Każdy z nas to zna: niby miało być z głową, niby miał być jeden kawałek, ale mama nagotowała tyle pyszności, że trudno było się oprzeć. Dodatkowo nie było czasu ani na trening, ani na spacer i jakoś tak wyszło, że zaledwie po dwóch dniach świąt czujesz się jak pączuszek w maśle.
Dobrze, że jestem ja. Łap program ratunkowy!
Zacznę od czegoś, co na pewno pocieszy wszystkich: otóż, nie da się przytyć w dwa dni. To znaczy, waga pewnie podskoczy, ale nie będzie to faktyczny przyrost wagi, a jedzenie zalegające w jelitach – więc nie macie się o co martwić.
Nie zmienia to jednak faktu, że często po świętach trudno nam dojść do siebie, bo potem zostają jeszcze ciasta, jedzenie… i „obżarstwo” dwóch dni zamienia się w tydzień. Albo dwa. Przewidziałam to i dla tych, którzy mają problem albo po prostu chcą się czuć lepiej, mam kilka rad, jak ogarnąć się po świętach.
- Zaplanuj trening. TERAZ.
Mówię serio, bierz kartkę, długopis, siadaj przy biurku i zapisz sobie plany treningowe na najbliższe trzy dni. Aby działało, powinieneś zapisać:
– jaki trening robisz (dokładnie co robisz, a jeśli sama go sobie projektujesz, ile powtórzeń danego ćwiczenia, jaki dystans, jaki czas – szczegóły)
– o której go zrobisz
– którego dnia
Potem przepisz to ładnie i naklej na lodówkę albo inne miejsce, do którego często zaglądasz. Według mojego doświadczenia, im lepiej zaplanowany trening, tym bardziej rośnie prawdopodobieństwo, że go zrobisz. Na razie zaplanuj trzy dni, żeby się nie zniechęcić, kiedy coś ci wypadnie i jakiś trening przepadnie. - Kup zgrzewkę wody.
Wspaniale oczyszcza organizm, zwłaszcza w duecie z cytryną. Staraj się pić często, małymi łykami. W tym wpisie znajdziesz kilka wskazówek jak pić więcej wody. - Zrób trening interwałowy.
Świetnie spala kalorie, dodatkowo mobilizuje organizm do spalania tkanki tłuszczowej do kilku godzin po zakończonym wysiłku. Treningu interwałowego nie robimy na czczo – to ważne.Jaki to może być trening? Np. ten:Jeżeli trening nie jest dla Ciebie wystarczająco męczący, zmniejsz przerwy między blokami – ja z powodu tego, że moje zestawy ćwiczeń kieruję do wszystkich, musiałam dać rozsądne przerwy, żeby nikomu nie było niedobrze, natomiast każdy może sam dostosować czas odpoczynku do siebie.A jeśli nie, to np. trening interwałowy biegowy:
10 minut truchtu na rozgrzewkę30 sekund sprintu30 sekund przerwy w truchcie lub w marszu (zależnie od kondycji)
powtarzamy przez 25 minut
- Pamiętaj o jedzeniu.

Najgorsze co możesz zrobić, to się głodzić. Dużo lepiej wyjdziesz na tych świętach, jeśli zaplanujesz sobie na jutrzejszy dzień jakieś lekkie posiłki, złożone w dużej ilości ze świeżych i mrożonych warzyw. Polecam też dodać kaszę jaglaną – oczyszcza.Ja planuję sobie menu na kolejny dzień, jeśli mam czas, robię też wieczorem posiłki, które mam mieć na uczelnię – polecam ten sposób, dzięki temu łatwo jest się trzymać wytyczonego planu. - Pamiętaj o błonniku.
Jeśli cierpisz na zaparcia po świętach, spróbuj naparu z siemienia lnianego 3 razy dziennie przed posiłkiem (łyżeczka siemienia mielonego zalana gorącą wodą do 3/4 kubka, mieszamy 1 min i pijemy). Jeśli nie możesz znieść smaku siemienia, zjedz tego dnia bardzo dużo warzyw, a na śniadanie zafunduj sobie jakiś produkt pełnoziarnisty – np. żytnie pieczywo. Pamiętaj jednak o jednej zasadzie – BŁONNIK LUBI WODĘ. Jeżeli będziesz jadł dużo produktów z błonnikiem, ale nie będziesz pił wody, zaparcia się jeszcze pogorszą. - Wybij sobie z głowy brzuszki
Zamiast siekać 100 brzuszków, które prawie nie męczą twojego ciała (serio), zrób sobie trening cardio- spokojny lub interwałowy. Spalisz sporo kalorii i zmusisz organizm do pobierania zapasów z tkanki tłuszczowej.Jaki to trening cardio? Na przykład bieganie (najlepiej powoli, ale długo), rower (długo), pływanie, skakanie na skakance, orbitrek.Jeśli jesteś początkujący lub nie masz świetnej kondycji, to możesz też zrobić jakiś mój trening:
Jestem na FACEBOOKU i INSTAGRAMIE.




