Na tym, że zdrowie jest teraz na topie, korzystają także producenci. Przecieram oczy, widząc ile nowych produktów weszło w ostatnim czasie na rynek – niby zdrowe batony proteinowe, bezglutenowe wafle, chipsy z warzyw czy gotowe owsianki dla zajętych ludzi. Ale zastanawialiście się kiedyś ile z tych produktów naprawdę jest fit? Wzięłam na tapetę kilka produktów uznawanych za zdrowe i przejrzałam ich etykiety. Efekt? Wiem, że to wszystko to raczej chemia, a nie zdrowe, fit jedzenie.
Wyjaśnijmy sobie coś na początku: uważam, że wszystko jest dla ludzi. Nie unikam całkowicie produktów przetworzonych ani tych zawierających cukier czy jakieś dodatkowe składniki, ale po prostu pamiętam o tym, że najważniejszy w tym wszystkim jest umiar, i o ile batoniki musli z gotowych płatków śniadaniowych raz na jakiś czas nie są problemem (a co więcej, są dużo zdrowszą alternatywą niż zwykłe batony!), o tyle codziennie żywienie się produktami, które nawet koło zdrowych rzeczy nie stały, już nie jest takie fajne. Dla własnego dobra powinniśmy nauczyć się czytać etykiety – dzięki temu będziemy wiedzieli, co jemy. Po prostu.
Zrobiłam specjalne zakupy i wybrałam kilka produktów, które wydawały się na pierwszy rzut oka być zdrowe i wołały z każdej strony, że są fit, lekkie i niskokaloryczne. Nie podaję producentów, bo ten wpis ma Was tylko uświadomić, że lepiej nie ufać napisowi na opakowaniu, tylko samemu przeanalizować skład i ocenić, czy dana rzecz na pewno jest w porządku, zwłaszcza, jeśli jemy ją często.
BATONIK PROTEINOWY
Coś, co mnie, jako osobę aktywną, zaciekawiło najbardziej. Pomyślałam sobie, że to fajna sprawa – nie dość, że słodka przekąska, to jeszcze dostarczy mi białka! Dużo fajniejsza alternatywa, niż odżywka białkowa czy kolejna porcja jajek ( żeby nie było – kocham jajka, ale czasami mam ich w diecie zbyt dużo). W każdym razie, kiedy przyjrzałam się składowi (sprytnie ukrytemu tak, że musiałam odchylać papierek) okazało się, że nie jest aż tak idealnie.
Na pierwszym miejscu? Syrop glukozowy. Czyli cukier. Owszem, lepszy niż syrop glukozowo-fruktozowy, ale jednak na pierwszym miejscu. Później już trochę lepiej: czekolada z normalnym składem, białko serwatkowe i kolejna niemiła niespodzianka – tłuszcz palmowy. Ten tutaj zawiera nasycone kwasy tłuszczowe, które sprzyjają cukrzycy typu II, otyłości i wzrostowi złego cholesterolu we krwi. Samo zdrowie. Smacznego.
Wydaje mi się, że raz na jakiś czas zjedzenie takiego batona nie jest niczym złym – nie ma takiego strasznego składu, już nawet tą glukozę można wybaczyć, bo też jest osobie aktywnej potrzebna – ale jedzenie go np. codziennie nie uznałabym za dbanie o zdrowie, a wręcz przeciwnie. I tak spożywamy już sporą ilość cukru, a obecność oleju palmowego, który nie dostarcza niczego, poza tłuszczem (i może sprzyjać cukrzycy czy wzrostowi cholesterolu) sprawia, że z potencjalnie bardzo zdrowej przekąski ten baton staje się po prostu średnio zdrowym podwieczorkiem.
Nie chodzi mi w tym poście o to, żeby nagle zakazywać kupowania takich rzeczy: przecież to dużo zdrowsze, niż zwykłe słodycze! Warto jednak mieć świadomość, że te produkty nie są idealne pod tym względem.
