Wiele z Was często pyta mnie, jak trenuję, co jem, jak wygląda mój normalny dzień, jak wygląda to, tamto, co polecam – dlatego stwierdziłam, że świetnym sposobem na odpowiedzenie na te wszystkie pytania będzie dodanie do bloga cyklu, w którym opowiadam o ostatnim tygodniu, planach treningowych i tym, co u mnie słychać.
Cykl nie wpłynie w żaden sposób na częstotliwość innych publikacji – nie bójcie się więc, że będzie to zapchajdziura, która ukryje brak normalnych artykułów. Nie, nie nie, nie ma mowy 🙂
Problem jest tylko dla mnie nazwa takiego cyklu. I pomyślałam… że może właśnie czytelnicy pomogą mi ją wybrać? Myślałam o „fitspiracjach”, bo kiedyś już próbowałam pod tą nazwą wprowadzić cykl, ale fitspiracje kojarzą się tylko i wyłącznie z inspiracjami, a przecież będę mówiła też o moim dniu! Jeśli macie jakieś pomysły, to dajcie znać w komentarzach – na pewno wymyślicie coś lepszego, niż ja 🙂
CO U MNIE?
Ostatnie tygodnie, mimo że teoretycznie wakacyjne, dla mnie są bardzo wyczerpujące. Równo tydzień temu rozpoczęłam kurs (a właściwie, jeśli mam być konkretna, kilka kursów w jednym), który zajmuje mi większość dnia. Wracam zmęczona do domu i zamiast odpocząć, siadam do planów treningowych, które zapowiedziałam w tym wpisie, do mojej normalnej pracy, no i do blogów. Potem padam na łóżko i budzę się rano… a cyrk zaczyna się od nowa 🙂
Jestem na kursie Aerobics & Step Instructor – czyli kursie na instruktora fitness. Dodatkowo realizuję też kurs ze stretchingu oraz rozszerzony kurs z wzmacniania/rzeźbienia ciała (total body conditioning). Przez długi czas szukałam odpowiedniego kursu dla mnie – bałam się, że pójdę na taki kurs (wszystkie są płatne), zapłacę kasę i dostanę dyplom za darmo. A znacie mnie… JA SIĘ LUBIĘ UCZYĆ! I lubię wiedzieć dużo, bo to wszystko mnie pasjonuje. Nie widzę też sensu w posiadaniu tytułu bez odpowiedniej wiedzy.
Z tego powodu sam wybór kursu zajął mi… parę miesięcy. W końcu zdecydowałam się na kurs w Profi Fitness School – jako jedni z nielicznych mają kursy, które mają uprawnienia międzynarodowe, a program kursu tworzony jest pod europejskie standardy. I jest ŚWIETNIE!
Kurs zajmuje mi dziennie 5 godzin. Podczas tego czasu z jednej strony mamy mini-wykłady (po 15 minut), a następnie przechodzimy do praktyki, praktyki, praktyki… jest intensywnie, co może potwierdzić mój Polar, który odnotowuje codziennie po 150-300 % normy aktywności – a mam ją ustawioną na najwyższy poziom, dla sportowców (żeby mieć 100 %, muszę np. biegać przez 1,5 godziny dziennie – czyli zrobić bardzo porządny trening, więc wyobraźcie sobie, jak zasuwamy, skoro w tamtym tygodniu dobiłam 300 %).
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Marta (@codziennie_fit)
Uczę się naprawdę dużo. I bardzo się jaram, bo poznaję też techniki, które sprawią, że moje filmy na youtube będą wypasione w kosmos 😀 Już się nie mogę doczekać, aż nagram dla was coś w oparciu o wiedzę, którą niedawno przyswoiłam.
A po kursie wracam do domu i do planów treningowych. Wiele z was już się niecierpliwi, wypytuje… tyle, że niestety nie jest to praca, która zajmuje kilka godzin. Kilka godzin to ja siedzę nad tym codziennie od kilku dobrych tygodni 🙂 Dla niecierpliwych mogę powiedzieć, że największy program, 12-tygodniowy już jest napisany i teraz jest składany w ładnego ebooka. Muszę jeszcze zrobić zdjęcia ćwiczeń i nagrać odpowiedni film, ale to muszę zrobić w któryś weekend, bo nie da się raczej tego pogodzić z kursem.
Tutaj mała zapowiedź – tak wyglądają pierwsze strony:
Jestem taka podekscytowana i tak jak Wy, chciałabym, żeby to już wyszło, ale z drugiej strony, chcę też, żeby to było EKSTRA! Bardzo długo siedziałam nad samymi treningami, żeby ułożyć coś, co nie tylko będzie skuteczne, ale będzie też ciekawe, bezpieczne i możliwe do zrealizowania dla każdego. I chyba mi się udało 🙂 Mój cel to nie zdobycie sławy czy nie wiadomo czego, ale po pierwsze, pomoc wszystkim, którzy chcą zmienić swój styl życia, a po drugie, bycie postrzeganą jako osoba rzetelna i ekspert. Dlatego tyle nad tym siedzę. 🙂
MOJE POSTANOWIENIE
Moim celem jest kształcić się tak, jak tylko to możliwe. Nie chcę być zwykłym trenerem, chcę być dobrym trenerem, który nie tylko jest skuteczny, ale też przede wszystkim wie co robi i dba o bezpieczeństwo osób, którymi się zajmuje – czy to indywidualnie, czy tu na blogu, wrzucając filmy czy plany treningowe. Dlatego staram się wyciskać z siebie tyle, ile tylko mogę. Ciągle kupuję nowe książki, teraz ten kurs, a w październiku… Konferencja Fitness PEI – największa konferencja fitness w Europie!
