Da się.
Punkt 1: motywacja
Jeśli masz profil na jakimś portalu społecznościowym, dodaj do ulubionych strony, które udostępniają motywujące, inspirujące obrazki każdego dnia (chociażby na przykład mój fanpejdż)
Jeszcze nie działa? Znajdź koleżankę, która też chce żyć zdrowo. Możesz założyć notatnik, w którym będziesz pisała o postępach i trudnościach. Stwórz bloga, dokument w Wordzie czy po prostu zanotuj sobie w terminarzu dni,w których ćwiczyłaś albo bardzo dobrze zjadłaś.
Warto też ustawić sobie tapetę na pulpit w komputerze lub laptopie i obserwować kilka blogów o tematyce zdrowotnej. Regularne czytanie o ćwiczeniach i jedzeniu zawsze motywuje.
Punkt 2: postaw bat
To trochę kontrowersyjne, ale taka jest prawda – musisz sobie strzelić batem w tyłek, bo inaczej nic z tego nie będzie. Co to znaczy? Że na początku – nieważne, czy zaczynasz od zera czy wracasz po przerwie – musisz się trochę zmusić. To naturalne. Każ sobie ruszyć tyłek i zrób to. Bez odkładania, bez planowania, bez tłumaczenia, że jesteś zmęczony i nie możesz ćwiczyć albo że jeszcze dziś zjesz kebaba, a jutro zaczniesz od nowa. Wiesz ile razy ludzie tak zaczynają? Od nowa, od poniedziałku, od nowego roku… cały czas. Chyba nie chcesz być taki sam, prawda?
No właśnie.
Więc zmuś się, zwlecz z kanapy i do dzieła.