Ciągle słyszymy, że czegoś nie można. Że produkt X jest szkodliwy, produkt Y jeszcze bardziej, a produkt Z w ogóle nie jest tym, za co się podaje. Jak czytać etykiety i skąd wiedzieć, czy coś nam NAPRAWDĘ szkodzi? Oto krótki poradnik, który spokojnie pozwoli wam zrobić zdrowe zakupy!
Chociaż wspominam o tym za każdym razem i tak to zrobię: wszystko jest dla ludzi. Jeśli raz na jakiś czas zjemy coś niezdrowego, nic takiego się nie stanie. Natomiast warto kupować świadomie, bo wiele z tych składników, o których mówię poniżej, spożywamy w nadmiarze – i często poważnie nam szkodzą. To nie widzimisię ani próba namówienia was do jakiejś spiskowej teorii – tak po prostu jest. I tyle. Czy tego chcemy, czy nie, składniki podane niżej nam SZKODZĄ i są dla nas niezdrowe. Warto po prostu zdawać sobie z tego sprawę!
JAK CZYTAĆ ETYKIETY?
Oczywiście, niezdrowych składników jest znacznie więcej niż to, co podaję w tym poście. Dlatego musicie mieć swój patent na czytanie etykiet. Ja zdradzę wam, jak rozpoznaję dobre produkty w sklepie.
- po pierwsze, staram się nie kupować produktów, które zawierają składniki wymienione niżej;
- po drugie, zawsze czytam skład i sprawdzam składniki, które wydają mi się dziwne – wszystkie E, oraz każde nazwy, których nie kojarzę. Szybko wpisuję sobie na telefonie w Google daną nazwę i sprawdzam, co to za składnik.
- nie wszystkie składniki z E są szkodliwe. Dlatego zanim odłożysz produkt na półkę, sprawdź w internecie, co się kryje pod danym E;
- miejmy świadomość, że im krótszy skład, tym lepiej. Jeśli mam 2-3 takie same produkty na półce, tyle, że różnych firm, porównuję wszystkie składy i wybieram te z najzdrowszym i najkrótszym składem. Często w produktach znajdują się składniki, które są niepotrzebne, np. w jogurcie – mleko w proszku.
JAK CZYTAĆ ETYKIETY – NA KTÓRE SKŁADNIKI UWAŻAĆ?
#1 CUKIER
Bardzo proste, a wiele osób o tym zapomina. Ciągle jemy za dużo cukru! Wędliny, jogurty, kiełbasy, chleb – te rzeczy nie powinny zawierać cukru! Prawie połowa rzeczy w sklepie ma cukier… Kategorycznie staraj się unikać takich produktów.
Nie chodzi tylko o kalorie – cukier to biały, cichy zabójca. Nie dość, że uzależnia, to jest przyczyną wielu poważnych chorób, które dotykają nas w każdym wieku. Apeluję do ograniczania cukru właśnie z powodu zdrowia, a nie tylko talii.
Oczywiście raz na jakiś czas nam nie zaszkodzi, ale ja wolę zjeść cukier w cieście mojej mamy niż w wędlinie, w której nie powinien nawet być. Rozumiecie różnicę? 🙂
#2 SYROP GLUKOZOWO-FRUKTOZOWY
Zawiera cukry: glukozę i fruktozę w różnych proporcjach. Jest tak samo szkodliwy jak cukier – wiele osób o tym nie wie, bo wydaje im się, że skoro syrop ma fruktozę (czyli cukier spotykany w owocach) to jest w porządku.
Spożywając owoce, oprócz fruktozy dostarczamy sobie witamin, błonnika i dobrych dla naszego zdrowia składników.
Ale sama fruktoza, a zwłaszcza jej duża ilość, wcale nie jest taka korzystna. Nasza wątroba nie potrafi przekształcić fruktozy w glikogen, za to bardzo chętnie od razu przekształca ją (w uproszczeniu) w zbędną tkankę tłuszczową. Nadmiar produktów z syropem glukozowo-fruktozowym może skutkować problemami metabolicznymi, a nawet insulinoopornością, prowadzącą do cukrzycy typu 2.
