Spójrzmy prawdziwe w oczy: większość z nas ma problem ze zdrowym odżywianiem. Niektórzy nie mają pomysłów na zdrowe dania, inni mają dość egzotycznych składników i skomplikowanych przepisów; kolejni eliminują z diety wszystko jak leci, a następni czują wyrzuty sumienia za każdym razem, kiedy jedzą coś słodkiego do kawy. Jak więc to wszystko ogarnąć? Dlaczego to musi być takie trudne?
No właśnie – czy w ogóle musi? Chyba nie. Mam tylko wrażenie, że my to całe zdrowe jedzenie sobie ciągle utrudniamy.
„Nie wiem, co ugotować”.
„Albo na 100 %, albo całkiem odpuszczam”.
„Nie wiem już co można jeść, a co nie”.
„Nie mam czasu na wymyślanie nie wiadomo czego”.
„Ale ja lubię tradycyjną kuchnię”.
„Szukam ciągle nowych przepisów i nic mi nie odpowiada”.
„Najchętniej to ciągle bym jadła to samo”.
Brzmi znajomo? Nic dziwnego, że zdrowe odżywianie może sprawiać problemy, jeśli budzi takie myśli i powoduje ciągłe wewnętrzne konflikty. Ja już to przerabiałam milion razy na sobie i wiem, że nie tędy droga – i że jeśli cały czas miotamy się w temacie naszej diety, to to po prostu nie wyjdzie, a przynajmniej: będzie bardzo, bardzo trudne.
ZDROWE ODŻYWIANIE TO NIE PONUMEROWANY JADŁOSPIS
Czasami problem polega na tym, że postrzegamy zdrowe jedzenie jako szereg surowych zasad.
Zawsze przecież tak było z wszystkimi dietami: na diecie Dukana jadło się białkowe posiłki, na diecie 1000 kalorii próbowaliśmy ich nie przekroczyć, na diecie X czy Y nie je się jajek, sałaty i borówek po 15:00. Wiecie, o co mi chodzi – do tej pory zawsze jedzenie kojarzyło się z zasadami i wiele osób tak samo postrzega zdrowe odżywianie. Nie wolno tego, nie wolno tamtego, najlepiej smażyć na tym, gotować to i jeść tamto.
Problem polega na tym, że patrząc na to w ten sposób – zamieniamy zdrowe odżywianie na kolejną dietę. A nie o to chodzi. Diety stosuje się krótkoterminowo i ciężko na nich wytrzymać. A zdrowo jeść chcemy przecież już zawsze.
To co z tym zrobić? Zacząć od swojej głowy.
ZDROWE JEDZENIE = TWOJE JEDZENIE
Fakt: oczywiście, że jeśli chcemy jeść zdrowo, to powinniśmy dbać o pewne aspekty naszego jedzenia. Wybierać nieprzetworzone produkty, pełne zboża, jeść więcej warzyw, owoców, patrzeć na kalorie…
Fakt drugi: …ale nawet najlepiej obliczony jadłospis z uwzględnieniem tych wszystkich zasad nie da rezultatów, jeśli nie będzie przestrzegany. A nie będzie, jeśli nie jest dostosowany do nas – nie tylko do naszego trybu życia, ale przede wszystkim do tego CO LUBIMY i JAK JEMY.
I o tym CIĄGLE ZAPOMINAMY!
Przykład nr 1: próbujesz jeść zdrowo, testujesz różne fit ciasta, dietetyczne obiady, zdrowe posiłki i… żadna z tych rzeczy ci nie smakuje. Po prostu to nie to, co lubisz. Ciągle słyszysz, że to kwestia czasu i w końcu kubki smakowe ci się przestawią na nowe smaki, ale mija tydzień, dwa, miesiąc – a ty dalej jesz na siłę, bo trzeba. Po jakimś czasie dajesz sobie z tym spokój i rzucasz zdrowe odżywianie w cholerę, bo ile można jeść coś, co ci nie smakuje?
Czy to znaczy, że zdrowe odżywianie nie jest dla Ciebie? NIE. To po prostu oznacza, że dużo lepszym pomysłem od kupienia kolejnej książki ze zdrowymi przepisami, będzie rozpoczęcie wszystkiego od przerabiania przepisów, które lubisz – a które niekoniecznie są turbo zdrowe.
W jednym daniu można zamienić śmietanę na wysokobiałkowy skyr; w drugim mąkę pszenną 500 na pełnoziarnistą; w cieście zamiast cukru użyć ksylitolu, a do ulubionego sosu spaghetti dodać też trochę warzyw. I już.