JOGURT Z ZIARNAMI ZBÓŻ I OWOCAMI
Moi ulubieńcy – jogurty, które udają, że są dobre, zdrowe i fit 🙂 Zawartość owoców: 0,8 % . Na drugim miejscu od razu po mleku: CUKIER. Serio? Na pewno jest to cudownie zdrowy jogurt 🙂
Prawdziwy, dobry jogurt powinien mieć maksymalnie 3 składniki: mleko, białka mleka oraz bakterie (i tutaj wymienione konkretne szczepy bakterii). Owoce lepiej dodawać na własną rękę – nawet w pracy można przecież pokroić jabłko, wrzucić maliny, jagody, gruszkę czy cokolwiek innego oraz dodać otręby zamiast ziaren czy płatki owsiane/górskie/jakiekowiek. Nie trzeba do tego kupować jogurtu, który ma 0,8 procent owocu oraz mnóstwo cukru, co od razu sprawia, że wcale nie jest zdrową przekąską.
GOTOWA OWSIANKA
Tutaj już myślałam, że będzie super skład, ale musieli wcisnąć cukier. Na szczęście, owsianka składa się z trzech składników – płatków owsianych, odtłuszczonego mleka w proszku oraz cukru. Odtłuszczone mleko w proszku nie jest jakieś bardzo złe, ale jako produkt przetworzony, nie jest też dla nas dobry. Koniec końców: nie daje nam nic.
Z kolei obecność cukru też jest dla mnie bez sensu – jeśli chcemy słodzić, to lepiej robić to na własną rękę – wtedy wiemy dokładnie ile słodzimy i możemy wybrać jakiś zamiennik, np. ksylitol czy miód. Nie widzę do końca sensu kupowania takich gotowych do zalania owsianek – łatwo przecież zrobimy własną.
Jako jakaś przekąska raz na jakiś czas, kiedy naprawdę zapomnieliśmy śniadania i mamy do wyboru biała pszenną bułę, a to – w sam raz. Ale nie jako codzienne śniadanie.
JOGURT GRECKI Z OWOCAMI
Tutaj trochę lepiej w porównaniu do jogurtu ze zbożami, ale dalej kiepsko – owoce 9 %, na wysokim miejscu znów cukier. Oprócz tego: mleko pasteryzowane, mączka chleba świętojańskiego, kwas cytrynowy, barwnik i aromat. Po co? 🙂 Znam jogurty z 3 składnikami, jeśli trzeba, dodaję do nich odpowiedni owoc i mam o wiele zdrowszy posiłek. Nie ma potrzeby, aby zwiększać sobie ilość cukru spożytego w ciągu dnia.
ZŁOTY ŚRODEK
Jak widzicie – w tych produktach tragedii nie ma, ale nie są to też rzeczy, które naprawdę, z ręką na sercu, można określić jako produkty „zdrowe” oraz „fit”. Przez obecność cukru mimo niskiej ilości kalorii nie polecałabym ich także osobom na diecie – podniesiecie sobie tylko poziom cukru we krwi i sprawicie, że potem będziecie chcieli zjeść więcej. Nie widzę problemu w jedzeniu takich rzeczy raz na jakiś czas, ale spożywając je często pochłaniamy ukryty cukier, który tylko nam szkodzi. Dlatego czytajmy etykiety i wybierajmy mądrze 🙂
A może są produkty, którym też miałabym się przyjrzeć? 🙂
A co z tymi wszystkimi batonikami i musli typu fitness? Też takie złe jak mówią?
no nieciekawe 😀 mogę kupić i napisać wpis, jeśli chcesz 🙂
Nie, spoko-wierzę na słowo 😉
Na szczęście z tych produktów już dawno zrezygnowałam 🙂
Fit czy fitness to są zajęcia na siłowni a nie jedzenie. Belvita nie ma aż tak złego składu, a może się mylę?
PS. U mnie na blogu czeka na Ciebie nominacja do LBA 🙂
Ale potocznie mówi się, że jakieś jedzenie jest „fit” i o to mi chodziło. Fit = zdrowe, niskokaloryczne. 🙂 O jakim produkcie Belvity mówisz?