Czysta fruktoza używana jest przez osoby chore na cukrzycę, bo nie zwiększa tak gwałtownie poziomu cukru we krwi, co nie zmienia faktu, że w dużych ilościach nie jest dla nas dobra.
Pomyślcie sobie teraz, że w większości produktów znajduje się syrop glukozowo-fruktozowy i DODATKOWO cukier. Takich produktów w ciągu dnia jemy trzy-cztery porcje. Podczas gdy my czujemy zmęczenie, brak energii, spadek motywacji, nic nam się nie chce, nasz organizm próbuje ogarnąć, co, do cholery, zrobić z taką ilością cukru 🙂 Aż mi go szkoda.
#3 TŁUSZCZE UTWARDZONE
O tłuszczach utwardzonych powstał cały wpis – przeczytasz go tutaj.
Tłuszcze trans to dokładniej utwardzone kwasy tłuszczowe typu trans. Powstają one z tłuszczów roślinnych, które poddane są utwardzeniu. O ile same tłuszcze roślinne są nam potrzebne i zdrowe, o tyle te poddane procesowi utwardzenia są niesamowicie szkodliwe dla naszego organizmu.
Tłuszcze trans w pożywieniu są NIESAMOWICIE szkodliwe:
- zwiększają prawdopodobieństwo nowotworów
- zwiększają prawdopodobieństwo zachorowania na cukrzycę
- obniżają poziom dobrego cholesterolu, a zwiększają poziom złego cholesterolu, powodując bardzo duże ryzyko zawału, chorób serca, miażdżycy
- powodują odkładanie się tłuszczu w naszym ciele – co jest dużo groźniejsze, niż dodatkowa tkanka tłuszczowa na ciele. Tłuszcz okalający nasze narządy wewnętrzne to najgorsza możliwa opcja dla naszego zdrowia.
- tworzą w tętnicach trwałe złogi, które mogą prowadzić m.in do wylewu, miażdżycy, zawału
#4 MOM – MIĘSO ODDZIELONE MECHANICZNIEOd kiedy zainteresowałam się czym jest MOM, bardzo mnie to teraz brzydzi. MOM to skrót od „mięso oddzielone mechanicznie”, które znajdujemy często w różnych przetworach mięsnych. Oznacza po prostu resztki mięsa oddzielone od kości (np. skrzydła, szyja, grzbiet kurczaka), które producenci mielą za pomocą specjalnych maszyn na gładką papkę. Ponieważ takie resztki szybko się psują, razem z MOMem mamy zagwarantowane w składzie konserwanty i polepszacze – oczywiście chemiczne i na pewno nie naturalne. Mmmm, smacznego!
MOM ma też po prostu, z punktu widzenia żywieniowego, zły skład- składa się głównie z tłuszczu, a zawartość białka jest w nim znikoma (a przynajmniej nie tak duża, żeby w jakiś sposób było to dla nas interesujące).
Dodatkowo, niektóre produkty mięsne, złożone są tylko z MOMu, czyli de facto, resztek – a pozostała część składu to woda, konserwanty, wypełniacze i tak dalej. Nie jemy więc parówki, a resztki kurczaka zmielone na papkę i zmieszane z wodą i różnymi nienaturalnymi składnikami.
#5 GLUTAMINIAN SODU – E 621
Na szczęście glutaminian sodu zaczął cieszyć się złą sławą i coraz więcej ludzi go unika. Co to jest?
Glutaminian to składnik, który ma za zadanie wzmacniać smak potrawy. Chociaż teoretycznie uznany jest za bezpieczny – bo przecież ma „zezwolenie” na znajdywanie się w żywności, to nie byłabym taka optymistyczna względem tego składnika.Glutaminian obwinia się o bóle głowy, otyłość, osłabienie, przyspieszone bicie serca, problemy ze wzrokiem, nudności, bezsenność oraz pogorszenie objawów u astmatyków. Oczywiście są badania potwierdzające i negujące te działania, ja jednak uważam, że im mniej chemii (i glutaminianu) w naszym życiu, tym lepiej. Prawdziwe jedzenie broni się smakiem, nie potrzeba do tego wzmacniacza.
