Za każdym razem, kiedy pojawia się sezon urlopowy, pojawia się też pytanie: a co z dietą i treningami? Trzymać się surowo wszystkich zasad i nakazów, często podporządkowując temu wakacje, czy odpuścić trochę i pozwolić sobie na więcej? Czy podczas takiego urlopu można przytyć? I czy rezygnacja z wszystkich przyjemności naprawdę jest tego warta?
Urlop rządzi się swoimi prawami – to fakt. Każdy z nas chce się po ciężkim roku pracy lub nauki wyluzować, odpuścić i rozluźnić szelki: nie ma w tym nic złego. Problem jednak czasami pojawia się, kiedy jednocześnie dbamy o nasze zdrowie i/lub figurę – bo powstają pytania: iść czy nie iść na trening podczas urlopu? Jeść te lody, czy odpuścić? Czy wyrzuty sumienia są normalne, czy powinniśmy się tak nie spinać?
CZY NA URLOPIE ĆWICZYĆ?
Pierwsza rzecz: czy na wakacjach ćwiczyć? Z jednej strony, chcemy przecież dbać o siebie, z drugiej – pokusa spania do późnej godziny, plażowania czy jeszcze innych atrakcji jest spora i sprawia, że nasza silna wola i wytrwałość mogą się trochę załamać.
Musimy sobie najpierw powiedzieć: to nic złego. To ludzkie! Jeśli nie chce ci się ćwiczyć na urlopie – z pewnością nie jesteś sam. Większości się nie chce. Pytanie jednak: czy powinieneś?
To zależy od kilku czynników.
Jeśli urlop spędzamy aktywnie – dużo chodząc, albo wędrując po górach czy całymi dniami zwiedzając zabytki i ciągle będąc w ruchu, brak treningu nie wpłynie negatywnie na nasze zdrowie – bo cały czas jesteśmy aktywni i to jest najważniejsze.
Z drugiej strony, jeśli nasz urlop polega na leżeniu plackiem na plaży – warto pomyśleć jeśli nie nad treningiem, to nad spacerem. Wiadomo: czasami chcemy się zupełnie odciąć i odpocząć – i w takich wypadkach zamiast zmuszać się do typowego dla siebie treningu, po prostu idź na spacer, przejdź się, popływaj – zrób coś, żeby dostarczyć sobie dawkę ruchu. Nie spinaj się!
Tygodniowy brak treningów nie wpłynie znacząco na twoją sylwetkę (przy racjonalnej diecie). Jeśli zaś chodzi o kondycję, także nie powinien wywoływać trwałych zmian. Pewnie – pierwszy trening po przerwie będzie ciężki, ale potem wszystko wróci do normy.
CZY NA URLOPIE JEŚĆ ZDROWO?
Baaardzo często wakacje to też… dobre jedzenie. Nadmorskie gofry, lody, przysmaki z danego kraju czy regionalne dania kuszą na każdym kroku. Pytania, które ciągle słyszę, to: czy liczyć kalorie? Czy trzymać dietę? Czy jeść zdrowo? Czy to wpłynie na moją figurę?
I znów – to zależy od przypadku. Nie jestem za obżeraniem się od rana do wieczora z paru powodów – będzie bolał was żołądek, będziecie się źle czuli, wiele osób będzie się też kiepsko czuło psychicznie, bo będzie miało wyrzuty sumienia. To głupie. Ale czy to znaczy, że uważam, że na wakacjach należy jeść w stu procentach zdrowo? NIE. Taki luz może zdziałać cuda dla naszej psychiki. Pamiętajcie, co zawsze powtarzam – zdrowe jedzenie to nie coś, co robimy przez miesiąc, ale przez całe życie. Chcielibyście do końca życia nie zjeść gofra czy lodów? Ja nie!
Druga rzecz – niektórzy mają silną wolę, więc są w stanie np. przez tydzień sobie na urlopie folgować, a potem obiecać, że po urlopie wracają na właściwe tory i się tego trzymają. Są jednak osoby, dla których totalny luz skończy się wpadnięciem znów w niezdrowe i śmieciowe jedzenie także na urlopie. Dlatego warto zachować umiar.
Niżej przedstawię wam moje taktyki, które pozwalają mi jednocześnie czuć się dobrze ze sobą (zdrowo/w formie) i jednocześnie pozwalać sobie na różne rzeczy.
CZY MOŻNA PRZYTYĆ NA URLOPIE?
