Fitspiracje to nowy cykl na blogu poświęcony moim poleceniom – zdrowego jedzenia, linków, książek, filmów – wszystkiego, co związane jest z byciem fit i zasługuje na waszą uwagę.
Od kiedy studiuję, mam dużo mniej czasu – na dziennikarstwie w ostatnim roku miałam tryb indywidualny, na AWFie nie chciałam go brać i chodzić „normalnie”, co niestety wpływa na moją ukróconą dobę. Jestem jednak tak zadowolona z tej uczelni, że w ogóle mi to nie przeszkadza 🙂 Mnóstwo się uczę, wypożyczam też książki na własną rękę i poszerzam wiedzę, żeby być jak najlepszym trenerem. Od następnego semestru zaczynam specjalizację – trener przygotowania motorycznego, dzięki czemu będę miała kwalifikacje nie tylko do trenowania „normalnych” osób, ale także sportowców i przygotowywania ich do zawodów.
Trener przygotowania motorycznego to osoba, która przygotowuje sportowców pod wieloma kątami i zależnie od celów, jakie mają osiągnąć: poprawia dynamikę, siłę, kondycję, ale też układa plany treningowe potrzebne do nabrania masy mięśniowej lub pozbycia się tkanki tłuszczowej. Poza tym, zaczynam też specjalizację instruktorską i tu mam wielką niewiadomą – bo jeśli mi się uda, to pójdę na instruktora kulturystyki, a jeśli nie – to na instruktora lekkiej atletyki 🙂 Obie te dyscypliny są na tyle fajne, że ich treningi i elementy z treningów spokojnie można wpleść w trening zwykłej osoby, osiągając przy tym świetne rezultaty. Wolałabym jednak iść na kulturystykę, ponieważ po 9 latach trenowania lekkiej wiem o tym sporo i wybierając instruktora lekkiej nie wiem, czy nauczę się tam wielu nowych rzeczy…
CO POLECAM
- zupa Pan Brokuł – nic mi tak nie ratuje tyłka w zajęte dni, jak ta zupka. Zawsze mam w lodówce jedną na zapas, bo mimo wstępnego planowania posiłków często wracam tak padnięta, że po prostu mi się nie chce nic robić. Wsadzam do mikrofali lub do garnka, odgrzewam i danie gotowe 🙂 Ma dobry skład, jeszcze lepszy smak i polecam ją zawsze wszystkim, bo się w niej zakochałam. Dużo osób pyta mnie, gdzie ją kupuję: najczęściej w osiedlowym sklepie, sklepach z serii T&J (delikatesy) albo Żabce/Freshmarkecie. Kosztuje 5 złotych, mi starcza na cały posiłek lub rozbijam ją na dwa posiłki (jem wtedy pół zupy + drugie danie).
- książka „Historia wewnętrzna. Jelita – najbardziej fascynujący organ naszego ciała„. Kiedy tylko ją zobaczyłam, chciałam ją mieć, ale minęło trochę czasu, zanim sobie ją zamówiłam. Świetnie napisana, bardzo zabawnie, książka o jednym z najważniejszych organów naszego ciała. Idealna dla wszystkich, którzy choć trochę interesują się zdrowiem i zdrowym odżywianiem, bo dostarcza informacji, które pomogą nam żyć tak, żeby trochę lepiej traktować te nasze jelita 🙂 Śmieszne rysunki i dowcipne przykłady autorki sprawiają, że to nie jest nadęta, naukowa pozycja – czyta się to jak dobrą powieść, ja pochłonęłam ją w jeden dzień.
