Zawsze jest to samo. Nieważne, czy ćwiczysz dopiero od trzech dni, czy zajmujesz się tym latami, zawsze gdzieś znajdą się znajomi, którzy prędzej czy później wypowiedzą jeden z tych tekstów, po których musisz w trybie natychmiastowym iść biegać, żeby czasami kogoś nie zabić. Na przykład ich. Za te głupie hasełka, które sprawiają, że cały tydzień jogi poszedł w cholerę, bo ostatnia rzecz, którą wtedy odczuwasz, to wewnętrzny spokój.
Mimo mody na bycie zdrowym i wysportowanym, bycie fit wcale nie jest takie łatwe, jak się wydaje – zwłaszcza, że w dzisiejszych czasach każdy uważa się za eksperta, który wie wszystko na każdy temat. To nic, że masz dietę rozpisaną przez specjalistę albo trening ułożony przez trenera – twoi znajomi i tak wiedzą lepiej. 🙂
Jest jednak kilka tekstów, które są po prostu standardem w morzu zaczepek, jakie słyszałam oraz słyszeli moi znajomi, kiedy tylko wychodzi na jaw, że starasz się dbać o zdrowie. Oto te najbardziej irytujące.
„PRZECIEŻ TY NIE POTRZEBUJESZ SIĘ ODCHUDZAĆ!”
Gdybym dostawała 10 groszy za każdym razem, kiedy słyszę to hasło, byłabym teraz bogata i miała willę z basenem i własnym ogrodnikiem. Widzicie, problem polega na tym, że całkiem spora liczba ludzi nie rozróżnia odchudzania, a dbania o siebie i swoje zdrowie.
Po co ćwiczyć, jeśli ma się prawidłową wagę? Po co sobie odmawiać słodyczy czy alkoholu, skoro nie ma nadwagi? No własnie. Takie osoby dziwią się, że ktoś może z własnej woli czegoś nie jeść i nie potrafią tego zrozumieć – wydaje im się, że ograniczać jedzenie i ćwiczyć powinny tylko osoby, które chcą zrzucić wagę. Co za bzdura! Przecież nawet ludzie, którzy próbują przytyć, muszą ćwiczyć (mój podopieczny robił trening 4-5 razy w tygodniu i zgadnijcie co – tak jak trzeba, według planu przytył!).
W naszym kraju niestety istnieje jeszcze przekonanie, że jeśli jesteś za chudy, to nie możesz się ruszać bo schudniesz jeszcze bardziej, a jeśli jesteś w odpowiedniej wadze, to nie musisz nic robić, bo po co – błąd! To tryb siedzący, niezdrowe jedzenie i brak ruchu nas zabija. Skąd tyle chorób nowotworowych i cywilizacyjnych? Ano ze złego trybu życia 🙂
„E, RAZ TO PRZECIEŻ NIE ZASZKODZI!”
Pewnie, raz nigdy nic nie zaszkodzi – ja też jestem takiego zdania, ale osoba, która wypowiada te słowa nie wie, co jadłeś wcześniej. Może już miałeś cheat meal? Może już w tym tygodniu piłeś alkohol i nie chcesz przeginać? A może po prostu nie masz ochoty i nie czujesz potrzeby, a co za tym idzie – nie chcesz, żeby ktoś cię zmuszał?
Niestety, problem polega na tym, że ludzie nie potrafią uszanować tego, że ktoś jest na diecie albo sobie coś postanowił. Kiedy powiesz na imprezie przepraszam, obiecałem sobie, że nie będę pił alkoholu, ludzie i tak ci go wciskają, bo z nami się nie napijesz?. Dopiero, kiedy powiesz, że masz problemy zdrowotne/prowadzisz masz wymówkę, której nikt nie próbuje podważyć.
To samo ze słodyczami czy tłustym jedzeniem. Spróbujcie powiedzieć nie, dziękuję, nie jem słodyczy. Zaraz usłyszycie, że raz nie zaszkodzi, że to się wypoci, że to specjalna okazja.
„SERIO ZAMIERZASZ TO ZJEŚĆ? PODOBNO SIĘ ODCHUDZASZ!”
A tu odwrotna sytuacja: kiedy mówisz, że jesteś na diecie, a potem po jakimś czasie ludzie widzą cię z kawałkiem tortu lub nawet nie – z jakąś rzeczą, która wydaje się być kaloryczna, ale wcale nie jest. I na nic tłumaczenie, że masz to wliczone w bilans, że to twój cheat meal, że sobie pozwalasz raz w tygodniu… zaraz lecą krzywe spojrzenia pod tytułem „hehe, wiedziałem, że nie da rady na diecie„.
Pamiętam, jak kiedyś jakaś dalsza znajoma zobaczyła mnie z czekoladą: TO TY JESZ SŁODYCZE?! A ja na to: a co ja, kosmitka jestem? Każdy czasami ma ochotę na coś słodkiego lub niezdrowego i nie ma w tym kompletnie nic złego.
„PRZESTAŃ, WYBIEGASZ TO”
Kolejne postrzeganie sportu i diety jako czegoś czarno-białego. Zjadłem za dużo? To idę biegać. Tak, jakby zdrowe jedzenie i ruch polegało tylko na tym, żeby spalić dodatkowe kalorie. Takie podejście może powodować problemy z odżywianiem (bulimia, bulimia sportowa) i jest po prostu szkodliwe. Budzi także niepotrzebne wyrzuty sumienia (o nie, zjadłem coś słodkiego -> muszę koniecznie zrobić podwójny trening).
„NAJLEPSZY JEST TRENING SIŁOWY/CROSS FIT/BALET/DIETA 1000 KCAL/WSTAW DOWOLNĄ TEORIĘ”
O, a to moje ulubione. Czasami znajdują się przemądrzali znajomi, którzy przeczytali dwa artykuły w necie i wydaje im się, że są guru fitnessu. Próbują przekonać, że dieta 1000 kcal jest świetna, bo ich mama na tym schudła (nic dziwnego, nie znam nikogo, kto by nie schudł), gadają, że tylko trening siłowy się liczy, a cardio powinno odejść do lamusa (co za bzdura, masakra), albo że należy biegać nago tylko podczas pełni księżyca, bo wtedy organizm spala najwięcej tłuszczu.
Takim ludziom niestety najczęściej nie wytłumaczysz: i to nic, że przeczytałam kilkadziesiąt książek, studiuję w tym kierunku, dziewięć lat trenowałam profesjonalnie sport – artykuł w necie przecież wie lepiej, prawda? 🙂
Uff, to już chyba wszystkie irytujące teksty, które denerwują mnie najmocniej. A czy Wy słyszycie jakieś hasła dotyczące bycia fit, które wyprowadzają was z równowagi?
Znajdziecie mnie na FACEBOOKU i INSTAGRAMIE.