Jeśli urlop trwa tydzień czy więcej, to jak najbardziej można. Kiedy? Kiedy jemy bardzo dużo, a zwłaszcza pijemy często alkohol, jednocześnie utrzymując znikomą aktywność fizyczną. Ale w takich wypadkach przytyjemy zawsze – nie tylko na urlopie.
Jeśli przez kilka dni pozwolimy sobie na SPORO, ale potem wrócimy do swoich zasad – nic się nie stanie. Nie przytyjemy, nie stracimy formy: nie musimy się o to bać!
Nie ważcie się przez tydzień po urlopie – waga będzie większa, ale to nie tkanka tłuszczowa, a zgromadzona woda i (czasami) jedzenie zalegające w jelitach. Tydzień po urlopie – waga i centymetr dla nas nie istnieją. Zrozumiano? Potem można już spokojnie się mierzyć.
JAK UTRZYMAĆ FORMĘ NA URLOPIE I CZY JA SOBIE ODPUSZCZAM?
Klucz do utrzymania sylwetki na urlopie? Zdrowe podejście i aktywność fizyczna. Wcale nie musisz siedzieć godzinami na siłowni – wystarczy, że będziesz pływać, chodzić na spacery czy zwiedzać. Ważne, żeby dużo się ruszać – podnosimy wtedy naszą aktywność, a co za tym idzie – nasze zapotrzebowanie kaloryczne rośnie. To z kolei powoduje, że możemy zjeść więcej i nie przytyć ani o gram.
Dodatkowo – zdrowy rozsądek. Jak najbardziej można sobie pozwalać (chociażby dla komfortu psychicznego), ale po prostu róbmy to normalnie, a nie jak… świnki. Wiele osób sobie odpuszcza i po prostu płyyyyynie. Nie w tym rzecz.
Ten gofr ze zdjęcia to jeden z moich pierwszych posiłków na urlopie. Był pyszny i po prostu wspaniały, a zjedzenie go sprawiło mi ogromną przyjemność. Morze kojarzy się mi się z goframi – i wiedziałam, że jakiegoś zjem na pewno!
Byłam także na prawdziwej, włoskiej pizzy, zjadłam pysznego hamburgera (nie z fast-foodu) i jakieś milion lodów. Czy wpłynęło to na moją sylwetkę (chociaż jadłam więcej niż zwykle)?
Nie.
Dlaczego?
Po pierwsze: reszta posiłków była zdrowa, przede wszystkim – śniadanie. Nawet, jeśli w ciagu urlopowego dnia wpadnie wam pizza, ale reszta posiłków była w porządku – nic wam się nie stanie. Chwilowa nadwyżka kaloryczna także nie jest problemem: u osób na diecie może podkręcić metabolizm, a u osób, które utrzymują wagę, nie zrobi różnicy (jeśli nie będzie się ciągnęła przez więcej dni)
Po drugie: aktywność fizyczna. U mnie na 6 dni urlopowych były 4 dni treningowe. Nie były to jednak tak intensywne treningi jak w domu, bo nie miałam też dużo czasu – planowaliśmy inne zajęcia. Mimo wszystko ja strasznie lubię ćwiczyć i możecie zapytać mojego Patryka – jak ćwiczę to jestem milsza 😀 Dlatego u mnie był taki rozkład treningów. U niektórych może być to nawet 0 albo 1 czy 2 treningi podczas wakacji – i to jest w porządku!
Ale treningi to nie moja jedyna aktywność. Wakacje spędzaliśmy bardzo aktywnie zwiedzając i w ciągu dnia robiąc ok. 30 tysięcy kroków. Dużo zwiedzaliśmy i spacerowaliśmy – tym sposobem nie musiałam się martwić o ewentualne dodatkowe kalorie.
Pamiętajmy, że bycie aktywnym jest po prostu zdrowe. I tak jak mówię – to wcale nie musi być trening, wystarczy, żebyście popływali w morzu czy poszli na długi spacer.
Po trzecie: luz. Nic nie zdziałacie, jeśli wasza głowa będzie ciągle generować wyrzuty sumienia… ani się nie będziecie cieszyć tymi posiłkami, ani też nie będziecie się dobrze czuli. Dlatego właśnie tak bardzo apeluję o rozsądek! 🙂
WAKACJE – ODPUSZCZAĆ, CZY NIE?
Tak naprawdę, to tylko i wyłącznie wasza decyzja. Z punktu widzenia fizjologii naszego organizmu – nic wam się nie stanie, jeśli te odpuszczanie będzie po prostu rozsądne! Czasami jest też po prostu potrzebne dla naszej głowy, u niektórych jednak może się nie sprawdzić – zwłaszcza, jeśli wiedzą, że potem ciężko im będzie wrócić na zdrowe tory.
