Czy naprawdę wiesz, co jesz? Jak czytać etykiety? 5 niezdrowych składników, które znajdziesz w swojej kuchni

Czy naprawdę wiesz, co jesz? Jak czytać etykiety? 5 niezdrowych składników, które znajdziesz w swojej kuchni

Post navigation

34 komentarze

  • To jest bardzo potrzebna wiedza. Dzięki, że tak jasno wyjaśniłaś. Zawsze czytam etykiety i jestem przerażona, że w prawie wszystko pakowany jest cukier i inne świństwa,np. po co cukier w kukurydzy, która jest naturalnie słodka? albo w krojonych pomidorach? ręce opadają.. popieram pomysł cyklu o takich składnikach, bo jedzenie jest dziś tak przetworzone i napakowane chemią, że takie rzeczy po prostu trzeba wiedzieć, żeby móc chronić swoje zdrowie. Także dobra robota 🙂

    • Cukier w kukurydzy konserwowej służy do konserwacji. Polecam zrobić sobie samemu takie przetwory, można zrozumieć często mgliste składy.

      • Ale cukier nie jego konieczny do konserwacji. Można kupić kukurydzę bez cukru w składzie. Po prostu firmy spożywcze wrzucają go wszędzie, bo jest tani i mocno uzależnia.

  • Dokładnie! Jednak nie można przesadzać z odrzucaniem „E”, dobrze jest sprawdzać. Czasem aż chce się uśmiechnąć, gdy ludzie widzą w składzie np. E300 albo inaczej kwas askorbinowy. Nie wiedzą co to jest, więc biorą to za chemię – czyli coś złego. Może to i syntetyk, ale jednak WITAMINA C! Cieszę się, że producenci często ją dodają dzięki jej właściwościom przeciwutleniającym. Lepsze to niż jakiś shit

  • Może zrób jeden post z przykładowymi produktami i ich etykietami – jak je odczytywać, jak na to patrzeć itd… please.

    • Zgadzam się, świetny post! Tak jak napisałam we wpisie, badania są i złe i dobre, a tak jak napisała Kasia – powinien rządzić zdrowy rozsądek 🙂

  • Z glutaminianem jest akurat ten problem, że sam w sobie nie jest szkodliwy, ale zwykle stosowany jest w żywności mocno przetworzonej, a tej jak wiadomo trzeba unikać ze względu na dużą zawartość innych szkodliwych substancji i znikomą wartość odżywczą. I o ile z resztą się zgodzę w 100%, że należy się wystrzegać, to tego glutaminianu bym się nie czepiała, bo to troszkę utrwalanie mitów 😉

    • Nie czepiam się – tak jak napisałam, są zarówno badania potwierdzające jak i negujące jego wpływ 😀 Natomiast po prostu nie uważam, żeby był on czymś potrzebnym w żywności 🙂

      • Ostatnio oglądałam dokument o GLUTAMINIANIE SODU – E 621 i okazuje się, że znajduje się on nawet w mleku matki więc towarzyszy nam od zawsze, wiadomo wszystko z umiarem 😉 ale z tego co wiem (jeżeli się mylę poprawcie mnie proszę) jest robiony z tapioki więc, jak to w końcu jest z tym E 621 ? 🙂

        • A znajduje sie w mleku matki naturalnie? Mam na myśli osobę na dobrej diecie, nie jedzacej śmieci? Generalnie w pokarmie znajduje sie masa syfu, które kobiety karmiące jedzą.

        • a nie chodziło o kwas glutaminowy? on jak najbardziej występuje w naszym ciele naturalnie, za to glutaminian sodu jest solą kwasu glutaminowego, a to już chyba różnica 😛

    • Z tego co kojarzę, glutaminian jest o tyle szkodliwy, że spożywany w nadmiarze potrafi nieźle stępić wrażliwość na smaki, jako że znacząco je podkręca. Potem po odstawieniu żywności przetworzonej nagle się okazuje, że nic nam nie smakuje i nie umiemy dobrze doprawić 😀 Glutaminian jasne, występuje w przyrodzie, ale nigdy w takiej ilości.

      • O, a tą obserwację to mogę potwierdzić z praktyki 🙂

        Kiedy zaczęłam jeść więcej samodzielnie przygotowywanych potraw, a wysoko przetworzonych produktów zaczęłam intensywnie unikać, wyostrzył mi się mocno smak – kiedyś np. nie byłam za bardzo w stanie samodzielnie doprawić spaghetti bolognese, więc używałam fixu z torebki… Potem jednak, kiedy podjęłam próbę „odżywiania się zdrowiej” stwierdziłam, że fixy to zuoo i próbowałam doprawić wszystkie dania sama 🙂
        Na początku nie zawsze wychodziło i część dań była mdłych, ale teraz – potrafię doprawiać dania w ciemno i wyczarowywać nawet nowe smaki 😉

        Do nowych połączeń szukam inspiracji w Internecie, ale potrafię wyczuć, kiedy całość jest za kwaśna, kiedy zbyt mało słona, a kiedy zbyt mało pieprzna – kiedyś była to zupełna abstrakcja. Wyczuwam też ogromną różnicę między daniami z glutaminianem sodu (chociaż na co dzień unikam, to czasem zdarza mi się zjeść, np. w gościach), i z jednej strony atakują one silnie kubki smakowe, ale z drugiej strony ten smak jest zdecydowanie bardziej płaski niż ten stworzony samodzielnie z odpowiedniego doboru przypraw.

