajmowanych mieszkaniach i miałam sporo różnych pralek i rzeczywiście czuję różnicę.
Nie były to dwa wpisy pod rząd – poprzedni wpis był prawie ponad 2,5 tygodnia temu, jak nie więcej. Biorąc pod uwagę częstotliwość moich postów – to dość dawno, bo piszę średnio 3-4 posty na tydzień. Przykro mi, że nie lubisz wpisów sponsorowanych, ale prawda jest taka, że gdyby nie współprace z markami, musiałabym pracować normalnie, a nie zajmować się blogiem tak, jak mogę robić to teraz. Nie byłoby tylu filmów z ćwiczeniami, nie byłoby tylu postów, darmowych porad, planów, przepisów ani niczego innego, bo musiałabym iść na etat i łączyć to ze studiami. Tak wygląda rzeczywistość. Nie mówiąc już o tym, że staram się, aby każdy wpis był przydatny tak czy inaczej – dostarczał wiedzy, rozrywki lub narzędzi, które pozwolą żyć zdrowiej. Czy cały wpis jest o Amice? Nie. No właśnie.
Nie mówiąc już o tym, że biorąc pod uwagę to, że na blogu wpis sponsorowany pojawia się średnio raz na 1,5 miesiąca jak nie rzadziej, myślę, że to dla czytelników dobry deal. Nie wciskam nikomu żadnego produktu, wspólpracuję tylko z firmami, które lubię i polecam rzeczy, które są sprawdzone. Gdyby tak nie było, już dawno wisiałoby tu na blogu setka reklam z tabletkami odchudzającymi, bo takich propozycji dostaję miliony i to bardzo dobrze płatnych.
Amicę lubię i cenię, pralkę uważam za fajną, więc zgodziłam się na współpracę. I jestem z niej zadowolona. Nie uważam też, żeby wpis krzyczał do Ciebie, że masz kupić pralkę albo był zwykłą reklamą. Uważam, że jest w porządku. Twój ton komentarza trochę sugeruje, jakbym się sprzedała, albo blog zasypał się reklamami „ale jednak może w porę warto to napisać… kiedyś było tego mniej. ” -> wpisów sponsorowanych jest ciągle tyle samo. Błędne wrażenie odniosłaś 🙂
Pozdrowienia
Plan treningowy i posiłkowy to było coś co mnie uratowało! Wcześniej niestety zdarzyło mi się wyrzucać jedzenie 🙁 🙁 bo się zepsuło. Odkąd mam zaplanowane posiłki na cały tydzień, wiem czego i ile potrzebuje i z jednego składnika robię 2-3 posiłki dzięki temu wydaje mniej pieniędzy. 😉
Z treningami było podobnie, czasami się nie odbył, bo nie wiedziałam co poćwiczyć i tak zastanawiałam się, mijała minuta po minucie i nagle robiła się 23 i o ile moi sąsiedzi bez marudzenia znoszą prawie codzienne skakanie im nad głową to o 23 już by to nie przeszło. 😀
Odkąd mam rozpiskę nie ma tego problemu, robię to co zapisane ewentualnie zmieniam kolejność jak danego dnia nie mam ochoty na ten konkretny trening.
Co do sprzętu wbrew pozorom to też jest ważne przy byciu fit, dobra patelnia na której można smażyć beztłuszczowo, mocny blender do robienia koktajli, masła orzechowego czy mąki. Nie kupuje się tego od razu, ale z czasem gdy coraz bardziej się człowiek ” wkręca” w bycie fit to zaczyna pewnych sprzętów brakować. Mi się marzy pralka z funkcją suszenia, ale podobno to suszenie wcale takie dobre nie jest i niszczy ubrania 🙁
Endomondo mi ostatnio nie działa 🙁 nie uruchamia mi się lokalizacja, a jak nie ma lokalizacji to w ogóle treningu nie rejestruje ewentualnie czas trwania. Chyba będę musiała poszukać innej aplikacji, bo jest to denerwujące.
Planowanie i organizacja. Jak zwykle klucz do sukcesu! 🙂
Hej Marta 🙂 Ja mam pytanie odnośnie lunchboxów. Polecasz jakąś konkretną firmę? Szukam takich pudeł, które nie będą przeciekać jeżeli włożę do nich np. sałatkę polaną sosem (wiem, powinno się sos wozić osobno – może takie pudełko z osobnym opakowaniem na sos też posiadasz? :D). I jeszcze szukam fajnego pudełka na zupę, które też nie będzie przeciekać – ostatnio kilka nieprzyjemnych sytuacji mnie spotkało i wożę teraz zupę w babcinym słoiku, który jako jedyny spełnia swoje zadanie 😛
U mnie pudełka z Ikei Jamka i Reda dają radę jako lunchboxy, mocniejsze zamknięcie mają Festmaltid, a Blandning jest specjalny na sałatkę (ma sztućce, przegródkę i pojemniczek na sos). Ja natomiast używam najczęściej pojemnika z Biedronki, silikonowego i składanego, podobnego do Blandning. Ale jako pojemniczki na sos sprawdzą się też te najmniejsze pudełeczka z zestawu Pruta z Ikei 🙂
Dzięki, właśnie dużo słyszałam o tych pudełkach z Ikei i chyba dam im szansę 😀
Wow! Wpadłam przypadkiem na twojego bloga i jest świetny! Strasznie mi się tu spodobało. Bardzo ciekawie piszesz , wygląd bloga jest estetyczny. Na pewno muszę wpadać tu częściej 🙂
Pozdrawiam,
Youboost.pl