Z jednej strony staramy się nie jeść niczego, co uważane jest za niezdrowe; z szafek wyrzucamy więc cukier, znajomym za pizzę dziękujemy, a o kebabie możemy co najwyżej pomarzyć. Z drugiej strony jednak próbujemy sobie czymś te fast-foody i słodycze zastąpić, więc wymyślamy mnóstwo zdrowych zamienników, które mają nam pomóc w utrzymaniu zdrowia i ładnej sylwetki. Ale czas mija, a my nie chudniemy. Co więcej – tyjemy! Brzmi znajomo? To wcale nic dziwnego. Jest mnóstwo fit rzeczy, które mogą spowodować tycie – poznajcie zdrowe, kaloryczne produkty, na które warto uważać.
Często wydaje nam się, że jeżeli coś jest fit albo zdrowe, to można to jeść bez ograniczeń – bo ma mało kalorii. To jeden z podstawowych błędów, który u osób odchudzających się może powodować brak efektów, a u osób chcących utrzymać aktualną sylwetkę – tycie.
To, że coś jest zdrowe, nie oznacza od razu, że ma mało kalorii. Nie mówię, żeby wtedy tego unikać – wręcz przeciwnie! Kaloryczne produkty też należy jeść, po prostu spożywając je powinniśmy zwracać uwagę na to, ile tego jemy.
Uważam, że nawet produkty o bardzo dużej kaloryczności, w połączeniu z racjonalną dietą, raz na jakiś czas są świetnym pomysłem. Jeśli jemy je częściej – warto po prostu kontrolować ilość i tyle.
Nie wolno uniknąć kalorycznych, zdrowych produktów – to kompletnie bezsensowne. Stracimy okazję do zjedzenia pysznych rzeczy z witaminami i potrzebnymi składnikami odżywczymi w imię czego? Sylwetki? Jeśli jemy racjonalnie, to nic nam nie grozi.
Niektórzy uważają, że skoro coś fit jest kaloryczne, to lepiej zjeść coś niezdrowego o takiej samej lub mniejszej kaloryczności, bo „na to samo wyjdzie”. Nieprawda! Po pierwsze, nie dostarczymy sobie takich witamin i składników odżywczych. Po drugie – zjeść tabliczkę czekolady, a zjeść coś zdrowego to dwie różne rzeczy.
Zazwyczaj fit produkty nie podnoszą tak poziomu cukru we krwi, nie powodują apetytu na słodycze, wilczego głodu ani nie powodują w naszym ciele żadnych negatywnych efektów. Nie zalecam takiego zachowania, bo na dłuższą metę zastępowanie fit zamienników niezdrowym jedzeniem też spowoduje zahamowanie efektów, zastój lub tycie. Organizmu nie oszukacie 🙂
ZDROWE, KALORYCZNE PRODUKTY
Dobrze, więc na co warto uważać? (pamiętajcie – UWAŻAĆ, a nie UNIKAĆ)
- MASŁO ORZECHOWE – w 100 gramach masła orzechowego jest ok. 600-700 kalorii. Jedna duża łyżka masła to, zależnie od składu, ok. 100-130 kalorii. Jedna czubata łyżka na bananach czy jabłku to spoko przekąska, ale cztery kromki chleba z łyżką masła na każdym to już przesada. 🙂 Z kolei dwie kromki z masłem i bananem na śniadanie przedtreningowe + jakieś źródło białka – to już nie jest taki zły pomysł!
- ORZECHY I PESTKI/NASIONA – w 100 g orzechów włoskich kryje się ok. 640 kalorii. To źródło zdrowych tłuszczy, ale i energii. Należy po prostu dokładnie sobie je porcjować, bo jeśli wsypiemy mnóstwo do miski, to zjemy wszystkie – z orzechami jest jak z chipsami. Raz czy dwa wystarczy zważyć takie orzechy i już wiemy, na ile sobie możemy pozwolić przy jednym posiedzeniu.
- BAKALIE – garść mieszanki studenckiej to 210 kalorii. W 100 gramach – 520 kalorii. Są świetnym dodatkiem do owsianek, zdrowych ciast i ciastek.