- nowa akcja Reeboka – #burnyourblackleggins ! Reebok rzuca wyzwanie i każe wrzucić do szafy nudne, czarne legginsy na rzecz kolorowych i wesołych. Jak mnie znacie, oglądacie moje filmy lub zdjęcia to dobrze wiecie, że co jak co, ale do kolorowych spodni do ćwiczeń to ja mam słabość 🙂 (A Nitka z kolei ma słabość do paczek, toreb i reklamówek, które dostaję)
- trening obwodowy – o jego zaletach planuję niedługo post, natomiast już dawno go nie wykonywałam (ostatni raz chyba przy treningach lekkoatletycznych), teraz rozpisałam go sama i już dawno nie czułam się tak porządnie wymęczona po sesji treningowej 🙂
- balsam brązujący z Dove – nie wiem, jak wy, ale jestem cały rok blada jak kościotrup. Nie chodzę na solarium, a w ciągu lata rzadko się opalam, bo nie lubię leżeć plackiem, więc jedynym rozwiązaniem było zakupienie balsamu brązującego. Ponieważ kiedyś już korzystałam z Dove, teraz też po niego sięgnęłam i jestem zadowolona – nie robi plam, nie brudzi ubrań (o ile kilka minut poczekasz, zanim je założysz, oczywiście) i po dwóch dniach już widać pierwsze efekty, a przy regularnym stosowaniu wreszcie wyglądam jak człowiek, a nie córka młynarza 🙂
- Ale wracając do ubrań sportowych – często mają zawrotne ceny. Ja niestety mam słabość do nowych ubrań sportowych i jak niektóre kobiety kupują szpilki, to ja tak kupuję topy, legginsy i buty… Od kiedy ostatnio dałam 350 złotych za parę legginsów stwierdziłam, że tak dalej być nie może i trochę muszę zmienić podejście do kupowania ubrań sportowych. Teraz już staram się polować na promocje, przeceny i rabaty.
Dwa moje patenty: pierwszy, zapisanie się do newsletterów sportowych sklepów – często dostaję przez to zniżki 20-25 % albo na cały asortyment, albo na konkretne rzeczy: np. buty albo ubrania marki Reebok czy innej. Wada tego rozwiązania polega na tym, że newsletter ze zniżką przychodzi niezależnie od tego, czy masz aktualnie kasę, czy nie 🙂 - Drugim rozwiązaniem jest korzystanie z bonów rabatowych i kuponów – w ten sposób można upolować niezłą zniżkę, od 10 procent w górę 🙂 Takie zniżki można znaleźć na przykład na stronie z kuponami rabatowymi i promocjami Kupon.pl – warto jednak często je przeglądać, bo co jakiś czas się zmieniają. Bony najbardziej się sprawdzają wtedy, kiedy na coś polujesz – wiesz, że musisz kupić buty do biegania, więc obserwujesz, jakie zniżki będą w sklepach, które takie buty oferują 🙂 Dobrą okazją do zakupów będzie też teraz Black Friday – w Stanach to wieeeeeelkie wydarzenie, w trakcie którego obniżki dochodzą do 80 procent, a sklepy są otwarte nawet w nocy. U nas jeszcze tego sklepy stacjonarne raczej nie praktykują, ale sklepy internetowe już tak 🙂 Black Friday wypada w nadchodzący piątek – 27 listopada. Warto się zapisać na newsletter Black Friday na Kupon.pl , bo szykują się spore obniżki i myślę, że będzie dużo łatwiej upolować jakieś dobre sportowe ubrania i sprzęt po niskiej cenie.
- joga – moja nowa zajawka. Niestety z powodu mojego temperamentu kompletnie nie sprawdza się u mnie joga rozluźniająca, polegająca na skupieniu, medytacji i tak dalej – niestety w połączeniu ze spokojną muzyką jest dla mnie raczej środkiem usypiającym, niż ćwiczeniem. Podoba mi się natomiast joga skierowana na ćwiczenia siłowe, polegające na unoszeniu własnego ciała i tak dalej. Dopiero zaczynam, więc często się przewracam albo nie udaje mi się dojść do konkretnej pozycji, ale jest to tak fajne wyzwanie, że z przyjemnością poświęcam 30 minut co jakiś czas na ćwiczenia z tego zakresu. Chciałabym poznać ten temat bliżej, bo takie pozycje wymagające sporo siły i sprawności są dla mnie bardzo atrakcyjne i po prostu chce mi się je robić 🙂
- I JESZCZE JEDNO! Newsletter Codziennie fit! Tak, wróciłam do newslettera – można się zapisać tutaj (zapisz się na newsletter). Co tydzień wysyłam maila z ostatnimi postami, dzięki czemu zawsze jesteście na bieżąco.
OSTATNIO NA BLOGU:
- Sekret ładnej figury? Sen! Ile spać, by wyglądać dobrze i być zdrowym?
- Chcesz być szczupła, zdrowa i totalnie fit? Zacznij mówić „nie”
- Szybko tyjesz, chudniesz czy nabierasz mięśni? Jakim typem sylwetki jesteś? Sprawdź!
- Krówkowe, pieczone jabłka z płatkami owsianymi i cynamonem – niskokaloryczny, zdrowy deser [przepis]
- Intensywne cardio dla zapracowanych – tylko 10 minut!