Najważniejsze jest jednak dla mnie, żebyście z tego postu wynieśli jedno: nie dajcie się zwariować. Życie to nie pogoń za idealną sylwetką (która, swoją drogą, nie “zepsuje się” po paru szalonych dniach) i najważniejsze jest zdrowie – zarówno fizyczne, jak i psychiczne.
Ja już wracam z wakacji, ale jestem bardzo ciekawa, jakie wy macie wakacyjne plany? Koniecznie dajcie znać! 🙂
Dołącz do mnie na FACEBOOKU i INSTAGRAMIE po dodatkową dawkę motywacji!
Mam tydzień urlopu i nie wyjeżdżam, ale postanowiłam, że odpuszczę treningi. Robię to dlatego, że poza urlopem chodzę z kalendarzem w ręku, wszystko jest zaplanowane i urlop jest takim momentem, kiedy nie muszę niczego planować, wstawać o 5 rano by zdążyć na trening. Urlop ma być bez zbędnej spiny.
Ostatecznie trener namówił mnie na jeden trening, bym się nie roztrenowała za bardzo.
I dobrze, Ula! Nic się przez ten tydzień nie stanie, a wytchnienie też jest potrzebne: nawet bardzo!
Moje wakacje planuje na wrzesień, aby załadować baterie do pełna przed rokiem akademickim 🙂 Wyjazd w jakze cudowne Bieszczady, wiec kilometrowe spacery, swieże powietrze, cisza i spokój. Zero spiny, a jednocześnie aktywność fizyczna i niezapomniane widoki.
Super plan na wakacje 🙂
Ja zaczynam urlop w najbliższa sobotę. Weekend spędzimy w Poznaniu, następnie rodzinna Warmia a potem kierunek Władysławowo. Buty i ubrania do treningu zabieram ze sobą. Marzą mi sie poranne biegi przez plaże 🙂 Zobaczymy ile da sie z tych marzeń zrealizować 😉
Ja zauważyłam, że w wakacje jestem duuużo bardziej aktywna niż zwykle, chociaż zupełnie tego nie czuję – i nie mówię tutaj o typowo „sportowych” wyjazdach. Spacery to tu, to tam (w końcu samochód ląduje na parkingu albo zostaje w domu), pływanie, rolki – to tak przyjemna aktywność, że nie traktuję jej jako trening. Szczerze mówiąc, już kilka razy byłam zszokowana, bo na wyjazdach udawało mi się schudnąć – a jadłam hektolitry lodów, pizzę, makarony.
Wszystko siedzi w głowie i myślę, że jeśli ktoś nie jest „zafiksowany” na myśleniu o jedzeniu non stop i je, aby zaspokoić głód lub „drobną ochotę” – to organizm sam da znać, ile mamy zjeść.
Tez zawsze chodze z kalendarzem w ręku i wszystko planuje, na wakacjach odpuscilam. Moją jedyną aktywnością fizyczną było pływanie i mini spacery. Jedzenie – tluste i slone jak na Greków przystało. Myslalam, ze będę miała wyrzuty sumienia, ale nie. Potrzebowalam tego dla komfortu psychicznego, moje ciało zeszło na drugi plan. Od 3 dni wrocilam na normalne tory z łatwością 🙂
Ja postanowiłam sobie wyzwanie na wakacje, że zacznę biegać. Tak bardzo chciałam, no i udało się, chociaż połowicznie, bo chciałam nauczyć się biegać w terenie, ale mocno mi to nie wychodziło, dlatego przerzuciłam się na bieżnię i też było spoko! 🙂 Codziennie rano wstawałam z ogromną przyjemnością i szłam na kameralną siłownię, żeby pobiegać, a jaki potem cudny dzień 🙂
Fajnie, że biegasz , ale nie rozumiem co masz na myśli przez zdanie ,, nauczyć się biegać w terenie” ? 😀 Po prostu biegniesz, tak samo jak na bieżni, z tym, że się przemieszczasz przy okazji ;p To nie jest hejt, tylko jestem dość zaskoczona Twoją wypowiedzią .
Dzięki za naukę 🙂 Po prostu nie umiem biec po mieście, nie w sensie techniki, a ogólnie – nie umiem wytrzymać tyle ile mam, nie chce mi się, nie jestem zadowolona z treningu itp. Faktycznie skomplikowane 🙂
Dokładnie! Zachować zdrowy rozsądek! Od tego są w końcu wakacje, żeby się zresetować, nabrać dystansu, zregenerować się…psychicznie przede wszystkim.
