Co zrobić, kiedy się objadłeś? O „napadach”.

Co zrobić, kiedy się objadłeś? O „napadach”.

Post navigation

31 komentarzy

  • Mnie zdarzają się napady raz na dwa tygodnie, gdy jestem na zjeździe w szkole. Automat z przekąskami kusi, a że z reguły mam do dyspozycji kanapkę, jakiś jogurt, czasem jabłko to zawsze się skuszę na jakieś paluszki czy orzeszki albo batonika. Ale to jeszcze nie koniec świata 🙂

  • Dzisiaj mi się zdarzył :/ miałam ochotę o muffinke a jakoś wyszło ze kupilam dużą strucle bo nie było nic innego no i oczywiście zjadłam ją całą. To było zamiast obiadu o 14 czy 15 a do teraz się pełna czuję, jedynie garść orzechów zjadłam.

  • Mi zdarza się przejeść tylko w święta 🙂 Na szczęście nie mam takich napadów, czasem tylko przed „tymi dniami” mogłabym jeść i jeść i jeść, ale wiem że muszę się ograniczać 🙂

  • W moim przypadku najczęściej zdarza się to po prostu z nudów, albo kiedy oglądam czy czytam. Najgorsze jest to, że gdy nie zjem czegoś słodkiego to nie mogę się skupić i ciągle myślę o jedzeniu, a jak zacznę, to nie skończy się na jednej kostce czekolady :/ próbuję z tym walczyć, ale jest ciężko…

  • Coraz lepiej idzie mi opanowywanie się, jeśli chodzi o jedzenie niezdrowej żywności – nieustannie w głowie tłucze mi się zdanie „pozwalaj sobie na przyjemności, ale w umiarze”. Jeśli już zdarzy mi się „napad” staram się za wszelką cenę uspokoić i nie panikować, zaparzyć herbatę, ukoić się myślą, że dzisiaj już ćwiczyłam/będę ćwiczyć i, trudno, poszło to na marne, ale przynajmniej w jakiś tam sposób się wyzerowało 😉 Postaram się skorzystać z kilku Twoich sposób, na pewno okażą się przydatne!

  • Świetny wpis :* Polecam również herbatę czerwoną. I koniecznie nie robić głodówek „dzień po” napadzie, bo spowolnimy metabolizm na tyle, że jedzenie z napadu będzie zalegało w nas dłużej, niż po zjedzeniu lekkiego śniadania na drugi dzień.

  • Świetny wpis i W PUNKT do mojej wczorajszej „przygody”. Od początku roku lepiej, bądź gorzej, ale wprowadziłam „fit życie” w swoje życie. Od dłuższego czasu również ćwiczę, od niedawna na siłowni. Efekty zaczęły być widoczne, słyszę od ludzi, że schudłam i czuję się z tym świetnie! Wczoraj po pierwszych zajęciach z indoor cycling, gdzie się spociłam, zmęczyłam, było doskonale – wpadkowałam w siebie gruszkowy cydr i pakę chrupek. Bo byłam głodna, było późno i żadnego sklepu z serkiem wiejskim czy twarożkiem już nie dorwałam. Najgorzej. Ale no cóż, trudno, dzisiaj pobiegam za karę na bieżni i oczywiście standardowy trening. : ) nie ma co rozpaczać, trzeba wskoczyć w obuw sportowy i pomęczyć się jeszcze trochę!

  • Świetny wpis, nie wiele osób potrafi sobie radzić z takimi napadami nieważne czy z powstrzymaniem czy z efektami po. Dobrze, że poruszasz temat głodówki i zaburzeń odżywiania, które mogą się nieopatrznie wkraść kiedy ktoś zbyt restrykcyjnie się odchudza.

  • Znam to bardzo dobrze. Czasem jak mnie dopadnie to nie mam hamulców i jem i jem. Tyle dobrze, że z natury jestem szczupła i nie ważne ile bym jadła to tak jestem chudziutka i nic nie tyje nawet jak bym chciała (mam trochę niedowagę)

    A jeszcze mam takie pytanie. Ostatnio zaczęłam jeść zdrowiej, mniej smażonego, żadnych fast foodów, więcej warzyw, owoców, sałatek itd. ale występuje takie zjawisko, że zjem coś i za chwilę jestem znowu głodna.
    I może to byc dlatego, że nie wrzucam w siebie tych wszystkich zapyachaczy, mój organizm nie jest do tego przyzwyczajony i szybciej odczuwam głód? Minie mi to? 🙂

  • bardzo trafne porady 🙂 też czasami zdarzają mi się małe napady, zwłaszcza przed miesiączką 🙁 ale że kiedyś chorowałam na bulimie i mam wiele smutnych wspomnieć, takimi małymi za bardzo się nimi nie przejmuję 🙂

  • Ja mam taki problem, że nie potrafię oderwać się od jedzenia popołudniu. Wtedy mój żołądek nie ma dna 🙁 Jedzenie jest dla mnie atrakcją i nie wiem jak to powstrzymać :/

  • ja na szczęście nie mam już z tym problemu, miałam tak, że po pracy i wieczorem ciągnęło mnie do jedzenia niezdrowych rzeczy, ale znalazłam swój sposób- jem te przykazaniowe, regularne 5 posiłków dziennie z regularnymi przerwami (mam ustawione przypominajki w telefonie) i odkąd tak robię napady na lodówkę zniknęły 🙂

