I nic dziwnego.Po pierwsze, nigdy nie wiadomo od czego zacząć. Po drugie, człowiek rozleniwia się tak bardzo, że w porównaniu z nim niedźwiedzie śpiące przez całą zimę to najaktywniejsze stworzenia pod słońcem. Mnie też to spotkało. Ale wiecie co? Już się wzięłam w garść i wiem, jak zacząć od zera.
Da się.
Punkt 1: motywacja
Zdjęcia. Zdjęcia to jest coś, co zawsze ratuje tyłek, kiedy motywacja ucieka drzwiami i oknami. Wystarczy włączyć chociażby tak popularny serwis jak weheartit lub tumblr i zacząć oglądać fotografie przedstawiające wysportowane, zdrowe dziewczyny, piękne, kolorowe posiłki czy świetne ubrania do biegania i fitnessu. To zawsze działa! Pięć minut po takiej zdjęciowej sesji mam ochotę biegać, skakać, jeść same granaty i grejpfruty i mieć tak ładną figurę jak modelki ze zdjęć.
Jeśli masz profil na jakimś portalu społecznościowym, dodaj do ulubionych strony, które udostępniają motywujące, inspirujące obrazki każdego dnia (chociażby na przykład mój fanpejdż)
Jeszcze nie działa? Znajdź koleżankę, która też chce żyć zdrowo. Możesz założyć notatnik, w którym będziesz pisała o postępach i trudnościach. Stwórz bloga, dokument w Wordzie czy po prostu zanotuj sobie w terminarzu dni,w których ćwiczyłaś albo bardzo dobrze zjadłaś.
Warto też ustawić sobie tapetę na pulpit w komputerze lub laptopie i obserwować kilka blogów o tematyce zdrowotnej. Regularne czytanie o ćwiczeniach i jedzeniu zawsze motywuje.
Punkt 2: postaw bat

To trochę kontrowersyjne, ale taka jest prawda – musisz sobie strzelić batem w tyłek, bo inaczej nic z tego nie będzie. Co to znaczy? Że na początku – nieważne, czy zaczynasz od zera czy wracasz po przerwie – musisz się trochę zmusić. To naturalne. Każ sobie ruszyć tyłek i zrób to. Bez odkładania, bez planowania, bez tłumaczenia, że jesteś zmęczony i nie możesz ćwiczyć albo że jeszcze dziś zjesz kebaba, a jutro zaczniesz od nowa. Wiesz ile razy ludzie tak zaczynają? Od nowa, od poniedziałku, od nowego roku… cały czas. Chyba nie chcesz być taki sam, prawda?
No właśnie.
Więc zmuś się, zwlecz z kanapy i do dzieła.
Punkt 3: organizacja
Razem z punktem drugim do życia wdrąż punkt trzeci – organizację. Zaplanuj, ile razy w tygodniu chcesz ćwiczyć, opracuj zdrowe menu przynajmniej na trzy dni. Zapisz to sobie w kalendarzu, ustaw przypomnienie w telefonie, poproś znajomego, żeby cię pogonił na siłownię albo zwrócił uwagę, kiedy zobaczy, że kupujesz kolejną słodką bułkę. Warto mieć terminarz z zaznaczonymi dniami ćwiczeń i powieszoną na lodówce kartkę z menu zaplanowanym na tydzień lub na kilka dni do przodu.
Punkt 4: powtórz i przyzwyczaj się
Teraz nie pozostaje ci nic innego, jak powtórzyć wszystkie te punkty aż do skutku. Uwierz mi na słowo – w końcu bycie fit wejdzie ci w krew i zamiast złościć się, że znów dziś zrąbałeś i nie masz już szans, by to naprawić, będziesz się cieszyć, bo kolejny dzień „zaliczyłeś” zdrowo.
A wiesz, co będzie potem? Nie będziesz już musiał odhaczać, zaganiać samego siebie i pilnować, żeby w domu nie było nic niezdrowego do jedzenia, bo… to będzie twój nowy styl życia.
Zdrowy. Aktywny.
I nikt nie będzie cię do tego zmuszał.