- CHIPSY Z OWOCÓW – np. chipsy z bananów to 600 kalorii w 100 gramach. Moim zdaniem są doskonałe jako dodatek, a nie jako „danie główne”, czyli np. cała przekąska.
- OLEJE – każdego rodzaju. Większość osób myśli, że jak olej jest kokosowy, albo oliwa z oliwek, to można tego lać ile dusza zapragnie. To tak nie działa. W 100 g oliwy z oliwek kryje się 822 kalorie. Nie można więc wylać pół butelki na sałatkę i sądzić, że jest fit. Z drugiej strony NIE WOLNO REZYGNOWAĆ z tłuszczy w sałatce – wspomagają wchłanianie wielu witamin. Ja dodaję zawsze 1-2 łyżki do porcji sałatki (czyli nie do całej sałatki, a tylko tego, co zjem!)
- BATATY – frytki z dwóch dużych batatów to już 400 kcal, a wszyscy wiemy, że je się po prostu pochłania bez końca. Jeśli jest to raz na jakiś czas, to w ogóle nie zmniejszałabym porcji, ale jeśli frytki z batatów jecie bardzo często, to zaczęłabym spoglądać, ile tego jemy.
- FIT CIASTA – to, że coś ma ksylitol lub miód zamiast cukru nie oznacza od razu, że jest też niskokaloryczne. Owszem, zawsze fit wypieki będą lepsze niż zwykłe ciasta, będą też miały mniej kalorii, ale to nie znaczy, że będą miały ich minimalną ilość. Wiadomo, że co za dużo to niezdrowo – dwa kawałki są okej, ale cała blacha jednego dnia? To nie ma prawa mieć małej ilości kalorii.
PO PROSTU MYŚL
Tak jak mówię – rezygnacja z tych rzeczy tylko dlatego, że mogą być kaloryczne jest niemądra. O wiele lepiej po prostu zdawać sobie sprawę, że coś ma sporo kalorii i starać się jeść to w normalnych ilościach. I to w zupełności wystarczy, żeby kontrolować wagę i być zdrowym. 🙂
Jeśli uważacie, że post jest przydatny, dobrze jest go udostępnić i puścić dalej. Dzięki temu ja wiem, które wpisy podobają Wam się najbardziej, a dużo nowych osób może dowiedzieć się czegoś nowego o zdrowym życiu 🙂
Znajdziecie mnie na FACEBOOKU, INSTAGRAMIE i snapie (codzienniefit)
no właśnie z orzechami mam problem i nie wiem jak przestać je jeść garściami 🙁
świetnie, że zwróciłaś na to uwagę 🙂 zastanawiam się jak to jest z jedzeniem wafli ryżowych (wieloziarnistych)? ostatnio przeglądając jakieś fora natrafiłam na opinie, że raczej nie mamy co liczyć na schudnięcię jedząc je. Myślałam, że to całkiem dobra przekąska (na uczelni, w podrózy). Co sądzisz o tym Marto ;)?
Bardzo dobry post, moją słabością są fistaszki i wszelkiego rodzaju chrupki , oprócz chipsów, nie umiem z tym walczyć, może ty mi Marto pomożesz 🙂
wafle sa ok ale to pusty wypchany powietrzem ryz ,bez wiekszych wartosci odzywczych ,i podobnie jak z innymi przekaskami nie mozna przesadzic
A ja mam takie pytanie, czy na kolację mogę przyrządzać koktajle owocowe, zjeść np. twarożek z truskawkami? co przede wszystkim powinno się znaleźć w kolacji? Może napisz o tym posta? O zdrowych przykładach kolacji 🙂
Pozdrawiam
Ach to masło orzechowe… Czasami ciężko się powstrzymać przed kolejną łyżeczką 😉 Zwróciłaś uwagę na bardzo ważną kwestię. Sama się na tym łapię, że kiedy uważam jakiś produkt za zdrowy, wtedy wyłącza mi się wewnętrzny kalkulator kalorii. I to rzeczywiście bywa zgubne…
ja mam tak z suszonymi śliwkami w 100 g jest 500kcal, ale ja potrafię w jedno posiedzenie zjeść całą paczkę 300g. *sorry not sorry*
Niestety mam tak samo!