To jedna z bardziej prestiżowych konferencji tego typu. Będą świetni wykładowcy, m.in Jakub Mauricz, Paige Hathaway, Michał Wrzosek… Czekają mnie dwa dni pełne wykładów szkoleniowych i motywacyjnych z zakresu żywienia, suplementacji, treningu i psychologii w sporcie. Już nie mogę się doczekać, to będzie moja pierwsza impreza tego typu i jestem niesamowicie ciekawa, jak to wszystko wyjdzie.
Bilety można jeszcze kupić, więc jeżeli interesujecie się tematem, to wejdźcie sobie na stronę Konferencji Fitness PEI. A jeśli jedziecie, to dajcie znać przed, przybijemy sobie piątkę na miejscu 🙂
TRENINGI
Ten tydzień upłynął pod znakiem treningów biegowych i choreografii. Ponieważ w pierwszym tygodniu uczyliśmy się głównie podstawowych kroków, przećwiczyłam prawie cały tydzień, ćwicząc zarówno na zajęciach (typowo choreograficznie) i potem wracając do domu i wałkując to wszystko od nowa. Pierwsze trzy dni miałam takie bóle w łydkach, że z każdym krokiem byłam pewna, że zaraz będę miała skurcz. Wystarczyło jednak porządne rozciąganie i rollowanie, a ból przeszedł.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Marta (@codziennie_fit)
Dodatkowo co drugi dzień rano biegałam. W weekend zjechałam do rodziców i biegałam rano razem z moją Agą, z którą mamy biegową tradycję – za każdym razem, kiedy przyjeżdżam do Żagania, szorujemy rano na trasę 🙂 Polecam posiadanie takiej ćwiczącej koleżanki – bardzo motywuje do działania!
Wiele z was pyta, czy ćwiczę na czczo. Tylko i wyłącznie biegam na czczo. Uważam, że jeśli nie mamy cukrzycy ani zagrożenia cukrzycą (ani żadnych innych problemów z poziomem cukru we krwi), jest to świetny sposób na poranną aktywność. Dodatkowo w trakcie pisania magisterki (którą powinnam już zacząć, tak swoją drogą) będę badała zależność między treningiem na czczo a spalaniem tkanki tłuszczowej. Z promotorem mamy tezę, że podczas takiego biegu jesteśmy spalić więcej tłuszczu, ale o tym napiszę dopiero, kiedy będę potwierdzenie w badaniach. Które miały się zacząć na początku sierpnia, ale… no właśnie. Tak to jest, kiedy ma się dużo na głowie 🙂
DIETA
O jednym ostatnio nie muszę myśleć – o jedzeniu i gotowaniu. Od jakiegoś czasu testuję catering dietetyczny, i będę testowała go jeszcze przez ten tydzień. Taki sposób jedzenia ma swoje wady i zalety, ale jednego jestem pewna – na pewno odciąża psychicznie, zwłaszcza, kiedy ktoś ma taki młyn, jaki ja mam obecnie.
Oprócz wszystkich moich projektów przecież jeszcze normalnie pracuję (jeżeli nie wiecie, to pracuję w domu, razem z moim chłopakiem – zerknijcie tu), więc myślenie o jedzeniu to ostatnia rzecz, na jaką mam akurat ochotę. A tak to o szóstej przychodzi pan i zostawia mi torbę z jedzeniem pod drzwiami 🙂
Musiałam zmienić swój catering na bezlaktozowy. Jest mi z tego powodu bardzo przykro, ale dostałam odgórnie zalecenie od dermatologa do zrezygnowania z nabiału krowiego na trzy miesiące. Nie jestem z tego powodu szczęśliwa, ale mus to mus.
Czasami jeszcze o tym zapominam i jem jakieś rzeczy z laktozą (poza cateringiem), a potem orientuje się, kiedy jedzenie jest już w moim brzuchu. Nie mam alergii, nie mam też nietolerancji, ale lekarz uważa, że produkty mleczne mają wpływ na moją skórę – a ja chcę dać mu szansę (i oby miał rację, bo jeżeli rezygnuję z moich twarożków na marne, to się zdenerwuję).
PROMOCJA
Do 11 sierpnia SpreadShirt ustanowiło rabat na wszystkie produkty – czyli możecie kupić moje koszulki, bidony czy worki na trening 15 % taniej 🙂 Kod rabatowy to: HEAT16
I to już chyba wszystko 🙂 Dajcie znać, co sądzicie o tego typu wpisach na blogu 🙂