Chociaż czasy Jane Fondy i kaset z ćwiczeniami minęły, a zajęcia grupowe może nie są aż częste na siłowniach jak kiedyś, jedno jest pewne – patrząc na to, co się działo w maju w ośmiu miastach w Polsce – fitness NA PEWNO nie umiera. A moja trasa Codziennie Fit Tour x She Moves Us, jest tego dowodem – ćwiczyło nas ponad 2000 osób! Zobaczcie, jak to wszystko wyglądało – mam dla Was mała relację i kilka ciekawostek zza kulis!
Powiem Wam szczerze, że organizacja trasy po pandemii była dla nas dość stresująca – człowiek już nie jest taki pewny, że wszystko pójdzie jak z płatka jak kiedyś. Mieliśmy dużo wątpliwości, strachów i przede wszystkim takiej niepewności: czy na pewno będzie w porządku? Czy nic się nie stanie? Ja jakieś pięćdziesiąt razy zmieniałam zdanie, czy chcę to robić, czy nie, bo przerwana w połowie trasa z 2020 roku dostarczyła nam sporej ilości stresu i kosztów i naprawdę nie chciałam, żeby to się powtórzyło.
Po długich rozmowach jednak decyzja została podjęta i stwierdziliśmy że po dwóch latach przerwy wracam na trasę treningową – i tym sposobem rozpoczęliśmy przygotowania do czwartej edycji mojej trasy! Tym razem pod nazwą: Codziennie Fit Tour x She Moves Us – z głównymi partnerami: PUMA i Martes Sport.
PRZYGOTOWANIA DO TRASY – CZY NAPRAWDĘ TO TYLE ROBOTY?
Kiedy ktoś ostatnio napisał w komentarzu, że kolejna trasa Codziennie Fit powinna być jesienią, mieliśmy niezły ubaw! Gdyby rzeczywiście tak miało być, na ten moment musielibyśmy mieć już większość rzeczy ustalonych. Chociaż może z boku to nie wygląda aż tak skomplikowanie, przygotowanie całego wydarzenia – a dokładnie ośmiu, bo w tym roku trasa odbywała się w ośmiu miastach (Kraków, Katowice, Lublin, Warszawa, Gdańsk, Poznań, Łódź, Wrocław) – to kupa roboty, formalności i przede wszystkim: pracy, która zaczyna się dużo wcześniej.
Planować trasę zaczynamy dobrych kilka miesięcy wcześniej: trzeba ustalić budżet, zarys atrakcji, wybrać miasta, a następnie zorientować się w dostępności sal i ewentualnie te miasta jeszcze skorygować. Należy sale zarezerwować, a także zacząć organizować wszystkie rzeczy „reklamowe” i wizualne: zdjęcia, grafiki, projekty tego, jak to ma wyglądać, a także wyszukać i zaklepać podwykonawców, którzy zajmą się dźwiękiem czy przygotowaniem sceny (bez sceny taki duży trening nie byłby możliwy, bo po prostu nie byłoby ani mnie, ani instruktora rozgrzewkowego widać!).
Ciągle mówię w liczbie mnogiej, bo przecież trasy nie tworzę sama! Bez mojego Patryka oraz Moniki trasa nie mogłaby powstać. A bez Agaty, którą na pewno poznaliście pisząc na naszego sklepowego maila – pogrążylibyśmy się w kompletnym chaosie!
Na tym etapie szukamy także fajnych marek, które pasują do Codziennie Fit, a jednocześnie mogą wnieść coś fajnego do całego wydarzenia. Było mi bardzo miło, że PUMA i Martes Sport, zostali kolejny raz z rzędu partnerami strategicznymi trasy – to dla mnie duże wyróżnienie i jestem bardzo wdzięczna za takie zaufanie. Bez nich trudno byłoby też, żeby trasa wyglądała tak, jak wygląda – i myślę, że warto to podkreślić.
Do Codziennie Fit Tour dołączył także w tym roku catering Nice To Fit You, który zapewnił wszystkim uczestnikom zdrowe przekąski, Vianek – dodając swoje naturalne kosmetyki do pakietów, KruKam – ze swoimi pysznymi batonami ze zdrowym składem, a także Polar, Dr Lifestyle i jako patron medialny – Women’s Health.
Dzięki temu oprócz samego wydarzenia, uczestnicy dostają także bogaty pakiet powitalny – no umówmy się, kto nie lubi prezentów?
TRASA CODZIENNIE FIT – JAK WYGLĄDAŁ DZIEŃ?
Jeśli chodzi o sam dzień na trasie, to w każdym mieście wyglądał on podobnie: najpierw uczestnicy przychodzą na rejestrację i odbierają pakiety…
… a potem mogą korzystać ze stref, które dla nich przygotowaliśmy!
STREFA MARTES SPORT X PUMA
Największą i najbardziej obleganą strefą była oczywiście strefa wyzwania Martes Sport x PUMA – gdzie mogliście się zmierzyć i sprawdzić swoją sprawność, wykonując trzy ćwiczenia na czas:
Teraz już mogę Wam powiedzieć, że sama mierząc się z wyzwaniem straciłam jakieś sto lat na próbie trafienia w pedały, gdy wskakiwałam na rower. Nie zmienia to jednak faktu, że wyzwanie spompowało i mnie – też było mi ciężko zejść z roweru!