Powiesz: ale przecież to żadna zmiana! I tu jest właśnie nasz błąd: to jest już DUŻA zmiana.
Zapamiętajcie: ZDROWE JEDZENIE WCALE NIE POLEGA NA TYM, ŻE JEMY IDEALNIE. Jemy wystarczająco dobrze… i tyle naprawdę wystarczy, żeby cieszyć się zdrowiem, nie mieć wyrzutów sumienia po każdym kęsie czegoś zakazanego i jednocześnie lubić to, co jemy.
Przykład nr 2: trzymasz się zdrowego odżywiania jak tylko możesz. Nie chodzisz na imprezy (tam są chipsy!), nie pozwalasz sobie na swoje ulubione słodycze (przecież mają cukier!), jeśli pizza, to tylko na spodzie z kalafiora, jeśli ciasto, to tylko zdrowe. Jesteś z siebie dumny, bo przecież jesz idealnie. Jesteś też poirytowany, bo ślinka ci leci na widok niektórych smakowitości, ale przecież nie można. Jak już weźmiesz gryza czegoś niezdrowego – zabijają cię wyrzuty sumienia.
Aż w pewnym momencie masz gorszy dzień, pękasz i… zamiast jednego wafelka, jesz ich pięć. Do tego pizzę, chipsy i cztery piwa. Budzisz się rano z wielkim kacem moralnym i masz takie wyrzuty sumienia, że pierwsze co robisz, to idziesz biegać. Najlepiej 15 kilometrów, żeby to wszystko spalić! Twoje życie to na zmianę surowa dieta albo odpuszczanie. I wieczne wyrzuty sumienia.
Czy nie byłoby łatwiej, gdyby można było połączyć obie te rzeczy? Nawet przy bardzo zdrowym odżywianiu jest też miejsce na inne rzeczy – piątkowe wino z przyjaciółmi, wafelek (nie zero kalorii, tylko normalny) do kawy w środę.
Tak naprawdę, jeśli codziennie dbamy o swoje posiłki i staramy się jeść według zasad zdrowego odżywiania, to większe czy mniejsze odstępstwa od normy ani nie zawalą nam diety, ani nie wpłyną negatywnie na efekty.
Jeśli staramy się osiągnąć jakiś cel sylwetkowy, to warto po prostu takie „grzeszki” wrzucić do bilansu, odpowiednio dostosować resztę posiłków… i już. Nagle jest o wiele łatwiej. A jeśli coś nie jest zakazane – to przestaje tak kusić i przestaje powodować tyle wyrzutów sumienia.
Przykład nr 3: chcesz jeść zdrowo, ale nie masz czasu na codzienne gotowanie. Owszem, starałeś się, ale po trzech dniach dopadła cię już frustracja – z pracy od razu do kuchni, a z kuchni do łóżka spać. Tak się nie da! A poza tym najchętniej jadłbyś codziennie to samo. Na przykład kanapki. A wszyscy tutaj każą gotować jakieś owsianki i omlety.
Pewnie – zdrowa dieta wymaga urozmaicenia. Ale zdrowe jedzenie powinno być także „życiowe”. Jeśli nie masz czasu gotować codziennie albo po prostu lubisz jeść to samo – nie ma w tym nic złego i lepsze takie jedzenie, niż złej jakości.
Zawsze możesz gotować co 2 dni i wtedy zmieniać nieco menu. Możesz także kombinować w zakresie jednego dania – jednego dnia do owsianki dodać mleko kokosowe i mango, a drugiego cynamon, jabłko i jogurt naturalny. Raz zjeść kanapki z jajkiem i awokado, a kolejnego dnia z twarogiem i koperkiem. Nikt nie każe ci na siłę testować wszystkich przepisów i nikt nie wymaga od ciebie codziennego siedzenia nad garami.
TAK NAPRAWDĘ… CZASAMI NAM TO NA RĘKĘ
Mam wrażenie, że czasami nam to wszystko po prostu… na rękę. Że zamiast podejść do zdrowego odżywiania rozsądnie, nie dramatyzować po zjedzonym cieście, nie wymyślać – tylko przygotować sobie zdrową kanapkę – my wolimy mieć taką wymówkę, że chcemy ,ale się nie da. Albo że próbujemy, ale ciągle nie wychodzi.
I coraz częściej wydaje mi się, że problem wcale nie leży w naszej lodówce, kuchni, braku czasu, ale tylko i wyłącznie… w naszej głowie.