Mocny wiatr, szum fal i to charakterystycznie, niesamowicie rześkie powietrze – kojarzycie? Tak, chodzi o morze. Ale oprócz opalania i pływania, morze ma nam do zaoferowania trochę więcej, zwłaszcza, jeśli dbamy o zdrowie, kondycję i bycie fit. Jeżeli wydawało wam się, że aktywne, zdrowe wakacje mogą być tylko w górach, to naprawdę grubo się myliliście.
Wyobraźcie sobie, że pierwszy raz od czterech lat jadę na wakacje. Co więcej: jadę nad morze! I pomyślałam sobie, że skoro już się tam wybieram i wszystko już zaklepane, to powinnam powiedzieć wam o tym, czemu warto zafundować sobie takie wakacje nad dużą wodą.
Wiele osób uważa, że morze to opcja dla leniuchów. Wiecie – to góry kojarzą się z aktywnym wypoczynkiem, morze zaś z leżeniem na plaży plackiem i pilnowaniem, żeby równomiernie się opalić. Rzeczywistość wygląda jednak trochę inaczej – jeżeli tylko mamy trochę chęci, możemy skutecznie połączyć przyjemne z pożytecznym i jednocześnie odpoczywać, opalać się i dbać o figurę.
Do morza mam sentyment. Wszystkie moje obozy sportowe były nad morzem! Treningi dwa razy dziennie, czasami jeszcze rozruch – morze kojarzy mi się przede wszystkim z ruchem i fajnie by było, gdyby udało mi się was przekonać, że tak jest w rzeczywistości 🙂
DLACZEGO WARTO JECHAĆ NAD MORZE?
Jakie więc są korzyści z wyjazdu nad morze (oprócz opalenizny)? 🙂
- po pierwsze – wdychamy jod! A jod jest pierwiastkiem, który wzmacnia odporność i pomaga w procesie usuwania toksyn z organizmu. Jod ma też ogromny wpływ na prawidłową pracę tarczycy. Czy wiecie, że po tragedii w Czarnobylu wszyscy Polacy dostali do wypicia płynny jod właśnie po to żeby chronić tarczycę? Poza tym, ten pierwiastek ma wpływ na nasze opalanie – dlatego szybciej opalimy się nad morzem, niż na łące.
- Działanie promieni słonecznych stymuluje produkcję witaminy D
- W oczyszczaniu pomaga w tym także po prostu zmiana klimatu na morski. Żyjemy w miastach, które są mocno zanieczyszczone. Nad morzem powietrze jest czystsze, a co za tym idzie – zdrowsze. Już kilkudniowy pobyt ma wpływ na stan naszego zdrowia. Oddychanie krystalicznym czystym powietrzem bez alergenów działa odczulająco, jest to przyjemna forma terapeutycznej inhalacji, polecana zwłaszcza dla dzieci.
- Odstresowanie i zniwelowanie negatywnych skutków stresu. Wielokrotnie pisałam już o tym, że stres jest dla nas czymś naprawdę złym. Począwszy od tego, że może powodować tycie, poprzez to, że jest też sprawcą wrzodów czy innych chorób układu pokarmowego. Słuchanie szumu fal działa kojąco na nasz system nerwowy, a bliskość natury, wiele zieleni i ten spokój, który promieniuje z morskich kurortów skutecznie rozluźnia i zmniejsza napięcie, które towarzyszy nam w codziennym życiu. Wiem, że wiele osób nie docenia roli stresu i uważa, że są to jakieś bzdety – nieprawda! Coraz więcej badań pokazuje, że stres nas zabija.
- pomaga w zrzuceniu wagi – jeżeli do naszego urlopu włączymy stały czynnik – ruch na świeżym powietrzu, to po wakacjach wrócimy do domu ważąc mniej. Morze ma świetne warunki do ćwiczeń – o tym, jak można wykorzystać je do treningów, opowiem w następnym akapicie.
- Odmładza naszą skórę – woda morska ma skład zbliżony do płynu owodniowego, w którym pływaliśmy, jak jeszcze byliśmy w brzuchach naszych mam. Dzięki temu nasz organizm bardzo dobrze ją toleruje. Chociaż uważa się, że Bałtyk jest zabrudzony, nie jest to do końca prawda. To, że w niektórych miejscach jest mniej czysty, niż w innych, nie zmienia jego zdrowotnych właściwości. Woda morska uelastycznia skórę, odżywia, nawilża i pobudza krążenie.
- Pomaga profilaktycznie przy żylakach i poprawia krążenie. Zimna temperatura morskiej wody nie tylko poprawia krążenie krwi w ogóle, ale szczególnie – w nogach i usprawnia jej przepływ do góry. To niesamowita pomoc przy profilaktyce żylaków. U mnie w rodzinie są genetycznie, więc mam zamiar brodzić w morzu ile się da i korzystać – bo wolę zapobiegać, niż leczyć!
