Od kiedy zdrowy tryb życia stał się czymś normalnym i pożądanym, półki w sklepach zapełniły się od fit produktów. Czekolady bez cukru, batoniki fat-free i zdrowe chipsy: w sklepie możemy znaleźć coraz więcej zamienników, które mają nam zastępować niezdrowe jedzenie.
Pojawia się jednak pytanie: czy na pewno to jest fit, czy może ktoś tu próbuje wyciągnąć nam kasę z portfela i wcisnąć nam kit?
Teraz w sklepach co druga rzecz jest fit: bez tłuszczu, bez cukru, bez kalorii. Łatwo dać się ponieść entuzjazmowi i wypakować do koszyka wszystko, bo kto by nie chciał jeść ciastek bez szkody dla zdrowia i figury? Albo pochrupać chipsów, które same krzyczą, że są fit?
Tylko jak z tymi produktami jest naprawdę?
OPAKOWANIE PRAWDY NIE POWIE – UWAŻAJ
Kiedy chodzę na zakupy, za każdym razem przeglądam nowości na zdrowych półkach. Zawsze też oglądam „zdrowe słodycze” – ja też mam słodkie ząbki i lubię sobie wsunąć coś dobrego 🙂 Dlatego na blogu jest tyle przepisów na ciasta 🙂
W każdym razie – na półce pojawia się coraz więcej produktów-zamienników. Opakowania krzyczą do mnie: BEZ CUKRU! Obracam pudełko, a na etykiecie w składzie owszem, cukru nie ma. Jest za to syrop glukozowo-fruktozowy (czyli cukier), fruktoza (też cukier) i np. tłuszcz palmowy – który jest szkodliwy dla naszego zdrowia. Czy to więc serio jest zdrowy, fit produkt? Dajcie spokój. Nie ma jednego składnika, owszem, za to ma trzy inne, równie beznadziejne…
Idę dalej, sięgam po „zdrowe ciasteczka”. Na opakowaniu wypisane same zalety: ręcznie robione, naturalne, bez cukru – a na etykiecie to samo: glukoza (cukier), fruktoza (cukier) i jeszcze dwa słodziki, jakby tego cukru nie było już za mało.
Potem opakowanie zdrowych chipsów, które promują się na naturalne i lepsze niż zwykłe chipsy. Cena też wyższa. A w składzie? Tłuszcz palmowy, mnóstwo dodatków, cukier po raz kolejny, a kaloryczność przybliżona do tej, którą mają zwykłe chipsy. I to ma być fit?
Przykłady mogę mnożyć w nieskończoność, a wniosek jest prosty: nie wszystko fit, co fit udaje.
BEZ KALORII I HEALTHY – SERIO?
Ale tego typu produkty to nie wszystko. Chociaż czekolada słodzona fruktozą, która wcale nie jest lepsza od zwykłego cukru, może mnie denerwować tym, że kreuje się na zdrowy produkt, jakoś jestem w stanie to przełknąć. Prawo rynku – producenci wyczuwają pieniądze w fit biznesie i próbują zarobić. Wystarczy jednak nauczyć się podstawowego czytania etykiet, żeby nie dać się zrobić w bambuko i kupować mądrze – i to wam polecam.
Gorzej, że także firmy, które kojarzone są ze zdrowiem i aktywnością fizyczną, zaczynają iść w podobną stronę. W ich produktach nie znajdziemy cukru, oczywiście – przecież wiedzą, że fit osoby starają się go unikać. Zachęcają nas inaczej: sosami czekoladowymi bez kalorii, batonikami bez kalorii, słodyczami bez kalorii… pojawia się tylko jedno pytanie: czy to na pewno jest fit?
Jeśli przeczytacie skład, to sami zobaczycie jaka jest odpowiedź. Bardzo prosta. Nie, nie jest.
Jak produkt, który nie ma ANI JEDNEGO naturalnego składnika w składzie może być ZDROWY? Jak produkt, który NIE MA KALORII może być ZDROWY?
Jedyną zdrową rzeczą bez kalorii jest woda.
