Wszyscy doskonale wiemy, co trzeba zrobić, żeby mieć efekty – solidnie pracować. Skupiamy się więc na motywacji, próbujemy zaciskać zęby i gonić do przodu oraz trzymać się planu. I bardzo dobrze! Problem w tym, że zapominamy zazwyczaj o jednej bardzo ważnej rzeczy, bez których efektów – sylwetkowych i zdrowotnych – nie będzie.
Zapominamy o tym, że żeby coś wypracować, trzeba też odpocząć.
Zabawne, że kiedy pytam kogokolwiek o to, jak według niego powinien wyglądać zdrowy tryb życia czy też praca nad sylwetką, zazwyczaj wymienia dietę i trening… i na tym koniec. Szkopuł jest jednak taki, że niestety, ale sam trening i sama dieta nie wystarczy. Owszem, może na początku przyniesie efekty, ale jeśli nie zadbamy o inne aspekty w naszym życiu – prędzej czy później albo rezultatów nie będzie, albo sobie po prostu zaszkodzimy.
ODPOCZYNEK – PRZECIEŻ TO NUDNE!
Ja wiem, że najlepiej się czyta o tym, żeby zacisnąć pięści, wziąć się w garść i działać. Byłabym jednak złym trenerem, gdybym naprawdę sądziła, że same ćwiczenia i zdrowe jedzenie wystarczą, żeby być zdrowym i wyglądać dobrze. Nie wystarczą.
Aby naprawdę mieć najlepsze efekty, potrzebny jest też odpoczynek. To bardzo proste – dzięki odpoczynkowi regenerujemy się, dajemy ciału szansę na adaptację do treningu czy zmian w diecie i sprawiamy, że te zmiany przynoszą realne efekty. W skład odpoczynku powinien wchodzić:
- sen (coraz więcej badań pokazuje, że niedobór snu nie tylko sprzyja tyciu, ale znacznie zwiększa ryzyko zachorowania na nowotwór!),
- odpoczynek między treningami (aby mięśnie mogły się zregenerować, a w ciele zaszły procesy adaptacyjne pozwalające na dalszy progres),
- dbałość o zdrowie psychiczne – balans między pracą a odpoczynkiem, zadbanie o to, żeby się aż tak nie stresować oraz odpoczynek umysłowy, a nie tylko cielesny w dzien bez treningu
Dbałość o te aspekty – czasami nawet kosztem treningu! – to gwarancja lepszych efektów i dobrego zdrowia. Szkoda, że dobrze się mówi, a gorzej wykonać…
WYJAZD DO GÓRNEJ CHATY
… żeby nie było, ja też mam problemy z odpowiednim zbalansowaniem pracy i odpoczynku. O ile jako trener z góry w planie treningowym zakładam dni przeznaczone na aktywną regenerację, bo wiem, jak bardzo są ważne, żeby osiągnąć cel, o tyle trochę trudniej mnie przekonać do wolnego tak po prostu.
Kiedy więc dostałam propozycję wyjazdu na dwa dni na prawdziwy koniec świata – do Górnej Chaty, położonej wysoko i daleko – zgodziłam się, bo stwierdziłam, że to będzie doskonała okazja, żeby naprawdę się odciąć głową od wszystkich tych rzeczy codziennych. I naprawdę dobrze mi to zrobiło! W Górnej chacie byliśmy na początku czerwca, czyli tuż po premierze “Motywatora i trasie treningowej. Byłam wyczerpana i wstyd przyznać, ale moja średnia długość snu pozostawiała wiele do życzenia. Tak samo, jak samopoczucie.
To był najpiękniejszy pensjonat, jaki widziałam. Prawie wszystko jest wykonane z drewna, a całość położona jest wysoko w górach. Do samego pensjonatu nie da się dojechać ot tak – ponad 300 metrów trzeba przejść albo przejechać specjalnym autem, które będzie w stanie w ogóle tam podjechać. Mówię Wam – naprawdę to był koniec świata!
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, nic się dla mnie już nie liczyło, ponieważ przed pensjonatem zobaczyłam dwie pasące się alpaki. Jeśli jeszcze nie wiecie – mam totalnego świra na punkcie alpak! Uwielbiam te zwierzaki!
Do Górnej Chaty przyjechaliśmy jednak w jakimś celu – spotkać się z ambasadorem Almette i kucharzem Davidem Gaboriaud. Mieliśmy razem przygotować potrawy w stylu slow life, odpocząć, poznać ten rejon Polski… a ja miałam plan, żeby z Davidem jeszcze poćwiczyć i się to udało, chociaż w pewnym momencie już myślałam, że zaśpi na nasz poranny trening.
David jest osobą czynnie trenującą i bardzo świadomą swojego ciała, nie było więc większego problemu z żadnym ćwiczeniem. Miło jest patrzeć, kiedy ktoś potrafi technicznie dobrze wykonać jakiś ruch – nie zawsze jest to takie oczywiste! W takich warunkach jak góry czy właśnie taki odcięty od wszystkiego pensjonat, warto jest wykorzystać naturalne otoczenie i spróbować treningu funkcjonalnego na dworze.
My skupiliśmy się na ćwiczeniach z obciążeniem własnego ciała (wiecie, że takie lubię najbardziej) oraz potem dorwaliśmy belkę i zrobiliśmy sobie jeszcze przysiady z obciążeniem – bardziej w formie zabawy i urozmaicenia ćwiczeń, niż jakieś poważnej konkurencji.
Potem był czas na gotowanie właśnie. Z Davidem przygotowałam zupę krem ze szparagów i chociaż samo danie nie jest trudne, gotowanie z kucharzem jest fajnym doświadczeniem!