- W Bałtyku można łatwiej nauczyć się pływać niż w jeziorze ze względu na zasolenie. Im wyższe zasolenie wody tym łatwiej unosić się na powierzchni np. w Morzu Martwym każde ludzkie ciało pozostaje na wierzchu.
- Ruch fal działa jak masaż, więc wystarczy tylko stać w wodzie a masy wody będą gładzić i uciskać nasze ciało. Ale szczerze mówiąc w morzu zazwyczaj nie da się ustać w miejscu, a fale napierając na nas zmuszają do ruchu po to żeby utrzymać się w tym samym miejscu – zabawny paradoks. Stale napinamy różne partie mięśni, ale robimy to podświadomie nie odczuwając przy tym ani zmęczenia ani znużenia. Osoby, które są pierwszy raz nad morzem po spędzeniu kilku godzin na plaży często są zaskoczone silnym zmęczeniem, które przychodzi wieczorem. Wtedy często składają to na karb zmęczenia po podróży lub reakcji na zmianę klimatu, bo nie są świadome jak intensywnie ich ciało pracowało przy każdym wejściu do wody.
JAK TRENOWAĆ NAD MORZEM?
I teraz najciekawszy temat – jak trenować nad morzem? Na pewno pokażę wam trochę trików na instagramie, ale mogę już powiedzieć o tym teraz:
- robić długie wybiegania po plaży na boso – nie tylko korzystamy z wszystkich zalet biegania, ale dzięki bieganiu po piasku wzmacniamy i rzeźbimy mięśnie nóg oraz brzucha. Automatycznie też robimy sobie bardzo mocny peeling stóp, więc nie zaskoczcie się, jeśli po takim bieganiu wasze stopy będą gładziutkie. Kolejną zaletą biegania po plaży (a właściwie przy brzegu) jest to, że spalamy dużo więcej kalorii, niż przy normalnym bieganiu. Wynika to z tego, że mamy nierówne podłoże, musimy przeznaczyć więc więcej energii na pokonanie tego samego dystansu.
- ćwiczymy w wodzie – ale nie pływając! Spróbujcie przebiec się w wodzie, zrobić skip A, skip C – opór wody jest jak ciężar. Wspaniały sposób na wzmocnienie mięśni, zgrabniejsze ciało, ale też wzmocnienie kondycji.
- ćwiczymy grupowo – nie tylko grając w siatkówkę, ale chociażby robiąc wspólny trening na plaży (znów korzyści z niestabilnego, nierównego podłoża) lub w wodzie (np. grając w zbijaka, razem robiąc sprinty i skipy przy wodzie sięgającej bioder)
- pływać– wzmacniamy całe ciało, spalamy sporo kalorii i budujemy kondycję
- spacerować – długi spacer trwając ponad godzinę to świetna forma spalania tkanki tłuszczowej dla osób ze słabą kondycją lub z dużą nadwagą
GDZIE JA JADĘ NAD MORZE – USTRONIE MORSKIE
Ja na swój pobyt nad morzem wybrałam Ustronie Morskie.
Do Ustronia zaprosił mnie hotel Lambert, Spa w którym spędzę swoje wakacje. Już nie mogę się doczekać – czy wy sobie wyobrażacie, że będę miała widok na morze?! Dodatkowo, przeprowadzę trening dla gości hotelu. Jeśli też wybieracie się nad morze w te okolice – może się tam spotkamy? 🙂 Jestem strasznie podekscytowana tym wyjazdem, bo to naprawdę pierwszy urlop od bardzo dawna. Nie mogę się doczekać!
W hotelu jest także siłownia, więc jak będzie (chociaż mam nadzieję, że nie będzie) gorszy pogodowo dzień, zawsze mogę tam zrobić swój trening. Mam w planach nagranie nad morzem treningów dla was – czy nie będzie fajnie ćwiczyć ze mną na plaży? 🙂
Mam kilka pomysłów, ale jeśli chcecie jakiś konkretny trening dajcie znać w komentarzu, jaki!
Hotel ma także rozbudowane centrum SPA – być może skorzystam, bo ostatnie pół roku było dla mnie bardzo intensywne i stresujące. Dopiero uczę się tak naprawdę, że bycie fit to nie tylko fitness i jedzenie, ale także higiena psychiczna i umiejętność radzenia sobie ze stresem.
Mam nadzieję, że ten urlop będzie dla mnie odskocznią od wszystkiego. Oczywiście, w trakcie wakacji na blogu wpisu będą się pojawiać! Blog to moje ulubione zajęcie, nie widzę więc powodu, dla którego miałabym od niego odpocząć.
Jeśli chcecie zobaczyć ten hotel (bardzo go polecam) – tu jest jego strona i wszystkie informacje, które Wam się mogą przydać.
Baaardzo się cieszę, normalnie nie mogę 🙂 Jak dziecko! A Wy gdzie jedziecie na wakacje? Morze, góry, jezioro? A może wakacje w mieście, w domu? Dajcie znać w komentarzach, jestem bardzo ciekawa 🙂
Wpis powstał we współpracy z hotelem Lambert Spa.