Cała reszta to bujda na resorach i pic na wodę. Jak syropy o różnych smakach mogą nie mieć kalorii? Pojawia się pytanie: to z czego one są zrobione, skoro np. smakują jak truskawka czy czekolada?
Druga rzecz: pamiętajmy, że wpływ słodzików na nasze zdrowie dalej pozostaje pod znakiem zapytania. Wiemy już, że prawdopodobnie podnoszą poziom cukru we krwi tak jak normalny cukier. Nadużywanie produktów ze słodzikami może więc powodować problemy ze zdrowiem. Fit jak nie wiem, doprawdy!
LEPIEJ ZJEDZ JUŻ COŚ NORMALNEGO
Jeśli masz zjeść „fit produkt”, który nie ma cukru, ale za to ma szereg innych składników, to weź lepiej już wybierz mamine ciasto czy nawet jakąś słodycz, którą lubisz. I mówię to z całą odpowiedzialnością. Raz na jakiś czas dietetyczny grzeszek nie wpłynie ani na nasze zdrowie, ani na sylwetkę (zwłaszcza, jeśli zazwyczaj staramy się jeść zdrowo), a już lepiej zjeść coś smacznego, niż coś średniego w smaku i na dodatek tak samo zdrowego jak zwykły baton.
Uważajcie proszę na etykiety i przed kupnem fit produktów zawsze patrzcie, co wkładacie do koszyka. Bo czasami może się okazać, że to zwykły farbowany lis 🙂
Po większą dawkę motywacji zapraszam na FACEBOOKA i INSTAGRAM.
Mnie inspirują Twoje przepisy:D Nie potrzebne są fit batoniki, jak w internetach tyle dobrych przepisów. Taniej, smaczniej, zdrowiej. A ile frajdy!
O ile batoniki fit i inne tego typu rzeczy omijam szerokim łukiem od dawna (i przyznaję bez bicia, że jak mam ogromną ochotę na słodyczka to po prostu kupuję KitKata), to mam ogromny problem z pieczywem z marketu. Chleby zapakowane mają zwykle skład wypisany na folii, jednak co z tymi podpiekanymi na miejscu? Jak znaleźć skład chleba na zakwasie z Kauflandu, żeby stwierdzić, czy składniki nam odpowiadają? Jaka jest zawartość ciemnych bułek pełnoziarnistych? Ostatnio oświeciłam koleżankę, że właśnie takie ciemne bułki to zwykle wcale fit nie są, bo ich piękny kolorek to zasługa karmelu. Dziewczyna była w szoku, bo o ile uczy się czytać etykiety i unikać cukru, o tyle pomyślała, że ciemniejsza i droższa bułka jest faktycznie warta swojej ceny, bo jest zdrowsza. Myślę, że bardzo by się przydał przewodnik po wybieraniu pieczywa!
czasem możesz poprosić obsługę z działu pieczywa o udostępnienie składu produktu 🙂
Przy dziale „piekarni” w marketach zawsze powinny być wywieszone specyfikacje pieczywa 🙂 a jeżeli nie ma to obsługa powinna udostępnić, można zapytać 🙂
Z pieczywem niestety trzeba bardzo uważać 🙁 tutaj chyba najbardziej robią nas w „balona”
Marto czym zastąpić banana w twoich przepisach (np w chlebku bananowym)? Choruję na insulinooporność, a banan ma wysokie IG, dlatego muszę go unikać 🙂
uwielbiam Twoje racjonalne podejście! 🙂
Ciasto od Babci- dla niego warto czasem zgrzeszyć. Ale ogólnie to oczywiście popieram z całą mocą Twoje podejście! Nie ma co popadać w paranoję! 😉
Muszę unikać glutenu więc mam zboczenie do czytania składów. Jak byłam w szpitalu na śniadanie dodali dżem. Na etykietce był napis, że jest nisko słodzony. Z przyzwyczajenia czytam skład, a tam cukier i syrop glukozowo – fruktozowy. 🙂 Przez to że etykiety czytać muszę, mam czasami wrażenie, że za bardzo „fit” się staję. Jak się człowiek naczyta to mu się zakupów odechciewa. 🙂