Wiadomo, że jeśli od rana do nocy będziemy na jakiś fast foodach, wszelkich słodkościach, napojach gazowanych i alkoholu – to może być słabo.
Umiar i zdrowe podejście do tematu…i na pewno będzie wszystko w porządku! ❤️
Dzięki za ten post. Mnie za kilka dni czekają wakacje all-inclusive w Grecji. Ciekawe jak to będzie 😀 😀 😀
Cześć, Marta! Powtórzę to, co mówi wiele osób, ale to święta, nieprzesadzona prawda. Przez swoją autentyczność i naturalność jesteś o wiele bardziej przekonująca niż niektóre gwiazdki, które promują aktywność fizyczną ze sztucznym, przyklejonym uśmiechem. Ty natomiast robisz to w taki sposób, że się nie narzucasz. Nie boisz się powiedzieć, że coś może być trudniejsze, cięższe, a jednocześnie próbujesz ułatwić nam życie ciekawymi trikami. Tak trzymać!
Co do samego posta: jestem osobą, która ma tendencję do zajadania wszelkich stresów. Poza tym jestem studentką, mieszkającą w akademiku, gdzie warunki do gotowania są średnie a i zdarzają się okresy życia bez lodówki. 😛 Dlatego dla mnie wakacje są najlepszym czasem, kiedy mogę łatwiej zadbać o swoje jedzenie. Nic mnie wtedy nie goni, mam czas sobie poćwiczyć, pogotować, mam też w domu swobodny dostęp do kuchni. W te wakacje zaczęłam dbać o swoje zdrowie i aż się boję, jak to będzie, kiedy znowu zaczną się zajęcia, kolokwia i rozdarcie między dwoma miastami. Trzeba będzie kombinować 😉
Dzięki za tego posta chyba czegoś takiego było mi trzeba. Szkoda tylko że nie przeczytałam tego wcześniej chyba lepiej bym się poczuła sama ze sobą. Ja z urlopu wróciłam już prawie dwa tygodnie temu i chociaż urlop był aktywny ( 2 dni chodzenia po górach ponad 17 km) zwiedzanie do tego 2 razy udało mi się zrobić trening, to jednak trochę pofolgowałam sobie z jedzeniem i 2 kg mi przybyło:( strasznie mnie to zdołowalo i pożałowałam tej pizzy lodów, knedliczek( to co jedzą w Czechach) i piwa. Teraz po przeczytaniu tego posta zdaje sobie sprawę że nie trzeba było się tak spinac. Obecnie pracuję nad powrotem do formy a najważniejsze że wakacje udane 🙂 szkoda tylko że zameczyczylam swoim marudzeniem narzeczonego haha:P
Mnie się wydaje, że kluczowe jest to, co piszesz o aktywnym urlopie. Ja zawsze właśnie w taki sposób staram się spędzać wakacje i nie mam problemu z obniżoną kondycją ani dodatkowymi kilogramami. Spacery, zwiedzanie, pływanie w morzu, różne gry na plaży – możliwości jest mnóstwo. Ja zresztą nie lubię godzinami leżeć na plaży, bo mi się nudzi – jakoś tak naturalnie przychodzi mi aktywność fizyczna.
Ja na przyklad mam zasade ze „pewnie przytyję kilo” hehe. Czyli rob ta co chceta przez tydzien bo statam sie caky dzien chodzic i ćwiczę prawie codziennie zeby miec sporo ruchu, ale jedzenie to co innego. Po pierwsze chce czuc wakacje. Na codzien licze makro wiec to dla mnie super odpoczynek psychiczny. A poza tym mialam BBD i Ednos a kazdy powie ze to jak z alkoholokiem, tak naprawde reco ery trwa calutkie zycie od monentu gdy chcemy sie wykeczuc. Bo niestety to zostaje w glowie. Dlatego też nigdy nie zavraniam sobie twgo luzu. Bo woke troche przytyc i byc szczesliwa niż ograniczac sie w jakikolwiek sposob.
Ja na szczęście w tym roku nie jadę nigdzie na wakacje, także problemu z codziennym treningiem nie będzie, ale gdyby zdarzył mi się wyjazd to wiem, że wszystko należy robić z głową. Lody albo gofry okej, ale nie 5 razy dziennie, no i 15 minut dla gimnastyki zawsze się wygospodaruje 😉