Wiele kobiet/dziewczyn nie zdaje sobie sprawy jak malo trzeba zeby lepiej wygladac. Niestety tona zdezorientowane nie wiedzac do konca jaki plan treningowy i zywieniowy wybrac, to jest najgorsze ze dzisiejsze cwiczenie i bycie fit polega niekiedy na wyjsciu potruchtaniu raz w tygodniu na dworze i noszeniu przy tym kurteczki nike. Malo kto jest swiadom tego ze np brzuch i sylwetke robi sie „w kuchni”, ze dieta to 70% tego jak wygkadamy, niestety najciezsze 70% 😉
Dokładnie, nie ujęłabym tego lepiej! Niektórzy obżerają się, jedzą jakieś śmieci, a potem biegają dwa razy w tygodniu i dziwią się, że zdrowie nie takie i figura nie ta…
Droga Marto.
Pojawiłaś się w odpowiednim momencie, gdyż właśnie teraz potrzebuję zacząć od zera. Spróbuj mnie zawieść.
Twoja największa fanka i bff 4ever,
Nadine
Spadłaś mi z nieba! Zaczynam z Toba:) licze na wiele wskazówek, rad i motywacji. Pozdrawiam!:)
A ja dziękuję za Twoją obecność 🙂
Jak już pisałam na fcb: „Cała Polska ćwiczy z Martą!” 🙂
Moje czasy bycia fit minęły, ale mam nadzieję, że nie bezpowrotnie. Za najważniejszy punkt uważam dobrą organizację – jak już coś sobie zaplanujemy, to z poczucia obowiązku będzie się musiało to zastosować 🙂
Kolejny projekt? Marta, jesteś szalona! 🙂
Ja właśnie teraz jestem na etapie kolejnego powrotu do bycia fit. Małymi krokami idę na przód.
Dobrze to wykombinowałaś na nowy rok 😉 jedyne nad czym ubolewam to fakt, że jednak zdrowe jedzenie kosztuje więcej i codziennie targam w torebce dodatkowe kilogramy pudełek z jedzeniem, ale pomimo wszystko WARTO 🙂
Niedługo napiszę wpis jak robić zakupy, żeby nie zbankrutować a kupić dużo i zdrowo 🙂
Ale mi się podoba, że z kategorii na martapisze.pl zrobiłaś nowego bloga! 🙂
A te przyzwyczajenia to super rzecz. Np jeśli chodzi o jedzenie, to na tyle się już „ogarnęłam”, że jak widzę pączka, to… wcale nie cienkie mi ślinka, bo widzę, że to niepożywne i fuu. SERIO. To trochę problematyczne, bo kiedy umieram z głodu np na dworcu nie jestem w stanie wykombinować sobie nic do jedzenia, bo „słodkiego/chemicznego” nie tknę.
A do ćwiczeń motywują mnie… filmiki FitnessBlender. Jest ich tyle, że wystarczy, że przeglądam ich kanał, a już mam ochotę się ruszyć, żeby przerobić kolejny ciekawy set 🙂
Cieszę się, że się podoba 🙂
Tak, przyzwyczajenie to bardzo dobra rzecz 🙂 Ja też większości takich rzeczy już nie jem, mam tylko problem z czekoladą, ale myślę, że blog mi pomoże 🙂
BOŻE, WYNAGRODŹ MARCIE W DZIECIACH ZA TEN CUDOWNY POMYSŁ! 😀 właśnie dziś się też ogarniam ze zdrowym stylem życia. Razem damy radę! 🙂
dziękuję!!
Ja od dzisiaj też ćwiczę. Jestem po pierwszym treningu na brzuch. Ogólnie jestem chuda, ale brakuje mi zarysu mięśni:)
Trzymam kciuki 🙂
Najważniejsze jest to żeby zacząć i na początku wytrwać w tym co chcemy robić. Ja od pewnego czasu ćwiczę i mam nadzieję, że szybko tego nie odstawię na bok. Zdrowsze odżywianie też by mi się przydało ale nie wszystko na raz. Najpierw muszę się oswoić z ty a dopiero potem przyjdzie czas na wprowadzanie innych zmian 🙂
Bardzo mądrze 🙂 Czasami warto zwolnić i zrobić coś powoli, ale porządnie 🙂
Spadasz mi z nieba kobieto ;D Właśnie takiego kopa w tyłek potrzebowałam! Zostaję tu na stałe ;D!!