Super jest twoje racjonalne podejście do tego wszystkiego 🙂
P.S. Nawet nie wiesz jak mi się miło zrobiło, jak otworzyłam twoją książkę, a tam przy podpisie serduszko <3
Hej
Cześć, bardzo lubię Twój blog i czytam go praktycznie codziennie, odkrywam nowe posty, uczę się bardziej o zdrowym życiu, że tak to ujmę. 🙂 Jednak bardzo wdzięczna byłabym, gdybyś mogła mi pomóc, doradzić. Mam 14 lat, ciągle jadłam słodycze, codziennie jakieś wypady ze znajomymi na fast-foody. I przyznam, że oprócz słodyczy, fast-foodow czy innych typowych 'śmieci’, nie jadłam nic. Mam za sobą historię związaną z anoreksją, bo bez sensu kiedyś chciałam się odchudzać, a po przytyciu i wróceniu do zdrowia, znowu zaczęłam się źle odżywiać, potrafiłam zjeść tylko i wyłącznie normalny obiad, reszta.. eh szkoda gadać, same słodycze! Przytyłam, ważę 64 kg przy 166-167 wzrostu. Jednak tydzień temu postanowiłam się ogarnąć, przestałam jeść słodycze, fast foody i zaczęłam jeść zdrowo. Zaczęłam ćwiczyć z Mel B, 6 dni w tygodniu brzuch i pupę, co dwa dni ramiona (sobota przerwa), i zaczęłam więcej sie ruszać, głownie chodzi mi o spacery, bo do biegania zmusić się nie potrafię. Jem na oko 1500-1700 kalorii dziennie, przez ten tydzień widzę, że skóra jest w lepszym stanie, że jest bardziej ujędrniona przez zapewne ćwiczenia, no i czuję się po prostu lepiej, że jednak coś z tym robię. Schudłam ok. 1 kg. Czy dalej tak ćwicząc i jedząc mogę osiągnąć płaski brzuch? Czy jednak muszę coś zmienić? Nie chcę zejść poniżej wagi 58, dla mnie ta waga byłaby idealna. Bardzo dziękuję z góry za odpowiedz, jest to dla mnie bardzo ważne! 🙂
Marta! w książce wspominałaś o aplikacjach w których można tworzyć dzienniczek żywieniowy i w ten sposób łatwo liczyć kalorie, oraz o takich które wyjaśniają co się kryje za nazwami składników dodawanych do różnych produktów- czy polecasz jakieś konkretne? 🙂
do liczenia kalorii super jest Fitatu! 🙂
Podbijam. Marta, recenzja Fitatu była już może?
Ciekawy jestem co myślisz.
1005 racji i popieram czytanie etykiet! Super, że o tym piszesz! Byłabym tylko wdzięczna, gdybyś bardziej zaakcentowała niebezpieczeństwo izoglukozy i słodzonych napojów. 🙂
Wysyp sobie ziarna kawy na papierową serwetkę. Bk, z informacjami też uważaj, bez myślenia ani rusz…i nie ośmieszaj się:(
Dlatego mnie coraz rzadziej ciągnie do ” fit półek”, które z fit mają niewiele wspólnego 😛 Jeżeli chce zjeść fit ciasto to sama je sobie zrobię 😀 wtedy mam pewność co jest w środku.
Ostatnio nawet zauważyłam, że totalnie nie ciągnie mnie do sklepowych słodyczy, weszłam kiedyś do sklepu z myślą, że kupie sobie jakieś ciacho/batona, stałam przed regałem przez dobre 10 minut i totalnie nie wiedziałam co wziąć! Ostatecznie wyszłam ze sklepu z owocami i zrobiłam sobie smoothie 😀
Jeżeli już mam ” grzeszyć ” to wole maminym ciastem 🙂
Sklepowe słodycze zrobiły się dla mnie za słodkie :O
Oj tak! Moim faworytem są płatki z fit w nazwie, a pierwsze 4 składniki w spisie to cukier pod różnymi postaciami…