Motywacyjny poniedziałek [29]: dlaczego nie warto się poddawać?

Motywacyjny poniedziałek [29]: dlaczego nie warto się poddawać?

Post navigation

7 komentarzy

  • Dla mnie najlepszą motywacją (do czasu podświadomie) jest chyba mój facet, który wygląda właśnie jak Panowie z powyższych zdjęć 🙂

  • Motywacyjne zdjęcia super ;). Chyba największym wyróżnieniem jest pojawienie się u kogoś na blogu w takiej serii… 😉
    ps. Widziałam Cię wczoraj na pilatesie u pani Krysi ;). Zamierzasz chodzić częściej?

    • Cholera, a ja wczoraj miałam super bad day, a Ty mnie widziałaś 🙁 Smuteczek. Tak, lubię Krysię, cudowna kobieta <3 ogólnie w poniedziałki robię interwały, ale chyba ten pilates przed jest całkiem dobrym pomysłem. 🙂

      • Nie przesadzaj! 😉 Widziałam jak po zajęciach ganiasz na bieżni. Krysia jest rewelacyjna, chodzę do niej już dwa miesiące, naprawdę widać różnicę, chociażby w tym, że już mogę wyprostować całkiem nogi w górze ;). No i te 50min mija strasznie szybko, bo w przyjemnej atmosferze 🙂

        • Tak, strasznie śmieszna jest 🙂 Chociaż kilka razy miałam u niej skurcz, prostowanie nóg do końca u mnie czasami tak się kończy 😀 regularnie do niej chodzisz?

          • tak, staram się, chociaż w okresie świąteczno-noworocznym nie byłam (bo mi godzina nie pasowała). A tak to regularnie dwa razy w tygodniu. Skurcze happens, mnie też, aczkolwiek im dłużej chodzę, tym rzadziej się zdarzają 😉 Przez dwa miesiące zeszłam do 18% tłuszczu, chodząc dwa razy w tygodniu do niej i raz lub dwa na trening siłowy O.o

  • Dla mnie największą motywacją jest mój chłopak, który uprawia ( o ile można nazwać to uprawianiem ) Street Workout 🙂 Gdyby nie on, to pewnie bym siedziała z tyłkiem przyklejonym do fotela rano i wieczorem, a tak przynajmniej robię coś dla siebie i swojego ciała, żeby na studniówkę i nie tylko wyglądało BOSKO 🙂

Zostaw odpowiedź

back to top