W dzisiejszym świecie suplementy są niesłychanie modne. W aptekach znajdziemy tabletki na wszystko: już nie tylko na zdrowie, ale na bolące kolano, burczący żołądek, stres, naukę albo opuchnięte nogi. Prawie każdy teraz coś suplementuje i ze świecą szukać osoby, która tego nie robi. Pytanie tylko: czy warto?
SUPLEMENTY – CO TO?
Suplementy diety są obecnie popularne w różnych formach. Pamiętacie, jak kiedyś w każdym domu były rozpuszczalne multiwitaminy? Teraz zamiast tego bardzo dużo osób ma w szafkach nie tylko minerały i witaminy, ale także odżywki białkowe, węglowodanowe, czy inne substancje mające na celu wspomóc dietę i pozwolić osiągnąć dany cel (np. ładną sylwetkę).
Moda na dodatki, które mają uzupełnić dietę rozwinęła się tak bardzo, że teraz nawet nikt nie czeka na to, czy w badaniach wyjdą jakieś niedobory – po prostu kupujemy tabletki i proszki jak leci. Trudniej jest przecież ułożyć dietę, w której zgadza się białko czy węglowodany w oparciu o same naturalne produkty, niż zrobić to samo za pomocą odżywki białkowej, która w łatwy sposób podbija nam ilości w naszym „makro”.
Poza tym jesteśmy bombardowani reklamami, w których zapewniają nas, że jeśli weźmiemy tabletkę, to przestaną nas boleć stawy i będziemy śmigać jak sarenki, albo że gdy połkniemy proszek, to nogi już nie będą boleć.
Pytanie tylko – czy to wszystko prawda?
CZY SĄ POTRZEBNE, CZY TO TYLKO ŚCIEMA?
Czy powinniśmy przyjmować suplementy?
To zależy. I to bardzo.
Suplementacja witamin i minerałów: jestem zdania, że powinniśmy jak najwięcej zapotrzebowania starać się wypełnić tylko dietą. Natomiast nie zawsze jest to możliwe. Dla przykładu, ponieważ podaż witaminy D jest ściśle związana ze słońcem, zalecana jest jej suplementacja w miesiącach wrzesień-kwiecień. Obecnie powie ci już o tym każdy lekarz rodzinny. Suplementacja innych witamin i minerałów zależy tak naprawdę od tego, czy mamy niedobory, czy też jesteśmy w stanie sami sobie zapewnić odpowiednie ilości. Już zwykła morfologia krwi jest w stanie powiedzieć nam coś na ten temat.
Suplementacja odżywkami: wiele razy podkreślałam, że żywienie się głównie odżywkami białkowymi czy węglowodanowymi to nie jest dobry pomysł. To są środki doraźne. Jeżeli dwa razy w tygodniu robisz sobie shake’a po treningu na bazie odżywki, a w pozostałe dni tworzysz ten posiłek z jaj czy innych naturalnych źródeł białka, to jest w porządku. Problem pojawia się wtedy, kiedy odżywkę sypiesz sobie codziennie na śniadanie, obiad i kolację, bo jest łatwiej. Nie ma nic złego w naleśnikach z odżywką, koktajlu i cieście, ale nie jako dodatek do każdego posiłku.
Preparaty wspomagające: odchudzanie, stawy, nogi, żołądek, wątrobę… jest tego sporo. Tutaj także zależy. Suplementy oparte na naturalnych i sprawdzonych produktach mogą być wsparciem i uzupełnieniem diety. Należy tylko pamiętać o dwóch rzeczach: nigdy nie zrobią czegoś za ciebie i nigdy nie zastąpią jedzenia. To jest dodatek, a nie zastępca.
NA CO ZWRACAĆ UWAGĘ?
Po pierwsze i najważniejsze: przeczytać skład. Nie kupować żadnych tabletek na odchudzanie z nazwami, których nie potrafisz wymówić. Nie sięgać po spalacze tłuszczu, które mają w składzie niebezpieczne substancje i obiecują, że schudniesz bez diety i bez wyrzeczeń. Nie wierzyć w reklamy, które próbują ci wmówić, że mimo tego, że masz np. chory staw, łykniesz tabletkę i już będziesz mógł skakać. Nie ma też proszków, które bez ćwiczeń zrobią ci duży biceps i ładną pupę. Zapomnij.
Suplementy działają, jeśli są połączone z odpowiednim żywieniem i zdrowym trybem życia: aktywnością fizyczną, odpowiednią ilością snu… – bez tego to faszerowanie się kolejnymi składnikami, które nawet nie mogą być odpowiednio wykorzystane.
Po drugie: same tabletki czy proszki nie muszą być złe – jeśli są odpowiednio dobrane i są uzupełnieniem, pomocnikiem diety, a nie jej zastępcą. Mogą pomóc w regeneracji organizmu, w niedoborach witamin, w odchudzaniu, w leczeniu (!) – ale tylko w przypadkach, w których są mądrze stosowane i dobrze dobrane.
Mam nadzieję, że ten artykuł trochę rozjaśnił sprawę. Na pewno napiszę jeszcze szerzej o suplementach, więc jeśli macie jakieś konkretne pytania, śmiało można pytać w komentarzach 🙂
Zapraszam na mojego FACEBOOKA i INSTAGRAM po dodatkową dawkę motywacji!
