Zdrowy lifestyle

Mój trening, moja sprawa

Im bardziej popularne jest bycie fit, tym więcej rośnie nam samozwańczych ekspertów, którzy uważają, że po pięciu godzinach na siłowni wiedzą już wszystko o mięśniach, sporcie i idealnej sylwetce. I pół biedy, gdyby ci ludzie zajęli się własnym treningiem – ale nie! Zaczynają nawracać cały świat, dumnie uważając, że tylko ćwiczenia, które oni robią, są najlepsze.
Guzik prawda.

„Ćwiczysz z Lewandowską/Mel B/Youtubem? To nie ćwiczysz w ogóle, przestań, to nawet nie jest trening.”


„Wszystkie te dziewczyny trenujące dywanówki nic nie wiedzą o prawdziwym wysiłku! Tylko jak ktoś bierze sześćdziesiąt kilo na przysiad, to wie, co to prawdziwy sport”.

„Co ty wiesz o cardio? Jeżeli nie biegasz przynajmniej 10 kilometrów co drugi dzień, to nie możesz się nazwać biegaczem!”.

Denerwują mnie ci ludzie.
Strasznie nie podoba mi się to, że razem z modą na sport i zdrowe odżywianie, przyszło chore konkurowanie ze sobą. Zamiast cieszyć się tym, że coraz więcej osób się rusza – nieważne, czy  to siatkówka, joga czy cross fit – ludzie zaczynają przekrzykiwać się i kłócić, który trening jest najlepszy, daje największy wycisk i sprawia, że jesteś prawie że sportowcem z krwi i kości.

To bzdura.

Kiedy czytam coś w stylu „trening na siłowni to prawdziwy trening, a takie tam podskakiwanie z Mel B to nic takiego” to coś mnie trafia.  To tak, jakbym ja zaczęła chodzić po wszystkich fit stronach i krytykować blogerki, bo przecież lekkoatletyka ma najlepsze możliwe treningi, a cała reszta to słabizna. Gdzie tu jest sens? Dlaczego ktoś uważa się za lepszego i „bardziej zaawansowanego” tylko dlatego, że podnosi żelastwo/trenuje cross fit/biega niebotyczne ilości kilometrów?

Prawda jest taka, że może i ta wyśmiewana dziewczyna od dywanówek nie zrobi przysiadu ze sztangą, ale na treningu interwałowym da ci tak popalić, że się nie pozbierasz.
Poza tym, co to za różnica? Chyba ważne jest to, że ludzie wreszcie zaczęli ćwiczyć regularnie i przestali się bać aktywności fizycznej. A nie to, kto trenuje siłowo i pije odżywki, a kto tylko – jak to niektórzy nazywają – „macha nóżką przy ćwiczeniach z youtube”.
Na machaniu nóżką też się można zmęczyć. I to wcale nikomu nie umniejsza ani nie sprawia, że jego trening jest gorszy.

Jest dokładnie taki sam. Wiesz dlaczego? Bo jest ZROBIONY.

Mój trening to moja sprawa. To, czy codziennie siedzę na siłowni z ciężarami, czy też wolę parę różowych hantli kilogram sztuka, to mój wybór. To ,czy biegam 5 kilometrów w godzinę marszobiegiem, czy 10 kilometrów ciągłym truchtem w mniej niż sześćdziesiąt minut – to tylko i wyłącznie mój problem.

Więc z łaski swojej nie patrz w mój dziennik, tylko zajmij się swoim treningiem. 🙂

About author

Articles

Jestem trenerką, absolwentką AWF we Wrocławiu i byłym sportowcem. Założyłam tego bloga, by udowodnić, że fit może być każdy - niezależnie od wieku i grubości portfela.