  • eh Marta, wiem, że ważne jest dodawanie postów często i regularnie, ale ten post to oczywista oczywistość chyba każdy już to gdzieś to czytał, media ciągle o tym trąbią. Wolę jak dodajesz posty, które nie są na zasadzie kopuj/wklej, tylko kiedy piszesz coś od siebie z poradami z własnych doświadczeń 😉

    • Napisałam ten post na prośbę czytelników, nie swoje widzimisię 🙂 I nigdy nie kopiuję żadnych treści, wszystko piszę sama. Nie rozumiem, dlaczego na blogu nie mogą być też oczywistości – właśnie te posty najbardziej się czytają i pod tymi postami słyszę najmilsze komentarze. Nie wszyscy są obeznani ze zdrowym trybem życia. Wychodzę z założenia, że blog jest dla osób na każdym poziomie zaawansowania – jak już ktoś o czymś słyszał lub wie, to nie czyta danego postu i tyle.

    • Ja na przykład o MOM wcześniej nie słyszałam. Ale to może dlatego, że z mięsa nie jem właściwie nic poza drobiem i czasem rybami, które sama przygotowuję, więc nie miałam potrzeby zgłębiać mięsnych zagadnień.

  • Bardzo lubię takie teksty i jak najbardziej jestem za stworzeniem serii o szkodliwych produktach. Nadmiar wiedzy nam nie zaszkodzi 😉 Ja sama czytam etykiety i unikam przede wszystkim cukru (dieta), ale na MOM też jestem uczulona.

  • Dla mnie nieważne czy mięso było mechanicznie oddzielone czy nie, pochodzenie jest dokładnie takie samo – zwierzęta, wiec jest na mojej liście produktów, których nie jem. Nie boje sie tak bardzo cukru jak tłuszczy – to one niestety powodują największe spustoszenie w organizmie i jest na ten temat wiele badań. Naturalnie występujące w awokado albo orzechach – jak najbardziej, ale olej sam w sobie składa sie z wyłącznie jednego makroskladnika, wiec nie jest niezbędny w naszej diecie :Dtluszcze trans to dla mnie zaraz po produktach odzwierzęcych totalna mogiła, wiec tez ładują na czarnej liście 😀

  • Mam teraz lekkie zboczenie i czytam etykiety wszystkiego, co mi wpadnie w ręce. Ostatnio stałam w kolejce i sięgnęłam po gumę rozpuszczalną, którą tak często sprzedaje się w aptekach – na pierwszym miejscu syrop glukozowy, potem cukier, dalej jakieś sztuczne proszki owocowe i na samym końcu witamina C. Litości 😀 Dobrze, że świadomość w społeczeństwie rośnie… Zauważam wielki powrót do domowej produkcji – przetworów, chleba, słodyczy itp. Oby tak dalej 😉
    No i jasne, im więcej takich wpisów tym lepiej 😉

  • Ciekawy, przydatny wpis, szkoda, że składający się tylko z trzech punktów, no chyba, że dostępne w Polsce produkty są takie zdrowe 😉 Fajnie byłoby, gdybyś zrobiła alfabetyczną listę wszystkich składników, których należy unikać. W wolnej chwili wystosuję stosowną petycję 😉

    • Wolę robić cykl, niż jeden post, który zajmie mi co najmniej kilkanaście godzin. 🙂 Więc stopniowo pewnie będą pokazywały się kolejne odsłony 🙂

  • Ja przez czytanie etykiet zostałam zmuszona do samodzielnego robienia zakupów. Mój partner skapitulował, bo on woli obskoczyć w biegu kilka półek, wrzucić co popadnie do koszyka i nara! Byle do domu 😀
    Nigdy nie rozumiał czemu u mnie tyle to trwa, a ja 10 razy oglądam produkt zanim pójdę dalej. Potem się dziwi, że „to picie jakieś za słodkie” 🙂

  • Glutaminian sodu naturalnie występuje w wielu produktach, głównie grzybach, mięsie, strączkach i odpowiada za smak zwany umami. Służy nam on nam do rozpoznawania białka w pożywieniu, tak jak teoretycznie smak słony – minerałów. Oczywiście w nadmiarze szkodzi jak wszystko, gdy wypijesz 8l wody na raz też zaszkodzi i to śmiertelnie 😉 Sam w sobie (o ile ktoś nie jest uczulony albo nie jest spożywany w nadmiarze), jest składnikiem zupełnie neutralnym.
    Pozdrawiam

  • własnie znalazłam Twój blog i jest świetny! sama zawsze sprawdzam co kupuje, zwłaszcza, że często tanie produkty po których nie spodziewamy się dobrego składu okazują się być całkiem ok! Ostatnio polubilam bardzo zakupy przez neta i znalazlam swoj ulubiony sklep z bio zywnoscia, nazywa się naturo.pl znasz moze? serio maja całkiem przystepne ceny jak na bio eko i inne szaleństwa 🙂

  • Oj tak, też ostatnio bardzo skupiam się na tym żeby wybierać produkty z porządnymi składami 🙂 Czasem jest ciężko, dlatego często łatwiej jest robić zakupy spożywcze przez internet… większy wybór i mniej stania przed półką sklepową i czytania etykiet 😀 wpis o sprawdzonych i polecanych stronkach ze zdrową żywnością byłby genialny! <3 ja osobiście zakochałam się w natulio, ale szukam jeszcze więcej propozycji stronek z żywnością bardziej ogólną 🙂

Leave a Reply

back to top