Rywalizacja w każdym mieście była niezwykle zacięta, a wyniki – przeszły moje oczekiwania! Gratuluję każdej osobie, która podjęła się wyzwania, bo w żaden sposób nie było ono łatwe i nie miało być. Sama odwaga w tym, żeby podnieść rękawicę i spróbować – to ogromnie dużo!
W strefie oprócz trzech nagród głównych – każdy wygrał małą nagrodę, którą wybierał za pomocą naszego magicznego koła (które, swoją drogą, po ostatnim mieście na trasie wyzionęło ducha i umarło).
STREFA POLAR Z WYZWANIEM ZBIJAKOWYM
Jeśli śledzicie mnie długo, to wiecie, że uwielbiam zbijaka, nazywanego również „krecikiem”! To gra typowo sprawnościowa, gdzie bardzo liczy się refleks – trzeba odpowiednio szybko zareagować i zbić wyskakujące postacie. W przypadku naszego zbijaka z trasy, należało uważać na postacie otoczone czerwonymi lampkami – tych należało się wystrzegać, bo uderzenie w nie odejmowało punkty!
Walka była zacięta, bo w każdym mieście osoba z najlepszym wynikiem wygrywała zegarek Polar Ignite 2. Było o co walczyć!
STREFA CHILL, CZYLI BARDZIEJ RÓŻOWO BYĆ NIE MOŻE
Do Waszej dyspozycji była także kompletnie różowa strefa chill, gdzie można było legnąć sobie na pączku ze studia CF, zrobić pamiątkowe foty albo powygłupiać się tworząc mini sesję zdjęciową. Wasza kreatywność w fotach mnie rozbroiła całkowicie! Dobrze się to obserwowało.
TRENING ROZGRZEWKOWY
Przed treningiem głównym mieliście także okazję do porządnej rozgrzewki – trening rozgrzewkowy zależał od miasta (mieliśmy różnych instruktorów) i miał Was przede wszystkim rozluźnić, rozgrzać i przygotować do dobrej zabawy!
W Krakowie, Katowicach i Lublinie rozgrzewkę przeprowadził Paweł Kordek.
W Warszawie i Gdańsku – Tomasz Mrozowicz.
W Poznaniu – Dorota Ledworowska
W Łodzi – Dariusz Madej
We Wrocławiu rozgrzewkę przeprowadzili: Jacek i Tomasz
MÓJ TRENING – CZYM SIĘ RÓŻNI OD WIDEO?
No i potem czas na trening główny! Czym taki trening różni się od wideo na moim kanale? Powiem tak: WSZYSTKIM. Po pierwsze: mamy energetyczną muzykę i większość kroków robimy w bit, dzięki czemu ćwiczy się dużo, dużo, dużo lżej! Po drugie: trening ma formę bardziej zajęć fitness, nie ma stoperów, jest za to mnóstwo okrzyków, klaśnięć i ogrom motywacji. Trening zawierał także modyfikacje, a na trasie były zarówno osoby wytrenowane, jak i takie, który pierwszy raz od stu lat ćwiczyły.. i dały radę!
W każdym mieście trening trochę się różnił – wynika to z tego, że między miastami różnicie się dość widocznie kondycją, ale też czasami po prostu niosło mnie flow i jakiś dodawałam różne rzeczy w trakcie ćwiczeń. Wyjątek stanowił tylko trening na wielkim finale we Wrocławiu, gdzie był zupełnie inny zestaw… ale o tym za chwilę.
WYKŁAD I ROZMOWY NA TRASIE CODZIENNIE FIT TOUR
Po treningu i chwili odpoczynku – czas na wykłado-pogadanko-nie wiem co! Sama nie wiem , jak to nazwać, ale wiem jedno: starałam się, żeby Was zmotywować i zostawić z jakąś myślą, która pozwoli Wam kontynuować ćwiczenia i trochę zmienić tok myślenia. I chyba mi się to w większości przypadków udało 🙂
WIELKI FINAŁ WE WROCŁAWIU
A co z tym „wielkim finałem” we Wrocławiu?
No cóż… BYŁ NAPRAWDĘ WIELKI! Na tyle, że musieliśmy zgłosić go jako imprezę masową – było na nim prawie pół tysiąca osób!
Partnerem finału została też Hala Orbita i Spartan WTC, dzięki czemu uczestnicy mogli liczyć na nie jednego, a DWÓCH instruktorów rozgrzewkowych i DWIE rozgrzewki, a także relaksujące zajęcia jogi po i karnety do czterech siłowni Spartan we Wrocławiu.
No i najważniejsze… na finał przyjechała moja mama 🙂 Z tortem w plecaku! To była dla mnie bardzo, bardzo wzruszająca chwila!
Na finale było wszystko: energia, moc, a nawet serpentyny na koniec!
To było cudowne zwieńczenie całej trasy – a cząstkę tych emocji możecie zobaczyć na filmie:
A KIEDY KOLEJNA TRASA CODZIENNIE FIT?
Odpowiadając na pytanie w nagłówku – mam nadzieję, że za rok! A w międzyczasie w lipcu czeka na nas obóz i pewnie mnóstwo wspólnych treningów online – w Waszych domach. Dziękuję Wam za trasę i mam nadzieję, że widzimy się na żywo za jakiś czas!