Zdrowy lifestyle

Jest mi smutno, więc jem – jak to powstrzymać?

Znany schemat. Masz zły dzień, te dni w miesiącu albo ktoś cię niesamowicie wkurzył. Co robisz? Zamawiasz pizzę, kupujesz wielkie pudło lodów  albo idziesz do sklepu po największą czekoladę. Raz na jakiś czas to nic złego – gorzej, kiedy zdarza ci się za każdym razem, kiedy masz podły humor.

Ile razy widzieliście to na filmach, słyszeliście od koleżanek albo znacie z własnego życia? „Dziś sobie pojem, bo mam doła” – i tyle. Wystarczy, żeby się usprawiedliwić – i żeby wmawiać sobie, że zajadanie problemów, smutków i zdenerwowania to nic takiego. I może rzeczywiście, jeśli robimy to naprawdę raz na jakiś czas, to nic nie szkodzi, ale gorzej, jeśli sytuacja się powtarza często, bo najzwyczajniej w świecie psujemy sobie nasze zdrowie.

Uwaga: notka mówi o przypadkach, kiedy zjadasz duże ilości jedzenia z powodu złego humoru czy nieodpartej chęci, bo „zasłużyłam”. Nie mówię tu o zjedzeniu pizzy ze znajomymi z okazji czyichś urodzin czy zakończenia szkoły 🙂

SKUTKI ZAJADANIA SMUTKÓW

  • zajadanie smutków może przemienić się w zaburzenia odżywiania, zwane kompulsywnym objadaniem się – a to z kolei może przekształcić się w bulimię;
  • nadwaga, wzrost wagi, efekt jojo, jeśli się odchudzaliśmy,
  • brak efektów ćwiczeń, nawet jeśli wyciskamy z siebie siódme poty 7 razy w tygodniu,
  • duży poziom tłuszczu w organizmie (nawet przy niskiej wadze) i otłuszczone narządy wewnętrzne (co jest niebezpieczne dla naszego zdrowia),
  • jeżeli zajadamy się słodyczami w dużych ilościach i mało się ruszamy, możemy być zagrożeni cukrzycą typu II,
  • mnóstwo problemów z żołądkiem i jelitami: na przykład stany zapalne, czy różne dolegliwości spowodowane obecnością złej flory bateryjnej (bakterie straszliwie lubią słodkie),
  • spowolniony metabolizm (zwłaszcza, jeśli najpierw objadamy się, bo nam smutno, a potem próbujemy się ukarać, nie jedząc następnego posiłku lub trochę głodując),
  • brzydka cera i skóra, 
  • problemy z zasypianiem (zwłaszcza, jeśli jemy na noc) i problemy ze snem (płytki sen, czujemy się niewyspani)

JAK PRZESTAĆ ZAJADAĆ ZŁY HUMOR?

 A więc co można zrobić, żeby nie rzucać się na jedzenie za każdym razem, kiedy coś nam w życiu nie idzie? Sposobów jest kilka, ale jedno jest pewne – to nie jest łatwe i wymaga chęci. Jeżeli ty nie chcesz zrezygnować z tego zachowania – samo nagle się nie zmieni.

Miałam znajomą, która borykała się z zajadaniem smutków – jak tylko coś się działo albo miała zły humor, wyciągała z szafki czekoladę i wsuwała całą na raz. A po czekoladzie? Najpierw maminy obiad, potem jeszcze jakiś wafelek, potem coś jeszcze, bo przecież jestem TAKA SMUTNA i jedzenie na pewno poprawi mi humor.

Zgadnij co – nie poprawiło. Psuło go jeszcze bardziej, bo potem miała wyrzuty sumienia i bóle brzucha z przejedzenia. I to jest właśnie pierwsza rzecz, którą musisz sobie uświadomić: zjedzenie czegoś, bo masz doła prawie nigdy nie sprawi, że będziesz czuł się lepiej. To tak nie działa. Być może przez chwilę poczujesz zadowolenie (w stylu: „ale to było dobre!”), ale zaraz potem przyjdzie „po co mi to było” i „znów to samo”.