David podzielił się ze mną kilkoma trikami – pokazał jak optymalnie kroić cebulę w idealną kosteczkę, doradził dodanie małej ilości oliwy z oliwek do masła (masło się nie spala tak jak normalnie) i pokazał kilka patentów na idealnie chrupiące grzanki (ja w domu lubię robić grzanki do zup z chleba żytniego, który mi został i jest już za “stary” do zjedzenia w formie kanapki – nie lubię marnować jedzenia!).
3 PRZEPISY NA SLOW FOOD – POSIŁKI DOBREJ JAKOŚCI
Dzięki uprzejmości Davida, mogę się z Wami podzielić jego autorskimi przepisami – i bardzo dobrze, bo zupa krem ze szparagów, którą robiliśmy, była naprawdę pyszna!
Przepisy Davida nie są niskokaloryczne, są natomiast proste i wykonane z nieprzetworzonych produktów – myślę więc, że idealnie wpiszą się w jadłospis każdej osoby, która je zdrowo.
Zachęcam Was też, jak zwykle zresztą, do eksperymentowania i podmieniania składników, jeśli czujecie taką chęć 🙂
Krem z białych szparagów z Almette z pomidorami
Składniki:
- 2 pęczki białych szparagów
- 30 g masła
- 50 ml białego wytrawnego wina
- woda lub bulion
- 1 serek Almette z pomidorami
- 2 kromki chleba (jak najbardziej może być żytni)
- płaska łyżeczka wędzonej papryki
- łyżka oliwy z oliwek
- sól
Przygotowanie:
- Obierz szparagi i obetnij końcówki. Następnie pokrój szparagi na małe kawałki.
- W garnku, na 10 g masła duś szparagi przez 2-3 min.
- Wlej białe wino i gotuj aż wino wyparuje. Dolej wody lub bulionu tak, aby szparagi były przykryte. Gotuj do miękkości.
- Zmiksuj wszystko na gładki krem, ewentualnie przecedź przez drobne sito.
- Kromki chleba pokrój w kosteczkę. Na patelni, na oliwie podsmaż je na złoty kolor. Pod koniec dodaj wędzoną paprykę i szczyptę soli. Wymieszaj i odstaw.
- Krem z białych szparagów serwuj z łyżeczką serka Almette z pomidorami oraz z grzankami z wędzoną papryką.
Mus i tatar z truskawek z granolą z Almette jogurtowym
Składniki:
- 500 g truskawek
- kilka liści bazylii
- 1 serek Almette jogurtowy
- 200 g płatków owsianych
- 2 łyżki posiekanych i prażonych pistacji
- 2 łyżki posiekanych i prażonych migdałów
- szczypta soli
- 3 – 4 łyżki miodu
Przygotowanie:
- 400 g truskawek zmiksuj na gładki mus (możesz potem przecedzić przez drobne sitko, aby pozbyć się pestek). Pozostałe 100 g truskawek pokrój w drobną kosteczkę jak tatar.
- Posiekaj drobno kilka listków bazylii i wymieszaj je z tatarem z truskawek.
- Płatki owsiane praż na suchej patelni, aż poczujesz przyjemny zapach, a płatki nabiorą lekko złocistego koloru. Zdejmij z patelni i od razu wymieszaj z miodem, pistacjami, migdałami i szczyptą soli. Odstaw do ostygnięcia.
- Serek Almette rozmieszaj i ułóż do miseczek. Polej musem truskawkowym, nałóż tatar i granolę.
Moskole z Almette z ogórkiem i ziołami
Składniki:
- 500 g ugotowanych ziemniaków
- mąka pszenna
- szczypta soli
- 1 ser wędzony
- 1 serek Almette z ogórkiem i ziołami
- konfitura z żurawiny
Przygotowanie:
- Obrane i ugotowane ziemniaki przeciśnij przez praskę. Dodaj szczyptę soli i tyle mąki, aby uformować ciasto. Podziel je na małe kawałki i uformuj placki o grubości 2 cm.
- Na suchą i rozgrzaną patelnię nasyp szczyptę mąki. Smaż placki w obu stron na złoty kolor. Odstaw.
- Na innej patelni podsmaż z obu stron pokrojony w plastry wędzony ser, aż się ładnie roztopi.
- Placki serwuj z serkiem Almette z ogórkiem i ziołami. Do tego podaj smażony ser wędzony i konfiturę z żurawiny.
KONKURS!
Na moim profilu na facebooku znajdziecie konkurs, który przygotowaliśmy razem z Almette. Do wygrania między innymi kosz piknikowy z pełnym wyposażeniem i butelki do stworzenia własnej wody owocowej. Wszystkie szczegóły konkursu znajdziecie TUTAJ.
A CZY TY MASZ CZAS, ŻEBY… ZWOLNIĆ?
Chciałabym, żeby ten post był też dla Was pretekstem do zastanowienia się – czy Wy znajdujecie czas, żeby zwolnić? Odpocząć? Odciąć się na chwilę? Wiem, że w dzisiejszym świecie, w którym każdy pędzi nie jest to takie łatwe, ale jeśli chcecie NAPRAWDĘ żyć zdrowo, a nie tylko to “markować” – to warto znaleźć i na to miejsce. Czasami rezygnacja z treningu na rzecz odpoczynku czy wzięcie jednego zlecenia mniej może wydawać się gorsza, ale w rzeczywistości przyniesie lepsze efekty.
To jak jest u Was? Znajdujecie czas na to, żeby zwolnić? Zrobić przerwę w planie treningowym, odpocząć od pracy i bodźców, wrzucić na luz?
Materiał powstał przy współpracy z marką Almette.