Ale to nie miałaby być krytyka do Ciebie tylko do tych producentów 🙂
Zwykłe te ciasteczka „śniadaniowe”.
moim zdaniem zdecydowanie do wyrzucenia: masa cukru. kiedyś je często kupowałam, szczególnie na początku diety i traktowałam jako świetną przekąskę, szczególnie poza domem – szkoda, że tak późno sprawdziłam skład.
A mnie ciekawią ciasteczka zbożowe. Kupiłam wczoraj takie pełnoziarniste i składowo wydają mi sie w miarę ok, chociaż zawierają cukier.
No w ciasteczkach to raczej normalne 🙂 Więc tutaj to jest raczej w porządku 🙂
W Lidlu jest jedna owsianka, która nie ma cukru – z owocami i orzechami (wersje z malinami i te inne już cukier mają). W składzie płatki owsiane, pszenne, suszone banany, rodzynki, jabłko, orzechy laskowe i migdały. Tylko cena – 1,5 zł za 70 g :/ Już się bardziej opłaca kupić płatki owsiane i jabłka, które są w sezonie. Ale „na szybko” są dobre.
Jeśli chodzi o gotowe płatki, to są pełnoziarniste Fitella Diet (pszenne, pszenne z truskawkami i pszenne chyba z żurawiną). Nie mają cukru (chociaż pewnie te z żurawiną mają, do tego dojdzie jakiś olej), są smaczne, ale nie słodkie. Cena znowu powala – 5-6 zł/200 g o ile się nie mylę. Z płatków bez cukru dostępne są również Obst kukurydziane, chyba 8 zł za 1 kg kupowałam w Carrefourze.
Mnie i tak najbardziej brakuje słodyczy :< Chałwa – cukier + syrop, czekolada – cukier… A te czekolady ze stewią czy ksylitolem kosztują miliony monet, co dla studenckiego budżetu jest tragedią 😀 Ale wystarczy postać trochę przy garach i ma się słodki zamiennik. Chociaż za słodyczami i tak tęsknię 😀
Czasami można sobie ustalić jakiś dzień raz lub dwa w tygodniu, w którym pozwalasz sobie na słodycze 🙂
w lidlu też jest duża paczka płatków owsianych z dodatkami („musli premium”, przede wszystkim to w fioletowej paczce) i to chyba jedyna bez syropu glukozowo-fruktozowego czy cukru, jaką udało mi się znaleźć.
heja! A jakbyś oceniła majonez, ser i inne takie rzeczy typu light?
Wspomniałaś o tłuszczu palmowym…parę lat temu byłam przez rok weganką (po czym wróciłam do wegetarianizmu) i przez ten rok inwestowałam w niektóre zamienniki, bez których było ciężko. Wędlin sojowych nigdy nie lubiłam, czasami parówki, kiedy mi się chciało czegoś specyficznego i kiedy miałam ochotę na musztardę…Coś bez czego żyć nie mogłam to masło i w sklepach ze zdrową żywnością kupowałam kostkę masła z oleju palmowego za 7-9 zł!!!!Było to jakieś 6 lat temu, nie było jeszcze „Wiem co jem” i „zdrowych” blogów, a książki o ile dobrze pamiętam nie mówiły nic na ten temat, nie te które miałam. Mam wrażenie, że dopiero od jakiegoś czasu mówi się o szkodliwości tłuszczu palmowego. Jak tylko słyszę cokolwiek na jego temat zastanawiam się jak mogłam aż tak przepłacać, za coś co jest jednym z najgorszych i najtańszych składników.
Czy olej palmowy ma jakieś klasy szkodliwości czy generalnie jak jest to lepiej unikać?
A co myślisz o tym? Bardzo je lubię i zastanawiam się, czy faktycznie są takie zdrowe: http://www.rossmann.pl/Produkt/Fig-Bar-baton-figowy-z-maki-pszennej-razowej-z-pelnego-przemialu-z-malinami-56-6-g,350564,4535,5566