Jak przestać zajadać smutki? Moje sposoby

  1. Po pierwsze: przez 2 tygodnie notuj sytuacje, w których zdarzyło ci się obżerać z powodu emocji. Niech każdy wpis wygląda tak: DATA, CO ZJADŁAM, JAKI MIAŁAM HUMOR, JAK SIĘ CZUŁAM PO WSZYSTKIM. To taki rodzaj „motywującego dziennika” – widząc, jakie ilości jedzenia pochłaniasz i jak się kijowo potem czujesz, będzie ci łatwiej znaleźć w sobie motywację do zmian.
  2.  Przestań myśleć, że jedzenie poprawi ci humor i sprawi, że dzień będzie lepszy. Nie będzie.  Kiedy cię najdzie taka myśl, spróbuj w inny sposób – przypomnij sobie wszystkie te wyrzuty sumienia i bóle brzucha po fakcie. I co, serio było tak świetnie po zjedzeniu 3 tabliczek czekolady?
  3. Kiedy czuję, że mam podły humor i chcę go sobie „zagryźć” czymś dobrym, najpierw robię sobie najzwyklejszą w świecie herbatę. Jeżeli wypicie jej nie pomaga i ochota na pożarcie połowy lodówki, bo mam „doła” dalej jest silna, robię sobie albo fit przekąski (jabłka z masłem orzechowym, plastry warzyw z dipem – tutaj przepisy na fit przekąski) albo rzeczywiście idę po coś słodkiego, ale nigdy nie jest to więcej, niż „normalna” porcja słodkiego, na jakie sobie pozwalam w tygodniu. Nie obżeram się!
  4. Na wieczorne „napady” pomagało też mi wypicie herbaty i miseczka ogórków kiszonych. Zaspokajają ochotę chrupania.
  5. W wypadu złego humoru i zajadania smutków najgorsza rzecz, jaką możesz zrobić, to siedzenie w domu – to jak kusić głodnego pełną lodówką! Idź na spacer, przebiegnij się, idź na siłownię, do koleżanki. 
  6. Jeśli nie chcesz wychodzić – zajmij się czymś. Ja jak mam zły humor najczęściej oglądam swoje ulubione filmy leżąc pod kocem, czytam, piszę albo ćwiczę. To zajmuje moją głowę i sprawia, że już się tak nie chce.
  7. Jedzenie pod wpływem emocji związane jest często z tym, że nasz mózg traktuje jedzenie jako nagrodę/pocieszenie. Musisz zmienić ten typ myślenia – jemy po to, żeby żyć, a nie żyjemy po to, żeby jeść. Mówiąc „musisz zmienić typ myślenia” mam na myśli konkretne zmiany w zachowaniu – przestajemy doprowadzać do sytuacji, w której jedzenie jest nagrodą. „Wypiję to piwo, bo dzisiaj byłam na treningu, zasłużyłam” czy „Zjem tą czekoladę, miałam taki okropny dzień, że należy mi się”. Myśląc w ten sposób nigdy nie uwolnisz się od zajadania. 
  8. Dobrym sposobem na zwalczenie zajadania jest wprowadzenie regularności posiłków. Ustal KONKRETNE godziny, w których jesz: np. 7.30, 10.30, 14.00, 17.00 i 20.00 (z małą przekąską o 22.30, jeśli chodzisz późno spać). Do pełnego żołądka trudniej jest wepchnąć coś jeszcze 🙂
  9. Pij dużo wody. 
  10. Jeżeli ochota na coś jest ciągle obecna, wprowadź do jadłospisu więcej białka, które sprawia, że czujemy się bardziej syci.

I najważniejsze: pamiętaj, że da się zajadanie zwalczyć. To często długa i trudna walka, ale  warta zachodu – w końcu dbasz o swoje zdrowie i figurę! Cierpliwości!

 

About author

Articles

Jestem trenerką, absolwentką AWF we Wrocławiu i byłym sportowcem. Założyłam tego bloga, by udowodnić, że fit może być każdy - niezależnie od wieku i grubości portfela.