PAMIĘTAJ – ZDROWY ROZSĄDEK!
Nie dajmy się jednak zwariować! Przesadzanie z czytaniem składów też nie jest odpowiednie. Bądźmy rozsądni, czasami dajmy sobie wrzucić na luz, a na co dzień starajmy się dbać o to, co wkładamy do naszego koszyka w sklepie.
Mam nadzieję, że ten post był dla ciebie przydatny. Zawsze możesz go udostępnić albo dać lajka – więcej osób przeczyta o tych składnikach! Daj mi też znać w komentarzu, czy napisać drugą część z innymi składnikami – może zrobimy z tego cykl?
Znajdziecie mnie na FACEBOOKU i INSTAGRAMIE.
Świetny pomysł żeby zrobić cykl z takich wpisów, przydadzą się na pewno! 🙂
To jest bardzo potrzebna wiedza. Dzięki, że tak jasno wyjaśniłaś. Zawsze czytam etykiety i jestem przerażona, że w prawie wszystko pakowany jest cukier i inne świństwa,np. po co cukier w kukurydzy, która jest naturalnie słodka? albo w krojonych pomidorach? ręce opadają.. popieram pomysł cyklu o takich składnikach, bo jedzenie jest dziś tak przetworzone i napakowane chemią, że takie rzeczy po prostu trzeba wiedzieć, żeby móc chronić swoje zdrowie. Także dobra robota 🙂
Cukier w kukurydzy konserwowej służy do konserwacji. Polecam zrobić sobie samemu takie przetwory, można zrozumieć często mgliste składy.
Ale cukier nie jego konieczny do konserwacji. Można kupić kukurydzę bez cukru w składzie. Po prostu firmy spożywcze wrzucają go wszędzie, bo jest tani i mocno uzależnia.
Dokładnie! Jednak nie można przesadzać z odrzucaniem „E”, dobrze jest sprawdzać. Czasem aż chce się uśmiechnąć, gdy ludzie widzą w składzie np. E300 albo inaczej kwas askorbinowy. Nie wiedzą co to jest, więc biorą to za chemię – czyli coś złego. Może to i syntetyk, ale jednak WITAMINA C! Cieszę się, że producenci często ją dodają dzięki jej właściwościom przeciwutleniającym. Lepsze to niż jakiś shit
Może zrób jeden post z przykładowymi produktami i ich etykietami – jak je odczytywać, jak na to patrzeć itd… please.
Ostatnio czytałam świetny post o glutaminie sodu u Kasi Gandor. Większość badań, które mówią o jego negatywnym działaniu są sprzed wielu lat, a do tego przeprowadzane na małe grupie osób. Polecam się zapoznać z postem: http://kasiagandor.com/2016/08/ten-zly-glutaminian-sodu/#
Zgadzam się, świetny post! Tak jak napisałam we wpisie, badania są i złe i dobre, a tak jak napisała Kasia – powinien rządzić zdrowy rozsądek 🙂
Z glutaminianem jest akurat ten problem, że sam w sobie nie jest szkodliwy, ale zwykle stosowany jest w żywności mocno przetworzonej, a tej jak wiadomo trzeba unikać ze względu na dużą zawartość innych szkodliwych substancji i znikomą wartość odżywczą. I o ile z resztą się zgodzę w 100%, że należy się wystrzegać, to tego glutaminianu bym się nie czepiała, bo to troszkę utrwalanie mitów 😉
Nie czepiam się – tak jak napisałam, są zarówno badania potwierdzające jak i negujące jego wpływ 😀 Natomiast po prostu nie uważam, żeby był on czymś potrzebnym w żywności 🙂
Ostatnio oglądałam dokument o GLUTAMINIANIE SODU – E 621 i okazuje się, że znajduje się on nawet w mleku matki więc towarzyszy nam od zawsze, wiadomo wszystko z umiarem 😉 ale z tego co wiem (jeżeli się mylę poprawcie mnie proszę) jest robiony z tapioki więc, jak to w końcu jest z tym E 621 ? 🙂
A znajduje sie w mleku matki naturalnie? Mam na myśli osobę na dobrej diecie, nie jedzacej śmieci? Generalnie w pokarmie znajduje sie masa syfu, które kobiety karmiące jedzą.