najgorsze w całych tych świętach, to samopoczucie. Naszczęście jeszcze troche się ruszam, a pogoda dopisuje (16 stopni w szczecinie!). Dlatego odrazu po śniadaniu na cmentarz, a potem pobiegać. No a potem pół blachy ciasta 😛
I na zdrówko!
Yay! Jestem z siebie dumna – zanim jeszcze zauważyłam u Ciebie ten wpis stwierdziłam, że sobie poćwiczę z Martą! Strzeliłam sobie Trening odchudzający na całe ciało (potrzebowałam czegoś nie zbyt ciężkiego, ale też takiego, bym się spociła ;)), umyłam się, patrzę – o, Marta napisała jak przeżyć po świętach! 😀 Kubków herbaty/wody, które dzisiaj wypiłam nie zliczę, bo jak nie chciało mi się iść do kuchni to lałam wodę – myślę, że można by je liczyć w dziesiątkach. A po lekturze Twojego wpisu doszłam do wniosku, że może jednak jutro nie obudzę się polukrowanym pączusiem 😀
A tak ogólnie rzecz biorąc – co my, biedni czytelnicy, byśmy zrobili bez naszej kochanej Marty? <3
To ja z Ciebie jestem dumna! 😀
Z taką nadzieją obserwowałam nagły przypływ wiosny i motywacji w czasie Wielkanocy, a tu i Święta sie skończyły, i ładna pogoda również :/ Marta, jak zmusić się do wyjścia na dwór i ruchu? I najgorsze jest to, że tyle smakołyków jeszcze zostało i tyle świątecznych ciast i sałatek „czeka na dojedzenie”. Jak się temu oprzeć?
1. Ciastka – ja też przywiozłam maminą babkę, dawkuję ją sobie zamiast podwieczorku czy tam drugiego śniadania;
2. Na dwór – ja jak mi się nie chce przebieram się w strój sportowy i siedzę. Po 5 minutach zazwyczaj wychodzę, bo sama sobie mówię, że jak już się przebrałam to przecież nie będę siedzieć jak debil 😀
Marta,czy znasz jakieś sposoby,żeby ,,cofnąć” lędźwie z powrotem ? Myślę,że nieumiejętne wykonywanie niektórych ćwiczeń doprowadziło do tego,że mam teraz takie wcięcia,a brzuch jest wypchnięty.Czytałam trochę o tym,ale te ćwiczenia są tak opisane,że nie da się w nich połapać…Zaradzisz coś? Dodam tylko ,że to nie jest jakieś mocne wypchnięcie.Teraz ćwiczenia wykonuję już poprawnie np.podnoszenie nóg,kiedy plecy mają przylegać do podłogi.Także chyba się ogarnęłam w dobrym momencie.
Potrzebuję kilku dni na ogarnięcie tematu. Dam znać tutaj, pod tym komentarzem
dobre metody 🙂 szkoda tylko, że wolałabym przytyć odrobinę 🙂
Będzie post, dużo osób mnie o to męczy, ja ciągle to odkładałam, ale wiem, że jest potrzebny 🙂
Ja podczas świąt ćwiczyłam, tylko niedzielę odpuściłam bo goście i raz jeszcze goście. Uwielbiam kardio więc to ćwiczyłam i smakołyki nie przeszkodziły mi żeby dużo pić wody i jeść błonnik. Efekt jest taki, że waga ani drgnęla.
Świetnie 🙂
Super Marta, dzięki za rady! 🙂 W Święta poszalałam, a teraz walczę :))))
Dowiedziałam się o tym blogu przez przypadek, ale zostanę na dłużej. Zarażasz pozytywną energią. Powodzenia! 🙂
świetny, prawda? 😀
dziękuję!