Ojej, dziękuję! Bardzo się cieszę!
Ja też tutaj zostaję i będę podglądać, ćwiczę od dwóch msc, tylko raz się złamałam, ale następnego dnia powróciłam i jak na razie jest ok, ale gorzej u mnie z dietą, nie potrafię sb odmówić fast foodów, czy czegoś słodkiego, nie raz się trzymam, ale zbyt często mam momenty słabości:D zdjęcia na prawdę motywują i gdy je oglądam, mam dokładnie tak jak ty:D
Bo dieta jest dużo trudniejsza tak naprawdę 🙂 Postaram się napisać jakieś wpisy na ten temat – jak się nie dać i trzymać się zdrowego jedzonka 🙂
Każdy/kazda musi sobie uswiadomic ze dieta to 70% i wbic sobie to do glowy, tego nie przeskoczymy 😀 a reszta to juz pikus, no i cardio do tego i brzuszki odsloniete 😉 ale oczywiscie cardio tez ma swoje zelazne zasady, na szczescie latwe do zapamietania 😉 bede czesto zagladal bo troche jestem w temacie, zawsze moge podpowiedziec 😀
też powracam. ale powrót trudniejszy od początków, ogólnie to jestem załamana 😛 kiedyś mogłam ćwiczyć i przeobić cał program bez przerw, a teraz ciągle pauzuję… a jak oglądam swoje zdjęcia sprzed 2 lat to płakać mi się chce – tyle przegrać. no ale nic, trzeba ruszyć tyłek 😀
Powroty trudniejsze, przyznaję 🙂 Ale w końcu damy radę, nie? Na pewno! 🙂
Ja jestem już w trakcie mojej życiowej przemiany. Czasami idzie mi gorzej, czasami lepiej. Na szczęście karnety na siłownię i poledance przypominają mi, że nie mogę się poddać. I mój facet się do mnie przyłączył <3
Super mieć wsparcie w facecie! W takim razie trzymam za Was kciuki :*
Marta, dziękuję! Właśnie teraz kiedy kompletnie nie mam ochoty na wysiłek fizyczny i zdrowe odżywianie, choć wiem, że powinnam, Ty pojawiasz się z tak motywującym postem. 🙂 Już na Marta Pisze uwielbiałam czytać posty dotyczące zdrowego trybu życia, fajnie, że założyłaś blog ściśle dotyczący tego tematu, bo motywowanie do ćwiczeń naprawdę fantastycznie Ci wychodzi! 🙂 Już zaobserwowałam 🙂
Bardzo miło mi to słyszeć, to ja wam dziękuję za takie miłe przyjęcie 🙂 Trochę się stresowałam, że nikt nie będzie chciał tego czytać 🙂
Zdecydowałam się na nowego bloga, bo wielu czytelnikom nie pasowały posty o zdrowiu – chcieli tylko blondynkę komentuje całyyyy czas, więc postanowiłam zadowolić wszystkich i przede wszystkim siebie (ten blog to też motywacja dla mnie) 🙂
Oh! Właśnie miałam do Ciebie napisać jakąś spontaniczną wiadomość, bo zaczynam stawiać pierwsze kroczki w byciu fit i nie wiem czy dobrze mi to wszystko wychodzi, czy dobrze ćwiczę itp. A tu proszę, Marta założyła bloga o takiej tematyce 😉 Napewno będę stałą czytelniczką! ;*
Cieszę się bardzo!
Super że założyłaś tego bloga, akurat zaczynam być fit, więc będę tu stałą bywalczynią 🙂
dziekuję!
Cieszę się że są takie blogi ja twój , gdzie można dostać wsparcie i kopa do działania .Po przeczytaniu tego co piszesz mam ochotę wziąć się za siebie i w końcu schudnąć (zrobić coś dla siebie ) .:)
A ja po przeczytaniu Twojego komentarza mam ochotę napisać pięć notek pod rząd 🙂 DZIĘKUJĘ
*rozsiada się wygodnie na macie do jogi* I ja! Ja też zostajęęęę! Mogę?