a nie chodziło o kwas glutaminowy? on jak najbardziej występuje w naszym ciele naturalnie, za to glutaminian sodu jest solą kwasu glutaminowego, a to już chyba różnica 😛
Z tego co kojarzę, glutaminian jest o tyle szkodliwy, że spożywany w nadmiarze potrafi nieźle stępić wrażliwość na smaki, jako że znacząco je podkręca. Potem po odstawieniu żywności przetworzonej nagle się okazuje, że nic nam nie smakuje i nie umiemy dobrze doprawić 😀 Glutaminian jasne, występuje w przyrodzie, ale nigdy w takiej ilości.
O, a tą obserwację to mogę potwierdzić z praktyki 🙂
Kiedy zaczęłam jeść więcej samodzielnie przygotowywanych potraw, a wysoko przetworzonych produktów zaczęłam intensywnie unikać, wyostrzył mi się mocno smak – kiedyś np. nie byłam za bardzo w stanie samodzielnie doprawić spaghetti bolognese, więc używałam fixu z torebki… Potem jednak, kiedy podjęłam próbę „odżywiania się zdrowiej” stwierdziłam, że fixy to zuoo i próbowałam doprawić wszystkie dania sama 🙂
Na początku nie zawsze wychodziło i część dań była mdłych, ale teraz – potrafię doprawiać dania w ciemno i wyczarowywać nawet nowe smaki 😉
Do nowych połączeń szukam inspiracji w Internecie, ale potrafię wyczuć, kiedy całość jest za kwaśna, kiedy zbyt mało słona, a kiedy zbyt mało pieprzna – kiedyś była to zupełna abstrakcja. Wyczuwam też ogromną różnicę między daniami z glutaminianem sodu (chociaż na co dzień unikam, to czasem zdarza mi się zjeść, np. w gościach), i z jednej strony atakują one silnie kubki smakowe, ale z drugiej strony ten smak jest zdecydowanie bardziej płaski niż ten stworzony samodzielnie z odpowiedniego doboru przypraw.
eh Marta, wiem, że ważne jest dodawanie postów często i regularnie, ale ten post to oczywista oczywistość chyba każdy już to gdzieś to czytał, media ciągle o tym trąbią. Wolę jak dodajesz posty, które nie są na zasadzie kopuj/wklej, tylko kiedy piszesz coś od siebie z poradami z własnych doświadczeń 😉
Napisałam ten post na prośbę czytelników, nie swoje widzimisię 🙂 I nigdy nie kopiuję żadnych treści, wszystko piszę sama. Nie rozumiem, dlaczego na blogu nie mogą być też oczywistości – właśnie te posty najbardziej się czytają i pod tymi postami słyszę najmilsze komentarze. Nie wszyscy są obeznani ze zdrowym trybem życia. Wychodzę z założenia, że blog jest dla osób na każdym poziomie zaawansowania – jak już ktoś o czymś słyszał lub wie, to nie czyta danego postu i tyle.
Ja na przykład o MOM wcześniej nie słyszałam. Ale to może dlatego, że z mięsa nie jem właściwie nic poza drobiem i czasem rybami, które sama przygotowuję, więc nie miałam potrzeby zgłębiać mięsnych zagadnień.
Marta, czy dobrze zrozumiałam kurczak jest zły?
Proszę o odpowiedz
Nigdzie nie pisze, że kurczak jest zły 😀
MOM jest zły czyli resztki z kurczaka (i nie tylko), które zostają po wycięciu frykasów typu piersi, skrzydełka czy udka.
Super poradnik, wielu z tych rzeczy nie wiedziałam ;O
Bardzo lubię takie teksty i jak najbardziej jestem za stworzeniem serii o szkodliwych produktach. Nadmiar wiedzy nam nie zaszkodzi 😉 Ja sama czytam etykiety i unikam przede wszystkim cukru (dieta), ale na MOM też jestem uczulona.