  • zdarzają się, ale ostatnio utrzymuję je na wodzy 😉 zastanawiałam sie czy takie napady to też nie są zaburzenia odżywiania i Internet poinformował mnie że istnieje coś takiego jak kompulsywne objadanie

  • Dla mnie najgorzej jest zapanować nad sobą przed/podczas okresu. Jest to moment, kiedy mam wzmożony apetyt na słodycze, woda się zatrzymuje w organizmie… waga rośnie a ja puchnę. Bardzo ciężkie chwile do wytrzymania. :/

  • Mi zdarzają się bardzo często, nawet kilka razy w tygodniu…:( Walczę od kilku miesięcy, czekam z niecierpliwością na post o zapobieganiu. Pozdrawiam…

    • Dziewczyny, pamiętajcie, że czasami to nie tylko kwestia diety i zdrowego trybu życia. Często zdarza się tak, że stres i przepracowanie składają się na załamania psychiczne a do tego osłabiony organizm niestety łapie różne choroby. Stąd, bardzo ważne są jednak też badania związane z układem hormonalnym i immunologicznym. Warto pójść do endokrynologa czy ginekologa.

  • mysle ze napady zdarzaja sie kazdemu 🙂 pamientajmy ze batonik w ciagu dnia to nic zlego , polecam zaczac liczyc kalorie i zawsze mozna bedzie gdzies wcisnac cos slodkiego 🙂 a po napadzie zawsze mozna obciac troszke oczywiscie nie robic glodówki bo to glupota a na nastepny dzien wiecej aktywnosci fizycznej i bedzie dobrze . pozdrawiam

  • Od miesiaca jestem na iecie dzisiaj przed sama kolacja miałam napad zjadłam bakalie, zle sie teraz z tym czuje zarówno psychicznie jak i fizycznie. Jakbym napuchła

  • jeeej, niestety mi się taki „napad” zdarzył już 3 raz w tym tygodniu ;-( w czwartek miałam imprezę firmową, na której jadłam rzeczy zakazane, piątek była dieta, w sobotę impreza i znowu jedzenie zarówno słodyczy, jak i chleba, wczoraj dieta, a dziś popłynęłam normalnie jak cham! Zarówno bułka, jak i mnóstwo ciastek i cukierków… Co z tego, że w czwartek po tym „napadzie” pojechałam na dwie godziny na rower, a potem poszłam z kijami nordic walking na półtorej godziny i już więcej nie jadłam, a dziś po tym „napadzie” też pojechałam na rowerze (50min jazdy) na basen, gdzie miałam aquarobic (45min) i wróciłam także rowerem (50min.), a z kolei przed tym napadem byłam na nordic walkingu dwie godziny, kiedy i tak już czuję, że tyję. Czuję się zapuchnięta i normalnie gruba. Zaprzepaściłam wszystko… Czy jest to realne, że jeśli przyjęłam ze słodyczy powiedzmy 1000kalorii, a potem przez resztę dnia trenowałam to spaliłam to co zjadłam i nie przytyję?

  • przeczytałam do punktu 2 i zrezygnowałam…
    1. zawarty w cytrynie kwas zakwasza organizm
    2. cukier neutralizuje odczyn kwaśny (produktami zakwaszającymi jest np. mięso)
    3. na flawonoidy w cytrynie bym raczej nie liczyła, ponieważ nie jest ona w nie bogata
    Dalej bałam się czytać, pozdrawiam 🙂

    • Co za bzury piszesz Magdo! Cytra NIE ZAKWASZA! A cukier i owszem, bardzo zakwasza i nic nie neutralizuje. Podszkol się, i to sporo. Pozdrawiam i życzę zmian w myśleniu.

  • Właśnie zjadłam tabliczke czekolady. To już 2 napad w tym tygodniu, wcześniej były to słone rzeczy, chyba poprostu muszę usunąć z domu słodycze

    • Szczerze mówiąc, to jedna z dosyć podstawowych rzeczy i dosyć działa. Kreatywność, jakkolwiek jest czymś raczej pozytywnym, to tutaj może jednak czasami być zwodnicza. Ja wymyślałam całą masę zastępników, jak nie miałam pod ręką tej „tabliczki czekolady”, czymkolwiek by ona nie była.

  • Post i rady jak najbardziej pomocne , ale co zrobić gdy mój napad trwa ponad miesiąc ?
    Dzień w dzień 🙁 🙁

  • mial być fast 48h, wyszło 26h bo kupili mi wrapa, leżał sobie pare godzin i w końcu odgrzałam i zjadłam… a taki wege wrap jeden to aż 595kcal… zjadłabym mimo wszystko coś jeszcze ale się powstrzymałam, boli mnie, ile kcal w tym jednym produkcie było. Woda z cytryna godzine później, bez czytania posta, właśnie idę po koperek i miętę do szklarni, co z tego ze jest 3 w nocy. Rano zrobię sobie warzyw mrożonych i 2 podejście we wtorek. Życzcie mi powodzenia w spalaniu tego jutro ://

Leave a Reply

back to top