Styczeń to u mnie miesiąc bez słodyczy jako krok pierwszy(wraz z niebieskoszarą-kojarzysz tą blogerkę?:)
więc i tu się zaczepię-motywacja mi potrzebna bo wczoraj pękłam -.- Ale od dziś znowu zaczynam!
To trzymam kciuki!
Jak dobrze, że Cię znalazłam!!!! 🙂 Właśnie mam zamiar rozpocząć pracę nad sobą ale brak motywacji i wiedzy o zdrowym stylu życia mnie stopują. 🙂 dlatego zostanę tu bo widzę, że znajdę tu wszystko czego szukam 😀
Dzięki! 😉
Zdjęcie innych wysportowanych lasek nie motywują mnie za bardzo, za to moje zdjęcie -10,15 kg temu znacznie bardziej
A mnie motywują 🙂 Oczywiście na pewno Twoje zdjęcie przed i po też dałoby mi kopa. 🙂
Motywująca może też być wizualizacja siebie po osiągnięciu celu 🙂 Oczywiście nie traktuję tego jako cel, a raczej drogę w życiu. Zdrową i aktywną. To też warto sobie uświadomić, że takie zmiany lepiej wprowadzić na stałe, a nie zamykać w jakiś ramach
O, a ja akurat tego nie potrafię 🙂
Bat jest świetny, a jeszcze lepszy, gdy jest czymś co nie pozwala Ci się cofnąć. Moje zrywy do aktywności były raczej średnio udane ale chciałam zacząć biegać regularnie.
I z pomocą przyszedł Twój wpis o TheColorRun. Napaliłam się, kupiłam bilet, załatwiłam sobie towarzysza i podwózkę. W takim wypadku już nie ma opcji rezygnacji. Zniknęły myśli, że mi się nie chce czy nie mam dziś motywacji. Po prostu idę, bo mój kolorowy bat nade mną nie pozwala mi zbłaźnić się na trasie 😉 Prawie codziennie chodzę biegać i takiej regularności nie zaznałam od kilku lat. Do startu w Krakowie zostały 28 dni i nawet jak impreza się skończy to myślę, że nawyk zostanie już na tyle ukształtowany, że tego nie porzucę ^^ A nawet jeśli by mi coś takiego przeszło przez myśl to zarejestruję się na jakiś kolejny bieg. Warto „zapłacić” za cel, który będzie motywował, bo widzę, że to działa ze zdwojoną siłą. 🙂
Cieszę się, że bieg cię tak zmotywował 🙂 Trzymam kciuki!
o rany, Marta, a myślałam, że tylko ja na wiosnę popadłam w jakiś marazm. Fakt – nikt za nas niczego nie zrobi. Pomyślałam sobie w końcu, że ja nie chcę żyć w takim zastoju. To jak kąpiel w śmierdzącym bagienku, podczas gdy obok kąpią się w luksusowych glinkach. W swoim tempie, ale do przodu. W końcu wczoraj wylałam swoje przemyślenia na blogu i dziś jest mi znacznie lepiej.
http://www.pretty-perfection.pl/
Dokładnie, może być wolno, ale lepiej to, niż w ogóle. 🙂
pewnie, że nie ma co polegać na kimś, aby był naszą motywacją, ale fajnie jest mieć towarzystwo do ćwiczeń i kogoś kto khemkh przypomni delikatnie jak się zaczniemy lenić 🙂 i planowanie też jest ważne, ja sobie zrobiłam plan na bieganie w kwietniu i był to mój najbardziej wybiegany miesiąc, plus pierwsze zawody na 10km za mną, więc taki plan na kartce gdzie dzień po dniu się wykresla pomaga na poczatku 🙂
A jeszcze jak kogos nie motywuja zdjecia, no to polecam selfie w bikini na poczatku i co tydzien-dwa, wlasny postep jest dla mnie najlepsza motywacja zeby zwlec sie rano na mate 😀
Zauważyłam coś .potrafię nie jeść słodyczy tylko wtedy, kiedy jestem chora