Staram się ograniczyć cukier, poprzez niesłodzenie herbaty i spożywanie mniejszej ilości słodyczy 🙂
Pozdrawiam
Tutti
Dla mnie nieważne czy mięso było mechanicznie oddzielone czy nie, pochodzenie jest dokładnie takie samo – zwierzęta, wiec jest na mojej liście produktów, których nie jem. Nie boje sie tak bardzo cukru jak tłuszczy – to one niestety powodują największe spustoszenie w organizmie i jest na ten temat wiele badań. Naturalnie występujące w awokado albo orzechach – jak najbardziej, ale olej sam w sobie składa sie z wyłącznie jednego makroskladnika, wiec nie jest niezbędny w naszej diecie :Dtluszcze trans to dla mnie zaraz po produktach odzwierzęcych totalna mogiła, wiec tez ładują na czarnej liście 😀
Teraz trzeba też uważać na aspartam i inne sztuczne słodzidła :/
Mam teraz lekkie zboczenie i czytam etykiety wszystkiego, co mi wpadnie w ręce. Ostatnio stałam w kolejce i sięgnęłam po gumę rozpuszczalną, którą tak często sprzedaje się w aptekach – na pierwszym miejscu syrop glukozowy, potem cukier, dalej jakieś sztuczne proszki owocowe i na samym końcu witamina C. Litości 😀 Dobrze, że świadomość w społeczeństwie rośnie… Zauważam wielki powrót do domowej produkcji – przetworów, chleba, słodyczy itp. Oby tak dalej 😉
No i jasne, im więcej takich wpisów tym lepiej 😉
Marta, świetny post!! 🙂 Proszę o kolejne tego typu!!! 🙂
Ciekawy, przydatny wpis, szkoda, że składający się tylko z trzech punktów, no chyba, że dostępne w Polsce produkty są takie zdrowe 😉 Fajnie byłoby, gdybyś zrobiła alfabetyczną listę wszystkich składników, których należy unikać. W wolnej chwili wystosuję stosowną petycję 😉
Wolę robić cykl, niż jeden post, który zajmie mi co najmniej kilkanaście godzin. 🙂 Więc stopniowo pewnie będą pokazywały się kolejne odsłony 🙂
Ja przez czytanie etykiet zostałam zmuszona do samodzielnego robienia zakupów. Mój partner skapitulował, bo on woli obskoczyć w biegu kilka półek, wrzucić co popadnie do koszyka i nara! Byle do domu 😀
Nigdy nie rozumiał czemu u mnie tyle to trwa, a ja 10 razy oglądam produkt zanim pójdę dalej. Potem się dziwi, że „to picie jakieś za słodkie” 🙂
Glutaminian sodu naturalnie występuje w wielu produktach, głównie grzybach, mięsie, strączkach i odpowiada za smak zwany umami. Służy nam on nam do rozpoznawania białka w pożywieniu, tak jak teoretycznie smak słony – minerałów. Oczywiście w nadmiarze szkodzi jak wszystko, gdy wypijesz 8l wody na raz też zaszkodzi i to śmiertelnie 😉 Sam w sobie (o ile ktoś nie jest uczulony albo nie jest spożywany w nadmiarze), jest składnikiem zupełnie neutralnym.
Pozdrawiam
własnie znalazłam Twój blog i jest świetny! sama zawsze sprawdzam co kupuje, zwłaszcza, że często tanie produkty po których nie spodziewamy się dobrego składu okazują się być całkiem ok! Ostatnio polubilam bardzo zakupy przez neta i znalazlam swoj ulubiony sklep z bio zywnoscia, nazywa się naturo.pl znasz moze? serio maja całkiem przystepne ceny jak na bio eko i inne szaleństwa 🙂
Oj tak, też ostatnio bardzo skupiam się na tym żeby wybierać produkty z porządnymi składami 🙂 Czasem jest ciężko, dlatego często łatwiej jest robić zakupy spożywcze przez internet… większy wybór i mniej stania przed półką sklepową i czytania etykiet 😀 wpis o sprawdzonych i polecanych stronkach ze zdrową żywnością byłby genialny! <3 ja osobiście zakochałam się w natulio, ale szukam jeszcze więcej propozycji stronek z żywnością bardziej ogólną 🙂