Marta, a jak to jest jeśli coś np. smażymy lub pieczemy? Zawsze się zastanawiałam czy kurczak ugotowany/upieczony/usmażony ma mniej/więcej niż na surowo. Oczywiście, jeśli są to różnice typu 20 kcal więcej albo 30 mniej to nie jest to warte jakiegoś większego zachodu, ale jak są to już granice 100 kcal? Będę wdzięczna jak napiszesz o tym jakiś post, chętnie bym go przeczytała – tak z czystej ciekawości. 😀
Fajny tekst 🙂 Z jednym się tylko nie do końca zgadzam – z musem dodawania olejów. Czemu? Olej to najbardziej przetworzony produkt, nie ma żadnych składników odżywczych prócz tłuszczu, o wiele korzystniej jest dodać nasiona lub orzechy do sałatki, dzięki temu będziemy mieć zdrowe tłuszcze i masę innych składników. Co innego zachować zdrowy rozsądek – i dodać olej dla smaku, ale to nie znaczy, że go potrzebujemy. To puste kalorie 🙂
Nie uważasz, że ten komentarz to też zbyt duże uproszczenie i wszystko zalezy od tłoczni oleju, wyjściowego surowca i sposobu jego opakowania, przechowywania oraz transportu a następnie przechowywania w odpowiednich warunkach przez konsumenta? 🙂
Tutaj nie o jakość oleju chodzi, a o sam skład oleju – zupełnie prawie pusty, niezależnie od tego, w jaki sposób olej ten był tłoczony 🙂 Jak weźmiemy oliwę – nie ma praktycznie żadnego składnika, który potrzebujemy i który ma wyznaczone zalecane dawki spożycia przez NAS, nie ma nawet potrzebnych nam tłuszczów, można więc lać pełno oliwy, a i tak mieć niedobory niezbędnych kwasów tłuszczowych. Olej kokosowy – nie dość, że nie ma żadnych składników, to w większości składa się z tłuszczów nasyconych. Patrząc na skład olejów – można zwątpić, czemu zaleca się ich picie. Polewając porcję sałaty 2 łyżkami oliwy i przykładowo zjadając w ciągu dnia 2 takie porcje, mamy prawie 400 dodatkowych kcal, to paczka prawie duża paczka chipsów. Nie uważasz, że olej to jeden z najbardziej przetworzonych dostępnych nam produktów? 🙂
Teraz zauwazyłam główną intencję Twojego komentarza co do „dodawania olejów” a nie jako takiego wykrozystywania ich w diecie, ale nadal się nie zgadzam szczególnie ze stwierdzeniem, że to „puste kalorie”. Praca w zawodzie (dietetyk) pokazała mi, że w standardowym sposobie odżywiania Polaków naprawdę trudno pokryć zapotrzebowanie na nienasycone kwasy tłuszczowe (mowa o różnych rodzajach) i oleje mogą stanowić łatwy sposób na ich uzupełnienie. Nie poleciłabym nikomu „picia” oleju ani dodawania go na siłę do różnych potraw, ale stawianie wysokiej jakości oleju roślinnego na równi z chipsami, które bez wątpienia umieściłabym na półce pustych kalorii, to krzywdząca opinia. Zgadzam się, że dysponujemy innymi źródłami NNKT, często lepszymi i bardziej wartościowymi, ale to nie czyni oleju „bezwartościowym”.
Porównanie do chipsów oczywiście dałem z przymrużeniem oka 🙂 Jeśli traktować oleje jako źródło NNKT, oliwa i olej kokosowy nam ich nie dostarczą 😉 W mojej ocenie nie jest oczywiście bezwartościowy, ale traktuję oleje bardziej jak np. miód lub syrop klonowy – jako smakowy dodatek, który nie wnosi wiele do jakości diety. Oczywiście jak ktoś nie chce jeść nasion lub ich nie lubi, można zastąpić je olejami, tak jak piszesz, jako łatwe źródło NNKT – w pełni się zgadzam, ale wtedy warto oliwę i olej kokosowy zastąpić olejem rzepakowym, który faktycznie dostarczy nam tych niezbędnych kwasów tłuszczowych 🙂
Albo lnianym, albo z wiesiołka, albo z wątroby dorsza itd. … 😉 No sam przecież dobrze wiesz. Spotkaliśmy się w połowie drogi, dzięki za wartościową dyskusję.