Marto, czy mogłabyś kiedyś napisać o domowej roboty białkowych koktajlach potreningowych? Myślałam o zakupie gotowej mieszanki ale wolę jednak te naturalne.
W sensie zrobionych z naturalnych produktów?
Tak. Ja robię banan-twaróg-woda-płatki owsiane i na tym moje pomysły się kończą
Jeśli chodzi o 'suplementy diety’ szeroko dostępne w aptekach to ich skład nie jest przebadany. Dobrze jeżeli mają w środku wszystko to co wypisane na opakowaniu w składzie, ale to w jakich proporcjach to już zagadka. W ogóle skład suplementów diety to zagadka 😉
Polecam także zdać się w tej kwestii na fachową poradę farmaceuty w aptece 🙂
Problem tkwi w wybiórczej regulacji prawnej. Suplementy nie muszą spełniać wymogu lekarstw. Badania etc. A jednocześnie producenci obiecują remedia na wszelkie bolączki. Niektóre reklamy powinny być zwyczajnie niedozwolone. Dodatkowo częsty brak proporcji co do ilości składników w pigułce. Trzeba bardzo rozważnie kupować.
Dokładnie – rozwaga!
Suplementy nie są przebadane farmakologiczne tylko poddawane pod kontrolę żywności i żywienia . Nie wiadomo ile % substancji jest wchłanianie przez organizm a o reklamowej biuretencji to zapomnijcie. Zasada tych preparatów jest następująca, może pomogą ale napewno nie zaszkodza. Jeśli miałabym polecić takie preparaty to jedynie te których producent produkuje także leki. Wtedy możemy być pewni że suplementy zostały stworzone w odpowiednich sterylnych warunkach, mają odpowiedni skład w wyliczonej dawce.
Osobiście czuję się dużo lepiej odkąd biorę wit. D3 z K2. Nie badałam się pod kątem niedoborów, ale nie ma siły, żeby było inaczej, kiedy większość dnia spędzam w budynku i nie znoszę się opalać. Poleciłabym każdemu, kto ma pracę biurową i czuje się zdołowany i bez energii. Ale mimo wszystko porzucenie niezdrowych nawyków żywieniowych to podstawa. Po 3 latach codziennego picia kawy rzuciłam to w diabły z dnia na dzień. Pierwsze dni to była prawdziwa katorga, ale teraz jest o wiele lepiej, niż kiedy piłam kawę 🙂
Ja mam to samo z D3 i K2 ! Bardzo widoczna różnica. Prawie każdy ma niedobór D – żyjemy też w takim a nie innym położeniu geograficznym 🙂
Bardzo dobrze, że poruszyłaś ten temat. Ostatnio na YT jest milion filmików na omlety z odżywką białkową, placki z odżywką białkową, naleśniki z odżywką białkową, koktajle z odżywką białkową. Zaczyna mnie to powoli drażnić.
Bo ludzie nie znają umiaru – odżywki też są ok, ale jako dodatek, a ludzie traktują to jako główne źródło białka… tragedia.
Marta a mogłabyś się wypowiedzieć na temat zielonego/ młodego jęczmienia i zielonej kawy ?
Jak najbardziej, zwłaszcza zielona kawa. 🙂 Ale jeśli pytasz o wpis, to mogę spróbować coś przygotować 🙂
Mój śp. dziadek zawsze mówił „jak w ulotce jest napisane że, tabletki są na wszystko to sa do d…” tyle w tym temacie 😀 i właśnie dlatego miał ok 200 sztuk tabletek do łykania na miesiąc 😉
Ja uważam, że te wszystkie odżywki i super środki odchudzające to coś, od czego raczej należałoby się trzymać z daleka. Nie zrobią niczego, czego nie jesteśmy w stanie zrobić bez nich. Natomiast ja suplementuję magnez na skurcze i glukozaminę na stawy, bo przez treningi kolana mi się powycierały, ale wszystko po konsultacji z lekarzem. Nie ma sensu faszerować się czymś, co nic mi nie da.
Wszystko tak naprawdę zależy od składu i rozsądku. Niektóre produkty mogą pomóc, a niektóre zaszkodzić. Niestety, często najmocniej promowane są te te proszki cud, które albo nic nie dają, albo mają tragiczny skład 😐
Coś w tym jest, ja rano łykam 3-4 😀 Różne 🙂
No 3-4 teraz a co będzie na starość? Wszystkim będzie sie to zwiększać z wiekiem 😉
No dokładnie. Moża sobie pomóc, ale nic za ciebie nie zrobią. Ale ludzie i tak wierzą, bo tak łatwiej 🙂
Z jabłkiem! Można też z bananem. A jeśli dalej nie smakuje (np. z bananem i chlebem na kanapce), to można spróbować w ciastach. 🙂
Bardzo przydatny post , rozwial moje dzisiejsze wątpliwości 😉
Ja stosuje odżywkę tylko wtedy kiedy po prostu nie mam czasu przed lub po treningu przygotować posiłku 🙂 a co na przykład z kreatyną ?