Słodycze są naprawdę dobre. W smaku. Trochę gorzej, jeśli chodzi o nasze zdrowie i figurę – ale to nie oznacza, że macie całe życie walczyć ze sobą i co dwa miesiące przechodzić na wyzwanie z rzucaniem słodyczy, które potem i tak nie wychodzi. Dlatego mam dla Was coś lepszego – 5 łatwych sposobów, które pozwolą Wam trochę ograniczyć słodkie i dzięki temu – mieć ciastko i zjeść ciastko.
Kiedyś też byłam zdania, że najlepsze, co można dla siebie zrobić, to całkowicie rzucić słodycze. Dlatego gdzieś w odmętach archiwum tego bloga znajdziecie nawet takie wyzwania 🙂 Na przestrzeni lat jednak trochę zmieniłam podejście do żywienia, a co za tym idzie – także do słodyczy.
W rozsądnych ilościach jest miejsce na słodycze w zdrowej diecie – i ani nie popsuje to naszego zdrowia, ani nie wpłynie negatywnie na sylwetkę.
Grunt to odpowiednie podejście – czyli nie odmawianie sobie wszystkiego tylko po to, żeby po zakończeniu wyzwania się na to rzucić, ale też nie jedzenie wszystkiego co dostępne w szafce ze słodkim, tłumacząc sobie, że jesteśmy rozsądni.
Mam dzisiaj dla Was 5 sposobów, które sama stosuję, i które pozwalają mi utrzymać rozsądne ilości słodyczy w diecie i jednocześnie nie mieć poczucia, że coś tracę.
#1 PRZESTAŃ SZUKAĆ ZAMIENNIKA, KTÓRY NIE ISTNIEJE
Czasami mamy ten swój jeden ulubiony słodycz, do którego mamy totalną słabość. To może być batonik konkretnej firmy, czekolada o danym smaku czy jakiś smak lodów.
I bardzo często mając ochotę właśnie na tą konkretną rzecz, próbujemy ratować się zdrowymi zamiennikami… które ani nie smakują, jak ten nasz ulubiony słodycz, ani nie sprawiają, że przestaje nam się go chcieć.
Bo trochę do tego sprowadza się zdrowe zamienniki, prawda? „Zjem to, to nie zjem batonika” – działa może wtedy, kiedy po prostu mamy ochotę na coś słodkiego (po prostu na słodki smak, na deser), ale nie działa, jeśli mamy ochotę na coś mega konkretnego (konkretny batonik, konkretne lody). W takim przypadku w większości sytuacji zjemy ten zdrowy deser… i dalej będzie nam się chciało słodkiego.
Bez sensu.
Jeśli mamy ochotę na coś konkretnego – czasami naprawdę lepiej to po prostu zjeść (jeśli jest to normalna ilość, a nie 200gramowa czekolada). Nawet na diecie redukcyjnej znajdzie się miejsce na małą, słodką przekąskę – zwłaszcza, jeśli mamy takie skłonności do słodyczy. Taką dietę, nawet zawierającą słodycze, będzie dużo łatwiej utrzymać, niż próbować rzucać to wszystko i obarczać się kilkunastoma zakazami – prędzej czy później i tak pękniemy.
#2 POLUB SIĘ Z MINI-WERSJAMI
Mini-wersje – to moje odkrycie stulecia! W większości marketów dostaniecie już opakowania z mini-wersjami słodyczy – na przykład z wafelkami Prince Polo (17,5 g – około 95 kcal) czy mini – lodami (taki z polewą czekoladową i orzechami – 130 kcal). To są IDEALNE porcje.
Tutaj pojawia się jednak zagrożenie: a co, jeśli zjem dziesięć takich? No, wtedy sama idea mini porcji trochę się psuje, ale wszystko jest kwestią wyćwiczenia.
Przede wszystkim: nie jesteś zwierzęciem, tylko człowiekiem. Mój kot potrafi sobie porcjować jedzenie. Ty też się nauczysz! Wiadomo, że jeśli mamy słabość do słodyczy, a często ten stosunek jest także po prostu niezdrowy do jedzenia, to trudno będzie nam poprzestać na jednym. I to też jest na początku okej.
Prawda jest taka, że nawet dwie czy trzy mini porcje nie zrujnują twojej diety – a dalej będzie to mniej, niż trzy takie same porcje słodyczy o normalnym rozmiarze. Poza tym może pierwszego i drugiego dnia będzie trudno się ogarnąć, ale już trzeciego, czwartego i piątego – coraz łatwiej.
Jeśli mimo jedzenia mini porcji (nawet nie jednej, ale dwóch czy trzech) dalej potrafisz jeść całość bez opamiętania i nie jest to jednorazowy wyskok, to to nie jest problem ze słodyczami, tylko problem z relacją z jedzeniem.
Dlaczego sięgasz po słodycze? Dlaczego sięgasz po kolejne porcje? Czy na pewno czujesz w ogóle smak, czy jesz… bo jesz? Warto na spokojnie zastanowić się, w jakich sytuacjach sięgamy po słodycze, dlaczego nie przestajemy po przekroczeniu rozsądnej ilości i co chcemy tym jedzeniem osiągnąć. Czasami nawet sama analiza swoich odpowiedzi, chociaż bolesna – działa.
#3 WYZNACZ PORĘ I LIMIT
No właśnie. Dla niektórych jest to konieczne, żeby jakoś trzymać się w ryzach – no i w porządku! Wszystkie chwyty w walce ze słodyczowym nałogiem są dozwolone.
Jeśli masz problem z kontrolą porcji, albo sięgasz po słodycze kilka razy w ciągu dnia – czas to ogarnąć. Wyznacz sobie porę dnia lub nawet konkretną godzinę, kiedy jesz coś słodkiego oraz limit (np. jeden wafelek, albo słodycze do 250 kalorii). Takie „umowy” naprawdę pozwalają zmienić nawyki i trochę okiełznać swoje słabości do słodkiego.
#4 ZADAJ SOBIE JEDNO PYTANIE
A właściwie kilka pytań. Masz ochotę na coś słodkiego? W porządku. Zanim weźmiesz pierwszy gryz, zapytaj siebie:
- czy naprawdę mam na to ochotę, czy jem bo jest/bo codziennie coś jem/bo dzisiaj jest „pora” (patrz punkt wyżej)
- czy mam ochotę na tą konkretną rzecz, czy po prostu na coś słodkiego? Jeśli po prostu na coś słodkiego, może wystarczy zdrowa przekąska?
- czy czasami nie jem, bo mam zły dzień / na poprawę humoru / żeby zajeść stres / żeby zrobić sobie na złość, bo dieta mi dzisiaj nie wyszła, więc „i tak nieważne”?
- jeśli już jesz: czy rzeczywiście czuję smak, skupiam się na jedzeniu, czy jem bezmyślnie, np. scrollując Facebooka, oglądając serial i nie czując nawet smaku?
Te pytania wydają się być proste, ale zobaczycie, że jeśli zadacie je w odpowiednim momencie (czyli wtedy, kiedy sięgacie ręką do szafki ze słodyczami), odpowiedzi mogą Was zdziwić. Albo sprawić, że cofniecie rękę.
#5 ZARZĄDZAJ MĄDRZE
Jeśli już masz do „wykorzystania” jakiś „limit słodyczy” na dany dzień – zarządzaj tym mądrze. To znaczy? Moja mama powiedziałaby: nie przepierdziel na głupoty. I ma rację.
Jeśli już masz jeść coś słodkiego – zjedz coś, na co masz ochotę, co jest pyszne i co się opłaca. Jeśli masz do wyboru tekturkę oblaną czekoladą i ulubiony, mleczny wafelek, a różnica w kaloriach to 15 kcal – wybierz tą smaczniejszą rzecz.
Jak już jeść, to dobrze! Taka taktyka zwiększy twoje zadowolenie z dokonanych wyborów i sprawi, że czasami będzie się opłacać zrezygnować z czegoś słodkiego, bo wiesz, że gdzieś indziej (np. w domu) czeka na ciebie coś lepszego, na co „warto” przeznaczyć tę porcję.
A to z kolei sprawi, że ogólnie jeść słodyczy będziesz dużo mniej – bo przestaniesz jeść za każdym razem, kiedy jest okazja, a zaczniesz bardziej świadomie wybierać to, na co masz ochotę.
NIKT NIE CHCE BYĆ NAŁOGOWCEM
Więc nie mów tak o sobie. Nie jesteś „uzależniony od słodyczy”. Po prostu lubisz słodycze. A jeśli będziesz miała/miał do tego rozsądne podejście – to te twoje lubienie słodkości nie wpłynie negatywnie ani na twoje zdrowie, ani na twoją figurę – bo będzie rozsądne.
Znacie już moje ulubione sposoby na to, żeby ogarnąć kwestię słodkości w swojej diecie 🙂 A ja wiem, że działają, bo sprawdziłam je na sobie. A przerobiłam przez lata mnóstwo metod, i uwierzcie mi – żadna nie była tak skuteczna, jak te pięć prostych zasad, które macie powyżej.
A jak u Was stosunek do słodyczy? Tak jak ja – uwielbiacie, czy raczej jesteście obojętni oraz w drużynie słonych przekąsek?